Przeciwnicy połączenia zanegują wszystko

10 Maj 2014
Trzeba tak długo rzucać błotem, aż coś się przyklei. Trzeba tak hałaśliwie kwestionować miejskie propozycje, aż ogłuszeni mieszkańcy przestaną pytać o ofertę gminy. To kampania negatywna

Pomówienia zamiast faktów. Taką taktykę przed referendum przyjęli rządzący gminą. Jakiś przykład? Proszę bardzo.

Rafał Nieżurbida podał miasto do sądu. Jego nadrzędnym celem było podważenie wiarygodności Funduszu Integracyjnego, w ramach którego, gdy dojdzie do zgodnego połączenia miasta z gminą, do sołectw trafi 100 mln zł. Nie udało się. Sąd nie podzielił jego poglądów, słusznie zauważył, że Nieżurbidzie nie chodzi o dochodzenie prawdy, lecz o zablokowanie procesu połączenia.

Prawda jest taka - 100 mln zł trafi do sołectw, bo takie rozwiązanie uchwalili miejscy radni. Jest tylko jeden warunek – musi dojść do zgodnego połączenia miasta z gminą. I to mieszkańcy, niezależnie od rządzących gminą, zadecydują, czy chcą, by te pieniądze trafiły do ich sołectw, czy też nie. I to jest rzeczywisty wybór – budować drogi i chodniki w szybkim tempie czy też nie?

Rządzący gminą są na nie! Nie chcą połączenia. Nie chcą 100 mln zł, nie chcą tańszych biletów MZK, niższych podatków, karty ZGranej Rodziny. Zamiast mówić, co w zamian zaoferują mieszkańcom, skupiają się na negowaniu wszystkich miejskich propozycji. A jak ktoś jest innego zdania, to go zwalniają z funkcji, jak radnego Mariusza Rosika.

Tomasz Czyżniewski

Artykuły powiązane: 

Miasto wygrywa w sądzie

Przeciwnicy połączenia pozwali miasto do sądu. Za, ich zdaniem nieprawdziwe informacje dotyczące 100 mln zł, które trafią do gminy po połączeniu. Przegrali.