Budżet obywatelski? Zbudujmy wrotkarnię

24 Listopad 2014
- Mam marzenie. Zbudujmy w mieście halę do jazdy na wrotkach i łyżworolkach – mówi Andrzej Cyrankowski. Jest jednym z kilkudziesięciu marzycieli, którzy złożyli już swoje wnioski do budżetu obywatelskiego.

Gdzie miałaby powstać taka wrotkarnia?
- A chociażby tutaj. To bardzo dobre miejsce, w samym środku miasta – pan Andrzej pokazuje ręką na pusty plac przed Gimnazjum nr 6, przy ul. Chopina. Zimą działa tutaj sztuczne lodowisko.


ZOSTAŁO KILKA DNI
Tylko do piątku, 28 listopada, można zgłaszać swoje propozycje do budżetu obywatelskiego. Do podziału jest 6 mln zł! Sami zdecydujmy, na co te pieniądze wydać. Nowy chodnik, remont schodów? Co jest jeszcze do zrobienia w mieście?


- Obserwuję jak działa i bardzo mi się to podoba. Do południa uczniowie mają tu zajęcia z wuefu, po południu tafla jest dostępna dla wszystkich – opowiada pan Andrzej, który jest instruktorem na pobliskim orliku. Sam jest siatkarzem, trenuje m.in. dzieci z podstawówek.

Ruch to zdrowie

- Ruch to zdrowie. Powinniśmy jak najlepiej organizować zajęcia i stwarzać dzieciakom jak najwięcej możliwości – tłumaczy. – Lodowisko jest świetne, ale w naszym klimacie, gdy zimą pada więcej deszczu niż śniegu, działa ono przez kilkadziesiąt dni. A wrotkarnia działa przez cały rok. I można zastosować taki sam wariant jak z lodowiskiem – rano zajęcia szkolne z wuefu, po południu obiekt dostępny dla wszystkich za minimalną opłatą.

Jak A. Cyrankowski wyobraża sobie taką wrotkarnię? Na placu z betonu lub ułożonym z równego polbruku, układa się posadzkę i nad całością stawia namiot. – To nie jest żaden problem techniczny. Takie wrotkarnie funkcjonują w Polsce, choćby w Poznaniu. Robią je specjalistyczne firmy, podłogi mają odpowiednie atesty, można na nich prowadzić zajęcia sportowe – opowiada nasz pomysłodawca.

Długie przygotowania

Pan Andrzej o wrotkarni myśli już od dłuższego czasu. – Gdzieś na przełomie lutego i marca zacząłem przekonywać do tego pomysłu dyrektora gimnazjum. Od razu mówiliśmy, że jeżeli taki obiekt ma powstać, to w ramach budżetu obywatelskiego. To dobry pomysł i myślę, że przekonamy zielonogórzan, by nas wsparli w głosowaniu – uważa A. Cyrankowski.

- Pan Andrzej nie musiał mnie długo przekonywać – przyznaje Sławomir Baranowski, dyrektor Gimnazjum nr 6. – Rzeczywiście, ten plac intensywnie jest wykorzystywany tylko przez kilka miesięcy. Obiekt, który może służyć przez cały rok, bardzo by się nam przydał. Nie będzie problemu z organizacją zajęć, bo jeden z naszych nauczycieli, Paweł Lepa, ma uprawnienia instruktorskie do jazdy na łyżworolkach. Oprócz tego, na posadzce wymalujemy też np. kontury boiska do koszykówki i siatkówki. Będzie też można prowadzić inne zajęcia.

To dla szkoły bardzo ważne, bo zbudowane 60 lat temu gimnazjum ma malutką salę gimnastyczną, odstającą od współczesnych standardów. A przy Chopina uczy się 630 gimnazjalistów. Na część zajęć z wuefu dojeżdżają do hali sportowej przy ul. Urszuli.

Ile to kosztuje?

Od wiosny obaj panowie nie próżnowali, rozglądali się po Polsce - jak wyglądają takie hale i kto je produkuje. – Otrzymałem wiele informacji od producentów. Wiemy jak taka hala powinna wyglądać – mówi A. Cyrankowski.
- I wiemy, ile może kosztować – dodaje S. Baranowski.

Panowie obliczyli, że na placu można ustawić namiot o wymiarach 25 na 30 metrów. Dla niezorientowanych - boisko do siatkówki ma wymiary 9 na 18 metrów. Czyli namiot jest cztery razy większy.

- Według naszych szacunków, opartych na przesłanych nam ofertach, taki namiot powinien kosztować nieco ponad 400 tys. zł – liczy dyrektor Baranowski. W utrzymaniu będzie o wiele tańszy niż lodowisko, gdzie kosztują agregaty chłodnicze i rozkładanie urządzeń.

Realizujmy marzenia

- Taka hala nie wymaga żadnej dodatkowej infrastruktury, bo obok stoją już toalety i szatnie będące zapleczem orlika. Wystarczy przejść kilka metrów – dodaje A. Cyrankowski. – W centrum miasta brakuje takich obiektów sportowych, dostępnych po południu dla dzieci i młodzieży. Myślę, że przekonamy mieszkańców do potrzeby budowy takiego namiotu i zagłosują na nasz pomysł. W końcu po to jest budżet obywatelski, żeby realizować różne marzenia. Zwłaszcza jeżeli służą one wielu zielonogórzanom.

(tc)

Artykuły powiązane: 

Budżet obywatelski 2015

Po raz trzeci sami będziemy mogli zadecydować na jakie inwestycje przeznaczyć pieniądze z budżetu obywatelskiego. Do podziału jest 6 mln zł. Mieszańcy gminy podzielą pieniądze w ramach Funduszu Integracyjnego.

Budżet obywatelski. Na co wydać miejską kasę?

Zostało niewiele czasu! Do 28 listopada można zgłaszać propozycje do budżetu obywatelskiego. Do podziału jest 6 mln zł! Sami zdecydujmy, na co te pieniądze wydać. Nowy chodnik, remont schodów? Co jest jeszcze do zrobienia w mieście?

Budżet obywatelski w 2013 r.

To był pierwszy rok funkcjonowania budżetu obywatelskiego w Zielonej Górze. Mieszkańcy mogli wybrać inwestycje warte 3 mln zł. Zgłoszono ponad 100 projektów.

Budżet obywatelski w 2014 r.

Tym razem na inwestycje przeznaczono 6 mln zł. Każdy mógł głosować na jedna dużą inwestycję i pięć małych. Oddano ok. 80 tys, głosów.

Został tydzień! Na co wydać 6 mln?

Jedno jest pewne - budżet obywatelski pozwala spełniać marzenia. Możemy tak powiedzieć, mając za sobą już dwa lata doświadczeń. Wnioski można składać do przyszłego piątku.