Złote myśli kolegów trafią do pudełka wspomnień

3 Wrzesień 2021
„Co się stało z Panią” to przygoda za przygodą - personalizowana opowieść o dzieciakach w wieku wczesnoszkolnym, wybierających się na szkolną wycieczkę. Ta jednak już na starcie niespodziewanie zamienia się w poszukiwanie zaginionej wychowawczyni.

 

Literacki debiut Marty Świątkowskiej, zielonogórzanki z wyboru, przypomina egzemplarz unikatowy. Taki był autorski zamysł. Narratorem jest tu właściciel szkolnego zeszytu, używa więc prostych zdań i słów typu: „no”, „co nie”, „epickie”… Żarty sytuacyjne też są z życia wzięte. W tej materii najwięcej przykładów dostarczyli autorce jej dwaj synowie, z których starszy zdał do trzeciej klasy. Wrażenie jednostkowości potęgują ilustracje jakby żywcem wyjęte z dziecięcego zeszytu, których autorką jest Maggie Bidej-Jadko, znana już zielonogórskim czytelnikom z Bajki Powitajki. Jednak to dopiero druga część książki - wydrukowana wspak i wymagająca uzupełnienia - czyni z „Co się stało z Panią?” formę pamiętnika, przypominajkę na dorosłe życie. Są w niej: dziennik lekcyjny, z którym można bawić się w szkołę, miejsce na złote myśli od kolegów, stara jak świat zabawa w państwa-miasta, gra w statki, wisielca i planszówka, która gwarantuje dobrą zabawę np. w szkolnej świetlicy.

 

- Ja już nie pamiętam swoich kolegów z pierwszych klas szkoły podstawowej, ale do dziś mam z tego okresu złote myśli, które mi wpisywali. Zamiar był więc taki, by ta książka również docelowo trafiła kiedyś do pudełka wspomnień. Za kilkanaście, kilkadziesiąt lat przypomni dorosłemu już czytelnikowi jego kolegów i koleżanki z ławy szkolnej, ich imiona i nazwiska, który z nich był najlepszy z matematyki, który z języka polskiego czy z wychowania fizycznego. I obudzą się wspomnienia, anegdoty - mówi Marta Świątkowska, którą swoją książkę adresowała do uczniów klas I-III szkół podstawowych.

Produkcja książki - częściowo szytej, częściowo klejonej ręcznie - była skomplikowana. Gruba okładka, gruby papier, zakładka, dwukierunkowy druk… Pierwszy nakład - zaledwie 200 sztuk, które opuściły zielonogórską Ligaturę - został wydany w połowie czerwca na zamówienie rodzimych szkół. Kolejne egzemplarze - łączny nakład wyniósł 3 tys. - wydawnictwo otrzymał w lipcu i od tego czasu „Co się stało z Panią?” sprzedawane jest w kilku miejscach Zielonej Góry: w Intermarche na Jędrzychowie i os. Pomorskim, w punktach Hardo1 w pasażu handlowym galerii Auchan i Kaufland oraz - co nie jest przypadkowe - w kawiarence stowarzyszenia „Warto Jest Pomagać” w parku Tysiąclecia. 1 złotówka z każdego sprzedanego egzemplarza wspiera podopiecznych tej zielonogórskiej organizacji non-profit.

 

- Zależało mi na tym, by w fabułę książki niepostrzeżenie wpleść ważne tematy. Pierwszym jest ekologia, bo uważam, że jeśli nie nauczymy dzieci dbania o świat, to będą kiedyś żyły na śmietniku. Kolejne to pomoc zwierzętom i ludziom. Tym ostatnim np. poprzez akcje charytatywne. Stąd moja kooperacja z Grzegorzem Hryniewiczem i nazwa jednego z rozdziałów: Warto jest pomagać. Z kolei czwarty temat, umiejętność współpracy, nasunął się pod wpływem mojej rozmowy z Martą Marzec-Gierczuk, którą poprosiłam o konsultację psychologiczną w trakcie powstawania książki. Doszłyśmy do wniosku, że nasze dzieci stały się indywidualistami, przez pandemię i towarzyszący jej lockdown trudniej im teraz nawiązywać relacje w grupie rówieśniczej. Książkowi bohaterowie swoją panią znajdują wspólnymi siłami, więc książka może im trochę pomóc w powrocie do szkoły - mówi autorka i dodaje: - Ale to przede wszystkim opis fajnej przygody, i tyle!

(el)