Komu potrzebne jest tu MZK?
– Wie pani, jak to jest. Kto ma samochód, to się autobusami nie martwi. Sam sobie do miasta dojedzie – macha ręką Jan Wojciechowski. – A ja na przykład po zawałach jestem, słabo się czuję i strach czasem za kółko siadać. Sąsiadów o pomoc proszę, żeby podwieźli. A tak, to bym wsiadł w autobus i cześć.
Stoimy w Kiełpinie. Niedaleko przystanku. Zajeżdża tu jedynie PKS. Bo MZK kończy kurs w Ochli. Oddalonej o kilka kilometrów. – Da pani wiarę? Sąsiadka wieczorem z pracy wraca i leci na piechotę z Ochli. A jak jest zimą? Po ciemku? Ech, żal mi kobity –pan Jan kręci głową.
– A ja wam mówię, że tu nikt nie wsiądzie do autobusu. Pusty pojedzie – sąsiad pana Jana usłyszał naszą rozmowę. – Ludzi trzeba popytać, czy kursy im potrzebne, zanim pieniądze na paliwo się wyda.
I gmina pyta. Za pośrednictwem radnych, sołtysów. – Na przystankach wywiesiłam informację o propozycji MZK – mówi Dorota Bojar, radna z Ochli. – Proszę mieszkańców, żeby poczytali, pomyśleli, są tam godziny kursów. Swoje uwagi mogą zostawić w sklepie Lewiatan w Ochli.
Radna Bojar nie ukrywa, że widok autobusów na wsi bardzo by ją ucieszył. – Do Kiełpina, Jeleniowa i Jarogniewic MZK nie jeździ. A z moich rozmów z mieszkańcami wynika, że jest taka potrzeba. Ochla też by skorzystała, bo zwiększyłaby się częstotliwość kursów – przyznaje. – Ja czasem też w autobus wsiadam. A wiem, że są osoby, które do późna pracują w Zielonej Górze i nie mają jak wrócić. I jak to w życiu bywa zdarza się, że autobus jest, a człowiekowi paru minut zabraknie, żeby dobiec. A następnego kursu już nie ma.
Zdaniem radnej najważniejsze jest, że MZK nie zamyka pola do rozmów. Że można zgłaszać uwagi, proponować inne godziny odjazdów. – Zobaczymy, co z tych konsultacji z mieszkańcami wyniknie – zapowiada. – A radni będą musieli się zastanowić, czy przeznaczyć na te dodatkowe kursy pieniądze z budżetu gminy.
O dużej roli mieszkańców i radnych w tym temacie mówi też Ireneusz Bogucewicz, zastępca wójta gminy. – Teraz trwa etap konsultacji. Do mieszkańców docierają propozycje MZK, mogą się wypowiedzieć. A radni muszą myśleć o ewentualnych środkach na ten cel – zaznacza. – Jest jeszcze czas, bo ewentualne zmiany w rozkładzie jazdy miałyby miejsce od przyszłego roku. Wiemy już, jakie jest stanowisko mieszkańców Jan. I czekamy na pozostałe wsie.
A Janom MZK nie jest potrzebne. – Skoro obecny przewoźnik zaspokaja w pełni potrzeby mieszkańców, to po co uszczęśliwiać ich na siłę? – pyta sołtyska wsi Monika Turzańska. – Jesteśmy świeżo po zebraniu wiejskim, na którym omawialiśmy temat. Autobusy PKS-u jeżdżą do nas od lat, wystarczająca jest częstotliwość kursów i odpowiadają nam ich godziny
– My też jesteśmy dobrze skomunikowani z miastem za pośrednictwem PKS – przyznaje Wojciech Bortnowski, sołtys Jeleniowa. - Ale nie ukrywam, że brakuje tu kursów, z których przewoźnik zrezygnował. Wcześnie rano i późnym wieczorem. Gdyby tak MZK ludzi dowiózł w tym czasie? Ale wątpię, czy dla tak małej miejscowości można to zrobić...
– A dlaczego nie?! Skoro jeździmy np. do Suchej i Ługowa, to czemu mamy nie dojechać do Jeleniowa, Kiełpina, Jarogniewic i Jan? – nie kryje zdziwienia Barbara Langner, dyrektorka MZK. – Obsługiwaliśmy całą gminę, jedynie bez dwóch przysiółków.
MZK swoją propozycję wysłał do gminy na początku września. I cierpliwie czeka na odpowiedź. – Której do tej pory nie mamy. A czas nas goni. Trzeba kończyć prace nad przyszłorocznym budżetem – zaznacza B. Langner. – Myślę, że dla ludzi to dobra oferta, zresztą opracowaliśmy ją na wyraźne życzenie wielu z nich. M.in. mieszkańców Ochli, gdzie rozbudowuje się osiedle domków jednorodzinnych.
Dyrektorka dodaje, że godziny kursów są do ustalenia. – Jesteśmy elastyczni i otwarci na dyskusję – kończy.
Daria Śliwińska-Pawlak