Pani minister idzie do szkoły
Kilkanaście minut wcześniej stanowczo stwierdziła: - Nie wycofam się z obniżenia wieku szkolnego i wprowadzenia tego obowiązku od 1 września 2014 r. Mówię o tym bardzo głośno i wyraźnie. Stąd też moje wizyty w różnych miejscach Polski. I stąd moje rozmowy z rodzicami i nauczycielami. To ważna cywilizacyjna zmiana. Dla dobra dzieci uważam, że ten termin, 1 września 2014 r., jest ostatecznym terminem obniżenia wieku szkolnego – mówiła minister Szumilas podczas spotkania z dziennikarzami.
Zanim trafiła do przedszkola przy ul. Witebskiej, wcześniej spotkała się z nauczycielami z całego województwa w auli uniwersyteckiej. Cel wizyty – promowanie obniżenia wieku szkolnego maluchów. W tej chwili to rodzice decydują, czy ich sześcioletnia pociecha pójdzie do szkoły wcześniej, czy też nie. Zielona Góra została wybrana nieprzypadkowo, bo jesteśmy drugim miastem w Polsce, po Gdańsku, z największą liczbą sześciolatków w szkole.
Żeby zachęcić rodziców pani minister postanowiła zaprowadzić dzieci do szkoły. Dobrowolnie!
Nie wycofam się z obniżenia wieku szkolnego i wprowadzenia tego obowiązku od 1 września 2014 r. Mówię o tym bardzo głośno i wyraźnie.
Krystyna Szumilas
W Sali przedszkola nr 8 czekała na nią 13 maluchów z grupy Pajacyki.
- Dzisiaj w przedszkolu dzień wielkiej radości, odwiedziło nas wielu bardzo ważnych gości – tak powitały przybyłych dzieci.
- Pójdziecie dzisiaj ze mną do szkoły? – pytała pani minister.
- Tak! – chórem odpowiedziały maluchy.
- To wzorcowy model współpracy przedszkola ze szkołą. Chciałabym żeby był powszechny w całej Polsce – komplementowała gospodarzy Szumilas. – Jeżeli prawidłowo pokażemy dziecku szkołę, to się nie będzie jej bało.
Gościem szefowej MEN była Katarzyna Skowrońska-Szuba, mama Kajetana. – Poszliśmy z synem do szkoły na otwarte drzwi. Kajetanowi tak się spodobało, że stwierdził, że nie wraca do przedszkola. To zadecydowało – opowiadała. – Syn uczy się dobrze, nie ma problemów i jest zadowolony. Z czystym sumieniem mogę polecić szkołę innym rodzicom.
Pani Katarzyna ma również drugiego syna. Teraz chodzi do przedszkola. On już obowiązkowo pójdzie do szkoły. – I tak byśmy go posłali wcześniej – uśmiecha się kobieta.
A co zrobiłby prezydent Janusz Kubicki? Jego starszy syn Wojtek kończy podstawówkę, a młodszy Piotrek dopiero rozpoczyna karierę przedszkolną. – Zaraz to kiedy on pójdzie do szkoły? – prezydent szybko przelicza w pamięci i macha ręką. – Wtedy już wszystkie sześciolatki obowiązkowo pójdą do szkoły. Gdybym miał wybierać posłał bym go wcześniej. Namawiam do tego też innych rodziców. Przecież w 2014 r. do szkoły może pójść podwójny rocznik. I zawsze będą mieli większą konkurencję. Nawet za dwadzieścia lat szukając pracy czy zdając np. na medycynę, gdzie będzie dwa razy więcej chętnych niż zwykle.
Żeby jednak dzieci mogły pójść wcześniej do szkoły trzeba je przystosować do potrzeb maluchów. – Zrobiliśmy to. Na ten cel wydaliśmy ok. 2 mln zł. Mamy odpowiednie sale, świetlice i place zabaw – zapewnia wiceprezydent Wioleta Haręźlak.
My tutaj rozmawiamy a pani minister gdzieś się zawieruszyła. Jest w szatni. Pomaga się ubierać Anastazji. Przecież za chwilę pójdą razem do pobliskiej Szkoły Podstawowej nr 1, gdzie w ciągu dwóch lat trafiło 71 sześciolatków.
Po chwili mała kolumna jest już gotowa do wymarszu. Pierwszą parę prowadzi szefowa MEN. Na szczęście przestał padać deszcz. 13 maluchów karnie maszeruje za panią minister. Do szkoły!
(tc)