Wełna, kordonki, guziki, haftki… Czego tylko krawiecka dusza zapragnie!

29 Kwiecień 2022
Historia pasmanterii przy ul. Sobieskiego sięga 1979 roku. Wtedy działała jeszcze pod szyldem Wojewódzkiego Przedsiębiorstwa Handlu Wewnętrznego. WPHW przeniósł panią Marię Twardowską z punktu przy ul. Objazdowej na kierownicze stanowisko w Śródmieściu.

Pasmanterią pani Maria zarządza do dziś, od 1990 roku jest właścicielką. Zarządza również drugą pasmanterią - filią przy ul. Kupieckiej. Branża pochłonęła całą rodzinę, mąż pani Marii ma hurtownię pasmanteryjną przy ul. Ptasiej. To stąd pochodzi podstawowy asortyment. Żeby uniknąć zbędnych kosztów, resztę produktów właścicielka zamawia bezpośrednio od importerów. A jest tego sporo! Półki pasmanterii uginają się od kłębków wełny, kordonków, mulin, guzików, naszywek, łat, haftek i czego tylko krawiecka dusza zapragnie. - Podczas inwentaryzacji, którą przeprowadzamy raz do roku, mamy pięć tysięcy pozycji - opowiada pani Maria.

Można tu nie tylko kupić materiały, by zrobić na drutach sweter czy przerobić bluzkę, ale również zadbać o wystrój wnętrza. Nie brakuje asortymentu, dzięki któremu ozdobimy zasłony, pledy, narzuty, serwety. Znajdą się nawet dodatki na bal - boa z piór na szyję i eleganckie rękawiczki.

Lwia część asortymentu pochodzi z zagranicy. - W Polsce po prywatyzacji popadało wielu producentów, np. koronek. Zaczęliśmy sprowadzać towar z Dalekiego Wschodu - wyjaśnia właścicielka.

Swego czasu, w latach 80. i 90., za towarem potrafiła jeździć po całej Polsce. Nie mogło jej również zabraknąć na branżowych imprezach jak legendarne targi w Poznaniu, gdzie można było poznać wszystkie krawieckie nowinki. Do zawodu zresztą przygotowana jest nie tylko praktycznie, ale również teoretycznie, bo w zielonogórskim „Ekonomiku” specjalizowała się w organizacji przedsiębiorstw handlowych.

Za ladą w pasmanterii przy Sobieskiego możemy spotkać również panią Basię i panią Halinę. Wśród licznych produktów poruszają się jak ryby w wodzie, wiedzą, gdzie można znaleźć każdy guzik.

-Nierzadko zaglądają tu stali klienci. Najlepiej schodzą włóczki, zamki i guziki, choć zdarzają się bardziej wyszukane zamówienia - opowiada pani Basia. Klienci często dziwią się, że mogą znaleźć tu wszystko, czego potrzebują. Słyszymy, że nawet w większych miastach pasmanterie nie są tak dobrze zaopatrzone.

Na Sobieskiego zaglądają również plastycy - uczniowie i studenci. A ostatnio - Ukrainki. - Po latach przerwy wróciła moda na rękodzieło - mówi pani Maria. - To zupełnie inna jakość.

Mimo daleko posuniętego konsumpcjonizmu, łaty na kolana nadal świetnie schodzą. Niestety guma do skakania coraz słabiej.

(ah)