Chcecie referendum? To przegracie

22 Kwiecień 2013
- Sprzyjamy łączeniu gmin – mówiła Małgorzata Młochowska, wiceminister administracji i cyfryzacji. Gościła w Lubinie na konferencji dotyczącej łączenia samorządów. Potwierdziła, że Zielona Góra może dostać dodatkowo ok. 100 mln zł. Za zgodne połączenie miasta i gminy.

Sytuacja Lubinia i Zielonej Góry wygląda podobnie – otaczają je tzw. gminy obwarzankowe. I prezydenci obu miast chcą, by obwarzankowe samorządy się połączyły z miastem. Jednak różnie do tego podchodzą.

Prezydent Lubinia, Robert Raczyński, uważa, że problem powinien rozwiązać rząd, likwidując w całej Polsce gminy obwarzankowe (jest ich obecnie 158). Prezydent Zielonej Góry, Janusz Kubicki, preferuje odmienny model – to obywatele mają zadecydować o połączeniu. Stąd ton zielonogórskiej kampanii połączeniowej jest diametralnie odmienny od tej prowadzonej w Lubiniu.

Ostre słowa Raczyńskiego

W lutym, podczas wizyty w Zielonej Górze, prezydent Raczyński mówił „Łącznikowi”: - Myślimy o połączeniu od ośmiu lat. I napotykamy duży opór drugiej strony. Chodzi mi o gminnych urzędników, którzy decydują o rozwoju kraju. Nazwijmy rzecz po imieniu – tzw. gminy obwarzankowe to pasożyty. Otaczają zdrowe jądro. Żyją tylko dzięki miastu, tuczą się na nim i hamują rozwój. Polska rozwija się dzięki miastom, a takie gminy [obwarzankowe] hamują postęp. Funkcjonowanie dwóch urzędów w jednym mieście, w dodatku oddalonych od siebie o 500 metrów - tak jak jest w Lubinie, to przestępstwo na pieniądzach publicznych.

I dodał: - Uważam, że powinniśmy naciskać na rząd, żeby rozwiązał ten problem. Dla dobra kraju. Trzeba tylko odwagi, żeby jednym aktem prawnym zlikwidować wszystkie obwarzanki. Wszystkie te pasożyty. Wzmocni to gospodarkę kraju.

Międzynarodowa konferencja

Prezydent Lubinia, chcąc przekonać rząd, zorganizował w zeszły czwartek (18 kwietnia) konferencję poświęconą łączeniu gmin. Przyjechali goście z Czech, Danii i Niemiec. Oprócz nich za stołem prezydialnym zasiadła wiceminister Małgorzata Młochowska (pilotuje łączenie samorządów) i prezydent Janusz Kubicki. Salę wypełnili głównie samorządowcy z Dolnego Śląska.

Pierwsza rozpoczęła pani minister, jednoznacznie deklarując, że rząd jest za łączeniem samorządów. – Nasze społeczeństwo się zmienia i samorządy muszą się zmieniać – mówiła minister Młochowska. – Mniej młodych, to więcej starszych. To powinno skłonić nasze państwo do myślenia o łączeniu waszych jednostek. Większy samorząd daje większe szanse na lepsze usługi. Po połączeniu, samorząd będzie bardziej efektywny. Połączenie daje większy potencjał inwestycyjny. Większa będzie faktyczna zdolność do spłacania kredytów. Można uzyskać lepsze warunki spłaty.

Negatywne skutki

Minister sporo mówiła o negatywnych skutkach działalności gmin obwarzankowych, używając m.in. terminu „pasażera na gapę”, czyli korzystania z komunalnych usług finansowanych przez mieszkańców innej gminy. Zaprezentowała również tabelę pokazującą spadek kosztów administracji (w przeliczeniu na jednego mieszkańca) wraz z powiększeniem gminy.

- Połączone samorządy otrzymają dodatkowe pieniądze w ramach zwiększonego udziału w podatkach PIT. Panie prezydencie, razem to liczyliśmy, wychodziło nam ok. 20 mln zł rocznie (czyli w sumie ok. 100 mln zł) – mówiła minister, zwracając się do prezydenta Kubickiego. I chociaż jednoznacznie poparła ideę łączenia samorządów, to zaraz się zastrzegła: - Nie przewidujemy odgórnych, twardych zmian.

Krótko mówiąc, rząd jednym pociągnięciem pióra nie zlikwiduje gmin-obwarzanków. Tak jak zrobiono w Danii. – W 1970 r. mieliśmy w Danii 1200 gmin. Po reformie zostało ich 275. Do kolejnej zmiany doszło sześć lat temu, gdy zmniejszono ich liczbę do 98. Minimalna liczba mieszkańców, żeby gmina dobrze funkcjonowała, musi wynosić 30 tys. mieszkańców – opowiadał Jørgen Basballe, dyrektor komunalny Mariagerfjord. – Teraz gminy są mocniejsze i wykonują więcej zadań.

Również odgórne zmiany przeprowadzono w Niemczech.

Model obywatelski

Na tym tle zupełnie inaczej wypadł prezydent Kubicki, który przez pół godziny tłumaczył na czym polega zielonogórski model łączenia. – Rozmawiamy, chcemy uzgodnić warunki porozumienia, które zawrzemy w Kontrakcie Zielonogórskim – mówił prezydent Kubicki, przedstawiając zasady połączenia. To, o czym mówił, niczym się nie różniło od prezentacji przedstawianej podczas zebrań z mieszkańcami sołectw i miasta. – Ostatecznie, o połączeniu, nie zadecydują politycy czy radni, ale sami mieszkańcy.

Prezydent w punktach pokazywał jak bardzo zielonogórski model skierowany jest do obywateli: podczas kilkudziesięciu spotkań mieszkańcy zgłaszają swoje postulaty, które będą zawarte w Kontrakcie Zielonogórskim. Kontrakt będzie zawierał najważniejsze ustalenia, m.in. obniżenie podatków, niższe ceny komunikacji miejskiej, zachowanie sposobu finansowania organizacji pozarządowych czy OSP. To mieszkańcy sami, poprzez składanie wniosków i głosowanie, decydują jak są wydawane pieniądze z Funduszu Integracyjnego. Teraz 3 mln rocznie, po połączeniu 6-7 razy więcej.
A na koniec, o połączeniu, zadecyduje referendum.

Jak zrobicie referendum, to przegracie

Takie podejście zaskoczyło część zebranych. – Jak zrobicie referendum, to przegracie w drzwiach. Ludzie nie przyjdą – prorokował Grzegorz Roman, były marszałek województwa dolnośląskiego.
Inni chwalili Kubickiego za stawianie na obywatelskość procesu połączeniowego. Kolejni mówcy też odnosili się do wystąpienia prezydenta Kubickiego, zadając mu pytania.
Złagodniał również prezydent Raczyński. Już nie mówił o pasożytach otaczających miasto. – Co się zmieni dla mieszkańców gminy po połączeniu? – pytał retorycznie. Nic. Tylko tabliczki trzeba będzie przenieść. I o 5.00 rano zobaczycie miejskie autobusy, bo teraz nie macie komunikacji miejskiej.

Spotkanie trwało trzy godziny. Na sali byli również reprezentanci gminy wiejskiej Zielona Góra: sekretarz Urszula Zamiatała i radny Krzysztof Wołczyński. Głosu nie zabierali.

Tomasz Czyżniewski
T.Czyzniewski@Lzg24.com.pl

 

 

Artykuły powiązane: 

Gminy obwarzankowe to problem

Podczas konferencji w Lubinie wiceminister Małgorzata Młochowska wyraźnie mówiła o problemach z gminami obwarzankowymi. Rząd chciałbym aby gminy się łączyły, ale nie będzie tego robił na siłę, od górnie.

Gminy otaczające miasto? Ja bym je zlikwidował!

- Dla dobra kraju Rada Ministrów powinna zlikwidować gminy obwarzankowe, otaczające miasta. One hamują rozwój Polski – uważa prezydent Lubina Robert Raczyński, który odwiedził Zieloną Górę.