Winiarski wzór dla nas? Burgundia!

21 Wrzesień 2014
- Winobranie to ważny punkt w biznesplanie każdego winiarza. To świetny event i dobrze rozpropagowana marka handlowa. Szczególnie wysoko oceniam tegoroczną edycję święta –mówi Krzysztof Fedorowicz.

- Skąd u subtelnego poety potrzeba zmierzenia się z dużym przedsięwzięciem gospodarczym?
Krzysztof Fedorowicz
, poeta, właściciel winnicy Miłosz w Łazie: - Moja przygoda z winnicą rozpoczęła się ok. 10 lat temu. Chciałem wyrwać się z korporacyjnego schematu, marzyłem o wolności, o pracy na swoim. Własna winnica wydawała mi się najlepszym kluczem do osobistej niezależności.

- I co? Czujesz się teraz wolnym człowiekiem?
-
Owszem, ale winnica to również pułapki. Nie mam żadnego wpływu na kaprysy pogody, zmagam się z niską jakością pracy i wieloma innymi przeszkodami. Ale serce mi rośnie, gdy słyszę pochwały pod adresem mojego wina.

- Zielonogórskie winnice mają szansę na odbudowanie przedwojennej, poważnej pozycji gospodarczej?
- Mają, ale pod jednym warunkiem. Muszą postawić na wysoką jakość wina. Wzorem powinna być Burgundia, która również zmaga się z niekorzystnymi warunkami klimatycznymi, a jednak tamtejsze winnice oferują wysokiej jakości czerwone wino.

- Podobno podczas tegorocznego Winobrania sprzedałeś sporo własnego wina. Uchylisz rąbka tajemnicy?
- Sprzedałem ok. 1000 butelek. Pod koniec listopada będę mógł sprzedać ok. 800 butelek wina musującego. Część trafi do firmy Roberta Makłowicza, znanego z telewizyjnych programów kulinarnych, oraz do krakowskich restauratorów.

- Pomogło ci Winobranie?
-
Winobranie to ważny punkt w biznesplanie każdego winiarza. To świetny event i dobrze rozpropagowana marka handlowa. Szczególnie wysoko oceniam tegoroczną edycję tego święta. Pojawiło się miasteczko winiarskie, winobusy przeżyły istne oblężenie, popularność akcji „Smaki Winobrania” (restauracje do wybranego lokalnego wina przygotowywały własną potrawę) przekroczyła najśmielsze wyobrażenia organizatorów. W tym roku wyraźnie było widać, że goście wolą pić nasze wino, zamiast piwo.

- Masz jakieś propozycje na przyszły rok?
- Winobranie warto wzbogacić o edukacyjne przedsięwzięcia. Wzorem Krakowa, możemy organizować własne targi wina, połączone z publiczną degustacją win zielonogórskich, krajowych i zagranicznych, np. z miast partnerskich. Podczas takich degustacji serwuje się niewielkie porcje win, częstuje przekąskami i przede wszystkim opowiada o winie: o jego historii, właściwościach leczniczych itd. Takie „pogadanki” skutecznie podnoszą kulturę picia i poszerzają wiedzę o winie, np. że powinno być pite każdego dnia. W kręgu kultury śródziemnomorskiej jest znacznie mniej problemów kadriologicznych, niż pod naszą szerokością geograficzną. To nie przypadek, skoro statystyczny Francuz wypija 73 l wina rocznie, statystyczny Polak tylko 3,5 l.

- Ale my mamy tylko jedną imprezę winiarską…
-
Fajnie byłoby, gdyby miasto pomogło winiarzom zorganizować święto młodego wina, np. na św. Mikołaja, czyli na początku grudnia. W Czechach takie święto organizuje się na św. Marcina. Zielonogórscy marketingowcy mogliby wymyśleć dla naszego święta młodego wina jakąś przekąskę z regionalnego produktu, może z indyka?
Innym pomysłem jest mocne nawiązanie do przedwojennej tradycji produkcji musującego wina, bez dodatku dwutlenku węgla. Przecież byliśmy kiedyś największym producentem tego wina w Europie, zaraz po Szampanii. Za PRL-u zniszczyliśmy bezmyślnie tę piękną tradycję. Teraz warto do niej powrócić.

- Tylko jak?
- Stale poszerzając powierzchnię plantacji. Mamy ważny precedens w postaci inicjatywy samorządu województwa, która doprowadziła w Zaborze do powstania dużej winnicy. Teraz, po połączeniu miasta i gminy, zyskujemy szansę na utworzenie w granicach Zielonej Góry nowych winnic, np. na Wale Zielonogórskim, w kierunku na Świdnicę. Tam jest dobra gleba oraz sprzyjający mikroklimat. Ale tu inicjatywa leży przede wszystkim po stronie władz miasta.

- Dziękuję.
Piotr Maksymczak

Artykuły powiązane: 

Rośnie nam wielka winnica pod Zaborem

Krzaczek za krzaczkiem trafia do ziemi. Z gruntu wystają jedynie kikuty zabezpieczone zielonym woskiem. Pod Zaborem trwa wielkie sadzenie winnych krzewów. W ruch poszła mechaniczna sadzarka!