Wędkarzu nie zabijaj w Odrze ryb!

21 Październik 2022
Od października w rzece znów można łowić ryby. Polski Związek Wędkarski w Zielonej Górze apeluje, żeby stosować politykę „no kill” - nie zabijać wyciągniętych z wody okazów.

Nie ma wątpliwości, że jeszcze wiele wody w rzece musi upłynąć zanim biosfera Odry zostanie odbudowana. Aby nieco przyśpieszyć ten proces, zielonogórski okręg PZW podjął jeszcze we wrześniu uchwałę, by nie zabijać ryb na lubuskim odcinku Odry, wprowadzając tzw. zasadę „no kill”. - Niestety, Wody Polskie wskazały, że sami nie możemy podjąć takiej decyzji. W tej kwestii trwają już jednak odpowiednie rozmowy, staramy się o to - wyjaśnia Mirosław Kamiński, prezes okręgu PZW w Zielonej Górze.

Pozwólmy się odrodzić

Związek już teraz zwraca się z apelem do wędkarzy. - Uważamy, że zasada „no kill” jest bardzo pożyteczna. Chodzi o to, aby chronić ryby, które przetrwały katastrofę i pozwolić rzece w pełni się odrodzić, odbudować jej biosferę - podkreśla prezes. Jego zdaniem warto to również robić ze względów sanitarnych. - Od katastrofy nie minęło wiele czasu, eksperci wskazywali na różne czynniki mogące do niej doprowadzić, m.in. algi, temperaturę, niski stan wody, zrzuty kopalniane i zanieczyszczenia. W takiej sytuacji rozsądniej złowione okazy zwrócić do wody - przekonuje M. Kamiński. I dodaje, że na obecnych zawodach wędkarskich ta zasada już obowiązuje.

Część przetrwała

Warto dodać, że we wrześniu strona rządowa zapowiedziała 14 mln zł na odbudowę ekosystemu Odry, m.in. poprzez zarybianie czy też odtworzenie tarlisk. Zdaniem prezesa zielonogórskiego PZW na razie trzeba się wstrzymać z oceną tego programu.

- Nie znamy jeszcze szczegółów, nie wiemy o jakich gatunkach jest mowa. Podchodzimy do tego ze spokojem i czekamy na konkrety. Sami na pewno rozpoczniemy nasze planowe zarybianie od wiosny przyszłego roku. Na szczęście widać, że część ryb przetrwała, udowadniają to zawody. Ale odbudowa biosfery Odry do stanu sprzed katastrofy i tak zajmie nawet kilka lat - zaznacza M. Kamiński.

Smutna i przygaszona

Zdaniem PZW większość osób zdaje sobie sprawę, że sytuacja jest trudna i ze zrozumieniem podchodzi do apelu. Potwierdza to Michał Kwaśniewicz, wędkarz z Zielonej Góry.

- Często bywam z wędką u przyjaciół w Cigacicach, widziałem jak źle to wyglądało w sierpniu. Dla mnie łowienie to możliwość spokojnego posiedzenia nad wodą, przyjemnego relaksu, dlatego zwrócenie ryby do rzeki nie jest większym problemem - podkreśla. - Mam nadzieję, że to przyniesie skutek, bo Odra wciąż wydaje się jakaś smutna, przygaszona. Jest wyraźnie mniej spacerowiczów i wędkarzy na cyplach. Być może kiedyś rzeka się odrodzi. Oby.

(md)