Sprawę budowy kanalizacji trzeba uregulować

7 luty 2014
- Robimy ważną inwestycję dla mieszkańców i jeszcze musimy płacić gminie podatki. To absurd – mówi prezydent Janusz Kubicki.

- Nagle rozgorzał spór o budowę kanalizacji w gminie. Dlaczego akurat teraz?
- Ja ten problem zgłaszałem wójtowi już kilka lat temu, a ostatnio na walnym zgromadzeniu spółki na początku zeszłego roku. Podsumowaliśmy pierwszy etap kanalizacji i realizujemy drugi. Stoimy przed trzecim etapem obejmującym Zawadę, Łężycę i Krępę. Przed nami jeszcze Ochla i Zatonie. I już przed rokiem mówiłem, że trzeba zacząć przestrzegać porozumienia z 2004 roku, bo inaczej się nie da. A więc zabezpieczyć spłatę przez gminę kredytu na wkład własny i przyjąć zasady ustalania opłaty za odbiór ścieków. Wójt zgadzał się z tym mówiąc, że wszystko będzie w aneksie do porozumienia.

- Czyli?
- Mówiąc w olbrzymim uproszczeniu bez przyjęcia zasad ustalania taryfy nadal będzie tak: im więcej Zielonogórskie Wodociągi i Kanalizacja zbudują na terenie gminy sieci kanalizacyjnej, tym więcej wójt zarobi na podatkach. Na każdej, kolejnej wsi podłączanej do systemu, wójt zarabia kolejne kilkaset tysięcy złotych. To nie są kwoty jednorazowe. Trzeba je płacić co roku. Robimy ważną inwestycję dla mieszkańców i jeszcze musimy płacić gminie podatki. To absurd.

- Wszyscy płacą podatki. Sieć buduje spółka kanalizacyjna, której udziałowcami są miasto i gmina. To ona wykonuje prace i płaci podatki.
- Zgadza się. Problem polega jednak na tym, że w ZWiK rosną koszty w wyniku budowy kanalizacji w gminie. To są podatki płacone do gminy, koszty eksploatacji, amortyzacja. Żeby spółka mogła te koszty pokryć, musi je ująć w taryfie. Czyli zapłacą za to klienci ZWiK, którymi w ponad 90 proc. są mieszkańcy Zielonej Góry. Ja nie godzę się na to, by podnosić w mieście opłaty tylko po to, żeby gmina mogła zarabiać na kanalizacji!

- Jakie jest rozwiązanie?
- Liczenie kosztów. Przecież wciąż słyszę od rządzących gminą, że np. za obniżkę biletów MZK czy niższe podatki i tak zapłacą mieszkańcy. I że trzeba im o tym mówić, ile to będzie kosztowało. Owszem, to dobry kierunek. Ale mówmy również: ile naprawdę kosztuje kanalizacja. Dlatego powinniśmy rozdzielić taryfy. Osobna dla miasta, osobna dla gminy. Tylko wtedy będziemy wiedzieć jasno, że np. metr sześcienny w mieście kosztuje 5 zł a w gminie 16 zł..

- Czyli mieszkańcy gminy muszą się liczyć z olbrzymimi podwyżkami opłat za odprowadzenie ścieków.
- To byłoby najprostsze rozwiązanie. I najbardziej absurdalne. Nie! Nie chcemy, żeby to uderzyło w mieszkańców gminy. Aby utrzymać tę samą opłatę gmina musi po prostu zrezygnować z pobierania podatku od sieci budowanej przez ZWiK w gminie lub wprowadzić dopłaty. Takie rozwiązania są w Polsce stosowane i wówczas cena jest ta sama w mieście i gminie. Spiszmy te zasady i nie będzie już nigdy problemu.

- Wciąż pan słyszy pretensje, że w ostatnich latach istnienia PRL-u władze miasta obiecały m.in. budowę kanalizacji w Łężycy i wciąż jej nie ma.
- Pada taki zarzut. Chciałbym przypomnieć, że te obietnice składano ponad ćwierć wieku temu, w innych warunkach społecznych. Ja miałem wówczas 20 lat. W urzędzie nie ma w tej sprawie żadnej umowy, a wydane wówczas pozwolenie na budowę oczyszczalni ścieków nie zawiera żadnych koniecznych inwestycji dodatkowych. Nie można tego odnosić do obecnych władz samorządowych. Warto pamiętać, że w ostatnich latach do kasy gminy wpłynęło ponad 20 mln zł z podatków od ZWiK. Więc czemu nie wybudowano za te pieniądze kanalizacji? W latach 80. nikt nie mówił, że będziemy tyle gminie płacić, zmieniono zasady i każe się nam płacić i budować kanalizacje. Albo jedno albo drugie. Albo płacimy albo budujemy!

- Jednak mieszkańcy czują się oszukani. Obiecywano im złote góry, ale kanalizacji nie ma do tej pory.
- Rozumiem ich, ale trochę się dziwię. Gminni politycy, w tym radny Krzysztof  Wołczyński, dopiero kiedy zaczęliśmy rozmawiać o połączeniu miasta z gminą, zaczęli mówić o tym problemie. Radny sam mówi, że dopiero rok temu o tym mi powiedział. A gdzie był wcześniej? Ja tego zupełnie nie rozumiem. Czemu, gdy 10 lat temu rozpoczynaliśmy kanalizowanie aglomeracji zielonogórskiej, nie zgłosili Łężycy do pierwszego etapu kanalizacji? To nie miasto i prezydent o tym decydował tylko gmina i wójt! Na co czekali? Czemu nie protestowali? Wieś miałaby ją już od prawie 10 lat. Jednak władze gminy zadecydowały, że najpierw robimy gdzie indziej a Łężyca będzie na końcu.

- A będzie robiona? Padły już mocne słowa, że trzeci etap dotyczący Łężycy, Krępy i Zawady może być wstrzymany.
- Uważam, że chociaż obietnice budowy kanalizacji były składane za czasów PRL-u, to jednak ciągłość władzy obowiązuje. Tak! Jesteśmy zdeterminowani, żeby zbudować kanalizację w tych miejscowościach, bo mieszkańcy jej oczekują. Zawsze tak uważałem. Ale inwestycja i utrzymanie sieci muszą być oparte na jasnych, ekonomicznych zasadach. Nie może być tak, że miasto będzie cały czas dopłaca do tego interesu.

- Jakie jest rozwiązanie?
- Złożyłem wójtowi jasne propozycje. Pracujemy zgodnie z porozumieniem z 2004 roku czyli przygotowujemy wszystkie niezbędne dokumenty i dalej do przodu. Mamy już wykonawcę można zacząć pracę. Na część tych propozycji wójt przystał. Ale to za mało. Gdy rozmawiamy o połączeniu, to gminni radni często kwestionują moje obietnice, mówiąc, że o tym decydują radni, że moje zapewnienia powinny być zapisane a i tak nic nie są warte! A później i tak uchwały radnych można zmienić. Skoro według nich wszystko jest takie niepewne, to ja też chcę się zabezpieczyć. O sprawach finansowych gminy decydują radni, nie wójt. Niestety, w tej chwili w gminnym budżecie nie ma ani złotówki na budowę kanalizacji. Nie ma ich też w wieloletniej prognozie finansowej. To za co gmina chce ją zbudować? A gdzie są pieniądze na kanalizację Ochli i Zatonia ?? Może wreszcie warto powiedzieć mieszkańcom tych wsi, sorry ale kanalizacji u was nigdy nie będzie, takie mamy czasy!
Drugi element to koszty utrzymania. Jeżeli wójt chce zarabiać na wodzie i ściekach niech to powie: „Tak mieszkańcy musicie płacić więcej, bo ja chce na tym zarobić”. My się w Zielonej Górze na to nie godzimy. Nie chcemy na tym zarabiać. Chcemy żeby było jak najtaniej. Dość ciągłych podwyżek dla mieszkańców!

- A jeżeli wójt się na to nie zgodzi?
- To jest jego i radnych decyzja. Mają prawo się nie zgodzić. Ja jestem prezydentem Zielonej Góry. Żeby budować w gminie musze mieć zgodę. Mi tam samemu nie wolno nic robić. Chcecie – budujemy. Nie chcecie - nie budujemy.
Dochodzę do wniosku po tym co się ostatnio dzieje, że wójt nie chce kanalizacji ani w Zawadzie, ani w Ochli, ani w Łężycy. On chce doprowadzić do sytuacji, żeby móc mówić: „Zobaczcie jakie to miasto jest złe, nic nie chce nam zrobić. Zobaczcie jak nas traktują, nawet kanalizacji nie chcą wybudować”. To jest taka taktyka, co zrobić żeby się nie połączyć. Przykre, ale prawdziwe. Wójt nie chce połączenia i mocno to podkreśla. Szanuję jego decyzję, ale nie można przez to pozbawiać mieszkańców kanalizacji! To już jest skandal!

- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski

Artykuły powiązane: 

ZWiK buduje kanalizację, gmina na tym zarabia!

Zielonogórskie Wodociągi i Kanalizacja to kura znoszące złote jaja. Dla gminy. ZWiK od kilku lat budują w sołectwach sieci kanalizacyjne. Im więcej ich zbudują, tym więcej gmina zyskuje na podatkach. Wójt zarabia, ale płacą za to mieszkańcy Zielonej Góry. Gminnym radnym taki model się bardzo podoba. Miejscy radni są innego zdania.

Radni o pieniądzach i kanalizacji

Miejscy radni tradycyjnie dużo dyskutowali o Funduszu Integracyjnym i tzw. kieszonkowym dla radnych, po czym gładko przegłosowali wszystkie zmiany. Nie chcą już więcej dopłacać do kanalizacji w gminie.

Co z kanalizacją dla Zatonia i Ochli?

Wygląda na to, że to, co wydawało się niemożliwe jest jednak możliwe. Chodzi o budowę kanalizacji w Zatoniu i Ochli. Właśnie dobiegają końca prace nad koncepcją budowy kanalizacji.

Apel radnych w sprawie kanalizacji

Został przyjęty podczas sesji 31 stycznia 2014 r.