Sołtys chodzi od domu do domu, bo w piątek zebranie

17 Styczeń 2013
Zatonie szykuje się do spotkania ( 18 stycznia) w sprawie Funduszu Integracyjnego. I to jak!

Jesteśmy „na blokach” w Marzęcinie. Jest tuż po 14.30. Tutaj umówiliśmy się z sołtysem. Już po chwili, na co dzień pracownik poczty, przyjeżdża. Piotr Przespolewski jest jak zwykle punktualny.
-Witam, witam „Łącznik” – zagaduje sołtys Zatonia. – Od razu muszę się do czegoś przyznać. Ledwo roznieśliśmy ulotki po domach mieszkańców Zatonia, a już ze skrzynki wysypują mi się zwrotne listy z propozycjami.

Propozycjami wykorzystania pieniędzy z Funduszu Integracyjnego? W wypadku dla Zatonia i Marzęcina to 111,7 tysięcy złotych na 2013 rok. - Tak, wspólnie z radą sołecką przygotowaliśmy ulotki zapraszające mieszkańców na spotkanie z prezydentem Zielonej Góry i mieszkańcami Zatonia i Marzęcina. Tematem zebrania będzie oczywiście propozycja połączenia miasta z gminą i zbliżająca się wielkimi krokami decyzja o wykorzystaniu pieniędzy z Funduszu Integracyjnego sołectwa Zatonie. W ulotce jest miejsce na propozycje mieszkańców – wyjaśnia P. Przespolewski.


18 stycznia

to termin kolejnego spotkania nt. połączenia i Funduszu Integracyjnego
Zatonie, świetlica punktu przedszkolnego, godz. 18.00


Wiadomo już jakie są propozycje? Jaka jest atmosfera? – pytamy.
- Ludzie są zadowoleni, jeśli chodzi o formę zawiadomienia, przede wszystkim chcą sami decydować. Co do propozycji, to prawie w każdej ankiecie pojawia się remont świetlicy wiejskiej i odnowienie parku. Wielu leży na sercu zabezpieczenie ruin kościoła w Zatoniu. Ludzie chcieliby również ogrodzić boisko w Zatoniu – wylicza sołtys.

Przez podwórko idziemy z gospodarzem wsi w kierunku pierwszych drzwi wejściowych.
- Pan tak zawsze chce być o krok do przodu? – pytamy.
- My nigdy nie robimy tyle co musimy, chcemy robić coś więcej, zresztą to dla nas, jako rady sołeckiej, doskonała wskazówka jak będziemy dzielić fundusz sołecki, a potem integracyjny. Myślę, że to będzie także cenna informacja dla urzędu gminy, czego oczekują mieszkańcy – mówi P. Przespolewski. - To idzie w takim tempie, że jestem przekonany, iż na spotkaniu 18 stycznia przedstawię te propozycje zarówno jednej, jak i drugiej stronie.

Dochodzimy do drzwi wejściowych. Sołtys dzwoni i po chwili wychodzi starsza kobieta. Pan Piotr tłumaczy mieszkance Marzęcina na czym polega akcja informacyjna. – Bardzo dziękuję, że ktoś się nami interesuje – przyznaje Regina Majewska.- Tu u nas to już właściwie nic nie ma i potrzeby są duże. Spokojnie się zastanowię i na pewno coś napiszę. Oby to coś dało.

Przechodzimy dalej, na kolejne podwórko. Widać ruch w oknach. Sołtys został już dawno przez miejscowych zauważony. Otwierają się drzwi i na dwór wychodzi gospodarz. P. Przespolewski z zaangażowaniem tłumaczy, co zawierają ulotki i dlaczego warto je wypełniać.

- Jakby miało to przynieść jakąś korzyść, to na pewno ma to sens. Zawsze dużo się obiecywało, a wiadomo, my jesteśmy małą miejscowością. Dla nas, czyli dla Marzęcina, kluczowa jest kwestia szamb – tłumaczy Ryszard Sady. - Mamy potrzeby dużo większe niż te 111 tys. zł. Boję się, że my się na nic nie załapiemy, ale chociaż mieszkańcy Zatonia skorzystają. Z drugiej strony wydaje mi się, że Marzęcin przyłączy się do Zatonia. Warto jeszcze pomyśleć o autobusach. Wszyscy, którzy nie mają samochodów, a pracują w Zielonej Górze, mają problem z dojazdem i dzień pracy wydłuża się nawet do 11 godzin. Ja jestem na rencie i nie stać mnie na utrzymanie auta, a żona musi dojeżdżać, więc jedynym rozwiązaniem jest autobus. Kobiety z Marzęcina są w tej kwestii najbardziej poszkodowane.

Zostawiamy sołtysa, który metodycznie odwiedza kolejnych mieszkańców. – Myślę, że jeszcze z godzinkę, może dwie i obejdę wszystkich – zaznacza.

Krzysztof Grabowski