W Jarogniewicach problemem jest komunikacja

4 luty 2013
- Dostaliśmy konkretną ofertę ze strony miasta, a jaka jest propozycja ze strony gminy? Nie słyszę żadnej oferty ze strony wójta. Jesteśmy ostatnim, najbardziej zaniedbanym sołectwem w gminie – padło podczas piątkowego spotkania.

Komunikacja ze światem - to główny problem Jarogniewic, najbardziej oddalonego od Zielonej Góry sołectwa w gminie wiejskiej. Na spotkaniu wiejskim władze miasta przedstawiły sołectwu ofertę połączenia gminy i miasta.

Jarogniewice oddalone o 15 km od miasta, liczą nieco ponad 300 mieszkańców. Droga do Zielonej Góry, między Kiełpinem a Jarogniewicami, tylko częściowo jest wyasfaltowana. Kiedy mijają się dwa auta, jedno musi zjeżdżać na dziurawe i błotniste pobocze, ryzykując uszkodzenie podwozia.

To dlatego tematem dominującym na spotkaniu wiejskim z władzami miasta, które w piątkowy wieczór przyciągnęło ok. 50 mieszkańców, była komunikacja ze światem. – Dziś jesteśmy ostatnim i najbardziej zaniedbanym sołectwem w gminie. Jaką mamy gwarancję, że tak samo nie będzie po połączeniu miasta z gminą? – pytał mieszkaniec Jarogniewic Waldemar Obolewicz. Odpowiadał na to wiceprezydent Krzysztof Kaliszuk: - Taką, że jeśli spiszecie swoje potrzeby i umieścicie je w „Kontrakcie Zielonogórskim”, to my będziemy je realizować. Możecie się zdecydować, że pulę z Funduszu Integracyjnego przypadającą na Jarogniewice przeznaczycie na drogi, a my się postaramy, żeby dopłacił do tego wojewoda w ramach tzw. „schetynówek”.

W tym roku Jarogniewice dostaną 52 tys. zł z Funduszu Integracyjnego, drugie tyle w przyszłym roku, a po połączeniu miasta z gminą – na to sołectwo przypadłoby prawie 2 mln zł z tytułu zwiększenia udziału w podatku PIT. A możliwe, że jeszcze więcej, jeśli przejdzie wariant zgłoszony wcześniej przez mieszkańców wsi Sucha: żeby wydzielić dodatkową pulę na najbardziej niedoinwestowane wsie.

Generalnie większość głosów na spotkaniu była za połączeniem z miastem. – Nie mamy nic do stracenia, a możemy zyskać – przekonywał mieszkaniec Jarogniewic Marek Witkowski. Podobne zdanie miała Jolanta Kamińska-Obolewicz: - Jestem za połączeniem z miastem, to dla mnie naturalny proces.

Mieszkańcy zgłaszali też problem dotyczący komunikacji autobusowej: - Trudno dostać się do miasta – mówili. Po połączeniu miasta i gminy, zadania transportu publicznego przejąłby MZK. – Nie będzie kilku stref komunikacji autobusowej, ceny biletów w całym połączonym mieście będą takie same – przekonywał K. Kaliszuk. Ponadto miasto będzie ubiegać się o wielomilionową dotację unijną na bezemisyjny transport co oznacza uruchomienie tańszych autobusów o napędzie elektrycznym.

- W miejskich autobusach ludzie jeżdżą  jak śledzie w beczce! To wcale nie wygląda tak wspaniale! – oponowała radna Antonina Ambrożewicz-Sawczuk. K. Kaliszuk odpowiadał: - Pierwszy raz słyszę, że w mieście jest fatalna komunikacja, a w Jarogniewicach wspaniała, świadczona przez PKS. Proszę pamiętać, że w innych lubuskich gminach PKS nie chce już świadczyć usług bez dopłaty ze strony samorządów.

(mi)


Marek Witkowski, mieszkaniec Jarogniewic:

- Mamy tu fatalną komunikację, nieodśnieżane drogi. Nie wiem co gmina w tej sprawie robi, że poprawić naszą sytuację. W sprawie połączenia z miastem nie mamy nic do stracenia. Możemy tylko zyskać.

 

 

 

Waldemar Obolewicz, mieszkaniec Jarogniewic:

- Dostaliśmy konkretną ofertę ze strony miasta, a jaka jest propozycja ze strony gminy? Nie słyszę żadnej oferty ze strony wójta. Jesteśmy ostatnim, najbardziej zaniedbanym sołectwem w gminie.

 

 

 

Jolanta Kamińska-Obolewicz, mieszkanka Jarogniewic:

- Jestem za połączeniem z miastem Zielona Góra. To dla mnie naturalny proces. Niepokoi mnie tylko to, czy po połączeniu nie będzie tak samo, jak dotąd. Ale przynajmniej jest jakaś szansa, że coś się zmieni.

 

 

 


 

Artykuły powiązane: 

Droga? Jeszcze jakoś ujdzie. Ale chodniki to trzeba zrobić!

- Widzi pani, co się dzieje? Śnieg stopniał. I co wylazło? Dziury. To udręka kierowców. A co boli pieszych? Chodnika brak i pozostaje nam pobocze. Przejść się tędy bez kaloszy nie da – pokazuje Jan Kubala. Dziś spotkanie z mieszkańcami.

Nasza wieś? Nie za mała, nie za duża

- Mogę śmiało stwierdzić, że my tu jesteśmy jak jedna, wielka rodzina. Bo ludzie w Jarogniewicach są naprawdę fajni – uśmiecha się Elżbieta Świercz, sołtys wsi.