Świetlicę mamy teraz cudną, marzymy o placu festynowym

22 Styczeń 2013
- Miło byłoby, gdyby ludzie tańcowali na utwardzonej nawierzchni. Panie na pewno ucieszyłyby się, że już im szpilki nie grzęzną w piachu... Postawilibyśmy scenę, zadaszoną... – rozmarza się Andrzej Zalewski, sołtys Nowego Kisielina.

- Codziennie przejeżdżam przez Nowy Kisielin. Widzę chodniki, nową drogę, wyremontowaną świetlicę... Czy jest sens zadawać pytanie, czego brakuje w Nowym Kisielinie?
- Nie rozumiem pani wahania... Skąd w ogóle takie wątpliwości? To, co widać na pierwszy rzut oka, to jedno, a to, czego nie widać, bo tego nie ma - to już zupełnie inna sprawa. Nowy Kisielin, tak jak z pewnością i inne miejscowości, też ma potrzeby. I to spore, proszę mi uwierzyć. Cieszymy się, i to bardzo, z odnowionej, pięknej świetlicy, ale w dalszym ciągu jest u nas wiele rzeczy do zrobienia.

- To jeszcze raz, pani sołtysie, o czym marzy Nowy Kisielin? Bo chyba jednak nie o drogach?
- No tak, główna droga jest w porządku, teraz z powodu parku technologicznego zyskaliśmy też piękną ulicę Syrkiewicza. Ale już wiele bocznych, osiedlowych pozostawia wiele do życzenia. To najczęściej zwykłe bite, utwardzone drogi, które stają się czasem niemal nieprzejezdne. Ot, wystarczy kiepska pogoda i już ciężko przejechać. Mieszkańcy mają z tym problem. Kawałek bruku jest tylko na Dębowej. To za mało.
Co mówią mieszkańcy? - sonda

- Myślę, że wiele sołectw zazdrości wam pełnego zaopatrzenia w media. Macie kanalizację, wodę, gaz...
- To prawda. Akurat w tym temacie nie ma co narzekać i cieszymy się z tego dobrodziejstwa. Za to mamy problem z oświetleniem. I mówię tu o latarniach przy głównej drodze - ulicy Odrzańskiej. Widziała pani, w jakiej odległości stoi jedna od drugiej? Powinny być rozmieszczone gęściej, a nie tak, jak teraz, co sprawia, że mimo latarni we wsi jest ciemnawo.

- Wspomniał pan o Lubuskim Parku Przemysłowo-Technologicznym, który tu powstaje. Co taka inwestycja oznacza dla mieszkańców? Czy ma wpływ na ich życie?
- I to duży! Wiele osób już wiąże z parkiem ogromne nadzieje. Przede wszystkim młodzi mieszkańcy, którzy bardzo liczą na to, że znajdą tam pracę. Bo wie pani, brak pracy to tak naprawdę największa bolączka ludzi, myślę, że nie tylko tych z Nowego Kisielina. A skoro nam pod nosem wyrasta taka strefa, to nie dziwię się, że młodzi są tym faktem wręcz zafascynowani. A jeszcze jak widzą, że park już niesie za sobą wiele dobrego dla wsi, bo mamy np. wspomnianą ulicę Syrkiewicza... Oni są pełni wiary, że to wszystko idzie w dobrym kierunku. Starsi mieszkańcy podchodzą do tematu mniej entuzjastycznie, bo nie wierzą w to, że ktoś ich zatrudni. Chociaż też po cichutku liczą na pracę np. w charakterze stróża, portiera, może w ochronie.

- A wie pan, że wiele osób sądzi, że Nowy Kisielin to bogata wieś i tu nie ma takich problemów?
- Taaak? A ciekawe po czym ludzie tak nas oceniają? Pewnie po tych ładnych, nowych domach, których coraz więcej tu się buduje. Ale to przecież nie świadczy o zamożności, czy też bogactwie wsi. Powiem inaczej, im więcej mieszkańców, tym i potrzeby większe. Bo spójrzmy na przykład na taki plac zabaw – jest w centrum wsi, przy drodze na park, ładny, z nowymi zabawkami. Ale co z tego, to jeden plac, a wieś duża, rozległa. Na pewno przydałoby się stworzyć takie miejsca dla dzieci w innych zakątkach Nowego Kisielina. Np. gdzieś na Dębowej. Na szczęście niedługo będzie u nas boisko z prawdziwego zdarzenia, pełnowymiarowe, z zapleczem. A chętnych do kopania piłki nie brakuje. Kto wie, może odrodzą się nasze tradycje piłkarskie, była tu przecież czwartoligowa drużyna Błękitni Kisielin.

- A co z miejscem tuż przy placu zabaw, gdzie teraz stoją bramki? Bo przecież stamtąd znikną, skoro będzie nowe boisko?
- Właśnie! I to jest temat, którym sołtys i rada sołecka chcą zainteresować mieszkańców. Bo część pieniędzy z Funduszu Integracyjnego można by przeznaczyć na stworzenie u nas porządnego, ba, pięknego placu festynowego, właśnie w miejscu, o którym pani mówi. My tam urządzamy imprezy pod chmurką. A miło byłoby, gdyby ludzie tańcowali na utwardzonej nawierzchni. Panie na pewno ucieszyłyby się, że już im szpilki nie będą grzęzły w piachu... Postawilibyśmy scenę, zadaszoną... Byłoby to idealne miejsce na urządzanie spotkań i imprez pod chmurką, bo na spotkania pod dachem, to mamy naszą perełkę, świetlicę.

- Właśnie, jak się sprawuje? Za nami przecież andrzejki, mikołajki, sylwestrowe bale...
- Sala spisała się na medal! Zabawa sylwestrowa była przednia, przyszło mnóstwo ludzi i wszyscy, mam nadzieję, wyszli stąd zadowoleni. Nareszcie jest się gdzie bawić. Mało tego, my tu planujemy zagospodarować miejsce w piwnicy, na siłownię dla młodych. Przychodzą i dopytują się o takie miejsce, to im zrobimy. Pomieszczenie z osobnym wejściem jest już przygotowane, jest łazienka z prysznicem, mamy trochę sprzętu. Skromne urządzenia, ale kto wie, może udałoby się coś kupić za pieniądze z Funduszu Integracyjnego, jeśli ludzie zgłosiliby taką potrzebę? Młodzi są u nas aktywni, chcą coś robić, dlaczego więc nie pomóc im spełniać marzeń? Jeśli mieszkańcy się zgodzą, to myślę, że warto byłoby też odnowić naszą kapliczkę, krzyż i ogrodzenie na tzw. kółku, gdzie kiedyś zawracały autobusy MZK. Chcielibyśmy też posadzić wokół okazałego dębu krzewy, które potrafią dzielnie znosić sąsiedztwo i cień takiego olbrzyma. Żeby było u nas jeszcze piękniej.

Daria Śliwińska-Pawlak