Prezydent: - Z chęcią przejmę urząd pracy

26 Wrzesień 2013
We wtorek starosta naskarżył radnym na prezydenta, że ten nie wspiera go w przenosinach Powiatowego Urzędu Pracy. W czwartek prezydent zaproponował, że przejmie PUP na własny garnuszek.

Kiedy nie wiadomo o co chodzi, to zazwyczaj chodzi o pieniądze. W tym przypadku o fundusze potrzebne na wyremontowanie pomieszczeń dla PUP. Są one w Zielonogórskim Centrum Pomocy Rodzinie, czyli dawnym CKUiP, przy ul. Długiej. To tam znajdują się wszystkie jednostki wspomagające rodziny. Urząd pracy idealnie by tam pasował.  Prezydent stawia tylko jeden warunek – starosta musi wyremontować pomieszczenia na własny koszt.

- Rozmawialiśmy o tym wielokrotnie. Myślałem, że słowne zobowiązania są dla nas wiążące – tłumaczył radnym, dlaczego nie ma w tej sprawie pism do starosty. Tłumaczył, bo starosta, Ireneusz Plechan, złożył do rady skargę na prezydenta.

W wysłanym do mediów oświadczeniu stwierdził, że powiat zielonogórski nie ma żadnych problemów z funkcjonowaniem Powiatowego Urzędu Pracy. Wszystkie zadania na rzecz mieszkańców przebiegają bez zakłóceń. Jedynym problemem jest niezrealizowanie własnych zobowiązań przez prezydenta Zielonej Góry, dotyczących przeniesienia Powiatowego Urzędu Pracy do obiektów przy ul. Długiej.

- Jestem już zmęczony tym chocholim tańcem – komentował w czwartek całe zamieszanie prezydent Kubicki.  – To chyba dosyć oczywiste, że chcemy, żeby starosta wyremontował pomieszczenia, które później będzie użytkował za darmo. Jak słyszę w mediach, stać go na wynajem, który kosztuje rocznie 700 tys. zł. Przez trzy lata 2,1 mln zł, a nie chce remontować tych pomieszczeń. To niezrozumiałe. Ale jeżeli pan starosta sobie z tym nie radzi, to miasto może przejąć PUP, by zapewnić mieszkańcom wysoki poziom obsługi. To rozwiąże wszystkie problemy.

Prezydent, prezentując wycinki prasowe, przypomniał również problem z funkcjonowaniem Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności, który w końcu na początku roku przejęło miasto. – Wówczas winny był wojewoda. Ludzie stali w kolejkach, bo pieniądze na działalność szły na czynsz w prywatnym budynku. Teraz instytucja działa sprawnie, nie słychać o problemach – wyliczał Kubicki. I dodał – Wówczas starosta nie chciał podpisać niezbędnych dokumentów umożliwiających funkcjonowanie placówki.

(tc)