Gminy otaczające miasto? Ja bym je zlikwidował!
- Przyjechał pan do Zielonej Góry na konsultacje w sprawie połączenia miasta z gminą. Lubin jest w podobnej sytuacji?
Robert Raczyński, prezydent Lubina: - Miasto Lubin szczelnie otacza gmina wiejska Lubin. W odróżnieniu od Zielonej Góry, gdzie oprócz gminy wiejskiej graniczycie jeszcze ze Świdnicą, u nas jest tylko jedna gmina. To sztuczny twór, który funkcjonuje dzięki miastu. Wszystkie instytucje ważne dla mieszkańców są w mieście. Musimy połączyć obydwie gminy od 1 stycznia 2015 r. Cały czas następuje odpływ mieszkańców na wieś, bo tam jest miejsce pod budownictwo. Jednak czują się oni nadal mieszkańcami Lubina i wszystko tu załatwiają.
- Model zielonogórski połączenia się z gminą jest inny, niż pan preferuje.
- Zgadza się. U was odbywa się to bardzo łagodnie. Usiłujecie przekonać mieszkańców i gminnych urzędników. Ja nazywam rzecz po imieniu.
- Bardzo dosadnie.
- Myślimy o połączeniu od ośmiu lat. I napotykamy duży opór z drugiej strony. Chodzi mi o gminnych urzędników, którzy decydują o rozwoju kraju. Nazwijmy rzecz po imieniu – tzw. gminy obwarzankowe to pasożyty. Otaczają zdrowe jądro. Żyją tylko dzięki miastu, tuczą się na nim i hamują rozwój. Polska rozwija się dzięki miastom, a takie gminy hamują postęp. Funkcjonowanie dwóch urzędów w jednym mieście, w dodatku oddalonych od siebie o 500 metrów - tak jak jest w Lubinie, to przestępstwo na pieniądzach publicznych. Współpraca wydłuża decyzyjność. To nie ma sensu.
- W Zielonej Górze cały czas mówimy o zgodnym połączeniu. Stąd spotkania z mieszkańcami, radnymi. To taki model negocjacyjny. A jak pan chce to zrobić w Lubinie?
- W Polsce są 144 miasta otoczone przez takie gminy obwarzanki. Rozmawiałem z kilkudziesięcioma burmistrzami i prezydentami. Uważam, że powinniśmy naciskać na rząd, żeby on rozwiązał ten problem. Dla dobra kraju. Trzeba tylko odwagi, żeby jednym aktem prawnym zlikwidować wszystkie obwarzanki. Wszystkie te pasożyty. Wzmocni to gospodarkę kraju. Gminy wokół miast już dawno utraciły charakter wiejski. Niemcy zlikwidowali gminy poniżej 25 tys. mieszkańców ze względów na duże koszty administracyjne małych jednostek. Podobnie dzieje się w innych krajach. Nie mogą urzędnicy z gmin wiejskich hamować rozwoju kraju. A tak się u nas dzieje. Czekam na rozwiązania nowej ustawy i namawiam rząd do odwagi.
- Panu będzie chyba trudno doprowadzić do zgodnego połączenia miasta z gminą. Ostatnio zapowiedział pan, że nie będzie przyjmował do gimnazjum dzieci z gminy. Pani wójt myśli o wydzierżawieniu budynku i utworzeniu swojego gimnazjum. Ma taką możliwość?
- Moim zdaniem nie uda się. W ramach porozumień do naszych szkół podstawowych i gimnazjów chodzą dzieci z gminy. Jednak pani wójt nie chce dopłacać do subwencji na ucznia, która jest za mała. Wszystkie samorządy w Polsce do niej dokładają. Dlatego już w marcu zeszłego roku zapowiedziałem, że nie będę przyjmował nowych uczniów do gimnazjum. Gmina swojego nie ma. To wszystko musi być urealnione. Gminy obwarzankowe są pasożytem i ja nie mam zamiaru do nich dokładać. Nie możemy, w ramach źle pojętej współpracy, finansować gminy.
- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski
T.Czyzniewski@Lzg24.com.pl