Gminy obwarzankowe to problem

22 Kwiecień 2013
Podczas konferencji w Lubinie wiceminister Małgorzata Młochowska wyraźnie mówiła o problemach z gminami obwarzankowymi. Rząd chciałbym aby gminy się łączyły, ale nie będzie tego robił na siłę, od górnie.

O co chodzi z tymi gminami obwarzankowymi? Takim obwarzankiem jest np. gmina wiejska Zielona Góra, która prawie całkowicie otacza dookoła miasto. Nie ma się co gniewać na nazwę – obwarzanki weszły już do oficjalnego nazewnictwa ministerstwa administracji i cyfryzacji. W kraju jest takich gmin 158.

Jedną z nich jest Zielona Góra. Jest nią też Lubin, gdzie prezydent miasta Robert Raczyński zwołał specjalna konferencję o łączeniu samorządów. Jej najważniejszym gościem była wiceminister Małgorzata Młochowska, pilotująca reformę samorządową.

Minister namawia do zmian

– Nasze społeczeństwo się zmienia i samorządy muszą się zmieniać – mówiła minister Młochowska. – Mniej młodych, to więcej starszych. To powinno skłonić nasze państwo do myślenia o łączeniu waszych jednostek. Większy samorząd daje większe szanse na lepsze usługi. Po połączeniu, samorząd będzie bardziej efektywny. Połączenie daje większy potencjał inwestycyjny. Większa będzie faktyczna zdolność do spłacania kredytów. Można uzyskać lepsze warunki spłaty.

Pani minister wyliczała ile jest gmin obwarzankowych. Dodatkowym problemem jest powiat. – Takim przykładem jest Zielona Góra, gdzie przy łączeniu dwóch gmin zmianie ulegną również granice powiatu – mówiła Młochowska. – Problemem są powiaty obwarzankowe wokół dużych miast.

Po kolei wyliczała negatywne skutki nie łączenia gmin:
1. zwiększenie kosztów administracyjnych związanych
z funkcjonowaniem urzędów gmin;
2. występowanie dwóch organów uchwałodawczych i wykonawczych;
3. nasilenie efektu pasażera na gapę, czyli korzystanie z usług przez mieszkańców, których podatki odprowadzane są do innej gminy;
4. brak koordynacji wykonywania usług.

Do tego dołączyła tabelę z kosztami funkcjonowania administracji w przeliczeniu na jednego mieszkańca. – Im mniejsza gmina, tym większe są koszty realizacji zadań. Koszty są wyższe o 20 proc. niż w większych samorządach – tłumaczyła. – Natomiast połączone jednostki mają większe możliwości podnoszenia jakości usług, prowadzenia inwestycji czy uzyskiwania korzystnych warunków spłaty kredytów. Są tańsze.

Co ministerstwo oferuje?

- Połączone samorządy otrzymają dodatkowe pieniądze w ramach zwiększonego udziału w podatkach PIT. Panie prezydencie, razem to liczyliśmy, wychodziło nam ok. 20 mln zł rocznie (czyli w sumie ok. 100 mln zł) – mówiła minister, zwracając się do prezydenta Kubickiego. – Na jedną kadencję w połączonych samorządach zwiększymy liczbę radnych (w Zielonej Górze byłoby to 28-29 radnych – red.). Stare przepisy uchwalone przez rady przed połączeniem będą dalej obowiązywać, aż nowa rada ich nie zmieni. Tak będzie np. z planami przestrzennego zagospodarowania. Nowa jednostka będzie następcą prawnym łączonych gmin.

I chociaż jednoznacznie poparła ideę łączenia samorządów, to zaraz się zastrzegła: - Nie przewidujemy odgórnych, twardych zmian.

(tc)

 

Załączniki: