Zobacz film o winiarskiej Zielonej Górze

13 Listopad 2015
Radek Kotarski, czołowy polski youtuber, nakręcił serial „Podróże z historią” dla telewizji publicznej. Powstał także odcinek o Zielonej Górze i naszych winiarskich tradycjach.

- Radek Kotarski, youtuber z Krakowa, tak często piszą o tobie. Nie przyznajesz się do rodzinnego miasta?
Radek Kotarski: - Zawsze przyznaję się do rodzinnej Zielonej Góry. Jestem stąd. Szczerze mówiąc, nie wiem skąd się wziął ten Kraków. Chyba dlatego, że tam studiowałem i zacząłem kręcić moje filmy w ramach cyklu „Polimaty”.

- Przyznam się, trochę mnie zaskoczyłeś. Przyjeżdżam na plan zdjęciowy w Ochli i nie widzę samochodów, sztabu speców od nagrywania, dźwięku, oświetlenia, reżysera. Jest jeden samochód, tylko czworo ludzi…, tak kręcicie serial popularno-naukowy dla telewizji publicznej?
- Ha, ha, ha. Ekipy kręcące programy podróżnicze zawsze są niewielkie. Nasza jest czteroosobowa. Kamerzysta Michał Wilczek, moja żona Natasza, ja i mój brat Andrzej. W takich programach jedni opowiadają w ciekawych miejscach, np. o jedzeniu. Ja na gotowaniu się nie znam, za to opowiadam o historii. W „Podróżach z historią” mówię o miejscach mniej znanych, ale bardzo ciekawych. Skupiamy się na Polsce. Pierwszy odcinek jest o latarniach morskich.


PODRÓŻE Z HISTORIĄ
Niedziela, 15 listopada, godz. 10.50
TVP 2
Odcinek nakręcony w Zielonej Górze - zobacz w internecie


- Nie wyobrażam sobie, żeby w tym serialu mogło zabraknąć Zielonej Góry.
- Ja też sobie tego nie wyobrażałem. Telewizja bez problemu zaakceptowała odcinek o tradycjach winiarskich w regionie Zielonej Góry.

- Dziś, miasto bardziej kojarzy ci się z obecnym domem rodziców, czy z domem przy ul. Dra Pieniężnego, w którym spędziłeś dzieciństwo?
- Bardziej z domem rodziców, bo tam się zatrzymujemy. Jednak trochę wróciliśmy do czasów szkolnych. Brat zaparkował samochód przy naszym Gimnazjum nr 6. Chcieliśmy wejść do środka, ale w niedzielę szkoła była zamknięta. I przeszliśmy naszą poranną trasę na lekcje z ul. Pieniężnego. Zielona Góra bardzo się zmieniła. Było nam bardzo miło, gdy okazało się, że nasz dawny sąsiad, Leszek Kania jest teraz dyrektorem muzeum. Bardzo nam pomógł. Dziękuję.

- Zieloną Górę kręciliście przez cztery dni. Ja spotkałem was w skansenie. Przy wytwarzaniu soku z winogron. Nie była to wielka produkcja…
- Winogrona były zielonogórskie. Z ogrodu rodziców. Prasa też była nieduża, jednak można przy niej opowiedzieć wiele ciekawostek o produkcji wina. To dobry pretekst. Ja robię program popularno-naukowy, nie film dla ekspertów. Często trzeba opierać się na symbolach. Byliśmy również na winnicy, w Górzykowie, w muzeum i niesamowitych piwnicach winiarni, przy ul. Moniuszki. Kręciliśmy również korowód winobraniowy i tłumy ludzi na deptaku. Mamy tyle materiału, że z części pomysłów i miejsc musieliśmy zrezygnować. Jeden odcinek ma tylko ok. pół godziny.
Przy okazji udało mi się spełnić jedno marzenie. Zawsze chciałem pokazać, jak zmieniało się konkretne miejsce. Czyli tak ustawić współczesny kadr, żeby pokrywał się ze zdjęciem zrobionym 100 lat wcześniej. To w Zielonej Górze udało się zrobić. Dzięki ciekawym zbiorom starych zdjęć. Dziękuję za nie.

- Proszę bardzo. W mojej rodzinie krąży anegdota o twoim pierwszym filmie z czasów gimnazjalnych. Metalowa beczka obrócona do góry dnem. Na niej płonie mini ognisko z zapałek. Słychać okrzyki: „Do boju”. Nagle zza kadru ukazuje się ręka z konewką i… koniec buntu. Chodziło o wybuch powstania listopadowego i niezbyt udane podpalenie browaru na Solcu. Widzowie pokładali się ze śmiechu.
- To był mój pierwszy film. Niedawno nawet starałem się go odnaleźć. Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło i wróciłem do szkolnych pomysłów. Pamiętam, że ten filmik o powstaniu listopadowym kręciliśmy w Przylepie, u Kamila Wasilewskiego, na budowie domu. Plener był znakomity…

- Chcąc widzom pokazać „Damę z gronostajem”, zaprosiłeś do… składu budowlanego. Z całą powagą stoisz wśród worków z cementem i opowiadasz historię tego obrazu. Myślałem, że się udławię ze śmiechu. Ten film obejrzało 300 tys. osób.
- To był pierwszy odcinek „Polimatów”. Wcześniej prowadziłem w Krakowie normalne wykłady, na które przychodziło po kilkadziesiąt osób. Znajomi przekonali mnie, żeby zrobić filmową reklamówkę. To był czerwiec. Wymyśliłem, że pójdę na Wawel i nagram wykład, stojąc przy „Damie z gronostajem”. Kim ja jednak dla nich byłem? Odmówili. Do obrazu nie mogłem się zbliżyć na krok. I nie był to ostatni taki przypadek. Później też mieliśmy kłopoty z ochroną i kręceniem na Wawelu.
Znalazłem kopię obrazu w składzie budowlanym i tam nakręciłem film. Ma 11 minut. Po wrzuceniu go na YouTube, w pierwszy dzień obejrzało go 60 tys. osób.

- Teraz jest już ponad 360 tys. wyświetleń. Najpopularniejsze filmy, np. „O pochodzeniu wulgaryzmów” czy „Skąd pochodzi twoje imię”, mają już po milion odsłon. Takich odcinków jest ponad 100. Zaliczany jesteś do najpopularniejszych polskich youtuberów.
- W sumie na YouTube i w innych kanałach moje filmy wyświetlono ok. 50 mln razy. Jeżeli chodzi o programy popularno-naukowe, to rewelacyjny wynik. Jestem w czołówce. Jestem najczęściej oglądany w części humanistycznej.

- Można z tego wyżyć?
- Teraz tak, ale wcześniej, przez dwa lata dokładałem do tego interesu.

- I trafiłeś do telewizji. Wcześniej miałeś do niej dosyć krytyczny stosunek. Twierdziłeś, że tylko w internecie można robić dobre programy popularno-naukowe, że telewizja się do tego nie nadaje. A teraz nakręciłeś 10 odcinków dla TVP 2. Skąd ta zmiana?
- Na szczęście, w krytyce byłem dość powściągliwy (śmiech). Wcześniej nie widziałem, żeby telewizja chciała pokazywać coś wartościowego. Mówię o programach popularno-naukowych, edukacyjnych. Powstaje ich niewiele. Telewizja zaskoczyła mnie propozycją nakręcenia 10 odcinków. Współpraca układa się bardzo dobrze. Mam pełną swobodę działania.

- Wielu osobom kojarzysz się z reklamą banku Millenium. Opowiadasz w niej o wielbłądach, skąd się wzięła nazwa banku itd.
- Bank chciał odmłodzić swój wizerunek i postanowił oprzeć komunikację na innych rozwiązaniach. Doszliśmy do porozumienia, że będzie się ona opierała na ciekawostkach popularno-naukowych, z którymi jestem kojarzony. Stąd m.in. opowieść o wielbłądach i innych historycznych szczegółach.

- Handlowałeś z Chinami, studiowałeś prawo w Krakowie. Później historię w Warszawie. Skończyłeś ją?
- Nie, na szczęście. To mogłoby być przeszkodą. Odkryłem to podczas podróży do Rzymu, gdzie kręciłem film o drogach prowadzących do Wiecznego Miasta. Nagle zacząłem myśleć jak ekspert. A moje zadanie jest inne: zaciekawić i w prosty sposób wytłumaczyć. Sokrates mówił: „Wiem, że nic nie wiem”. A ja dokładam: „Ale się dowiem”. I to pokazuję.

- Dziękuję.
Tomasz Czyżniewski

* Rozmowa przeprowadzona podczas Winobrania

Artykuły powiązane: 

Telewizja. Kręcą odcinek o Zielonej Górze

Radek Kotarski, czołowy polski youtuber, kręci serial „Podróże z historią” dla TVP2. Właśnie skończył zdjęcia do odcinka o Zielonej Górze i naszych tradycjach winiarskich. Premiera za dwa miesiące.