Ogródek to dla nich pasja i radość

29 Październik 2021
Działkowcy są pracowici jak mrówki, kochają przyrodę, z miłością uprawiają ekologiczne warzywa i owoce. Najlepsi z nich, w ubiegły czwartek, dostali medale od prezydenta miasta.

Choć Jan Majewski ma 82 lata, sił witalnych i optymizmu mógłby pozazdrościć mu niejeden młodzieniaszek. Pierwszą działkę w ogrodzie zakładowym otrzymał w 1963 roku, obecną w ROD „Przodownik” w Zielonej Górze uprawia od 37 lat. - Ukończyłem studia rolnicze, kocham przyrodę. Postanowiłem sprawdzić, jak złote rady, które udzielałem działkowcom, działają w praktyce - mówi pan Jan, który w ogródku wszystko robi sam. Specjalizuje się w wybornych nalewkach z pigwy, róży i tarniny. W tym roku odkrył bluszczyk kurdybanek. To zioło ma właściwości lecznicze, dodane do herbaty zwalcza przeziębienie. Zajada się rukolą, z której przyrządza pyszne surówki.

W ogrodach zauważył zmianę pokoleniową. - Dawniej działkowcy pracowali społecznie. Obecnie młodzi chcą zapłacić za usługę i w zamian oczekują, że zarząd zadba o teren ogrodu działkowego, inwestycje - opowiada J. Majewski. – Ale to nieprawda, że młode małżeństwa z dziećmi nastawiają się tylko na wypoczynek: grilla, trampolinę i basenik. Są tacy, którzy hodują ekologiczną marchewkę, przekazują dzieciom miłość do przyrody i szacunek do pracy. W naszym okręgu większość działkowców to jednak emeryci i renciści, którzy przedłużają sobie życie pracą fizyczną.

Łucja Lasota od 20 lat kieruje ROD „Nowita”, działkowcem została w 1987 r. W ogrodzie ma mnóstwo kwiatów, jej ulubione to dalie, mieczyki, aksamitki. Nie wyobraża sobie działki bez fasoli i ogórków. O młodych ogrodnikach ma dobre zdanie, podziwia piękne folie z ogórkami, które postawili i modne grządki w skrzynkach. - Mają inne potrzeby niż starsi, a większość spraw urzędowych chcą załatwiać przez internet - zauważa.

Pan Jan i pani Łucja dostali medale za zasługi dla rozwoju miasta Zielona Góra od prezydenta Janusza Kubickiego. Na takie samo wyróżnienie zapracował Stanisław Reska. Uroczystość odbyła się w czwartek, 21 października, podczas obchodów jubileuszu 40-lecia powstania Polskiego Związku Działkowców. - Działki są i będą w Zielonej Górze, dla wielu z was są oazą spokoju i zieleni, waszym miejscem do życia. Deweloperzy niech poszukają innego terenu pod budowę bloków - mówił działkowcom prezydent.

Gospodarz miasta i jego zastępca, Dariusz Lesicki, odebrali medale 40-lecia za zasługi dla PZD. - Dziękuję, że jesteście przyjaciółmi działkowców i w trudnych chwilach zawsze można na was liczyć - przyznał Marian Pasiński, prezes Okręgu PZD w Zielonej Górze, przypominając, że miasto na pomoc ogrodom działkowym przeznacza ok. 300 tys. zł.

Prezes sam jest zapalonym ogrodnikiem. Użytkuje działkę od 1975 r. - Pochodzę ze wsi, mam wyższe wykształcenie ogrodnicze i kocham ziemię – opowiada. - Mama zawsze powtarzała: „Nie bój się klęknąć na kolana, miej szacunek do ziemi, bo ona wyciąga wszystkie choroby”. A mój nauczyciel, profesor Pieniążek, wysypywał na stół 50 jabłek i polecał rozpoznać gatunki, musiałem odróżnić jonatana od antonówki. Młodzi mają z tym problem. Umiem szczepić, przycinać drzewa owocowe i denerwuję się, gdy działkowcy nie przykładają się do prac pielęgnacyjnych.

M. Pasiński jest zakochany w pomidorach. W tym roku wyhodował 33 gatunki. Na kanapki poleca pomidora gruntowego jantar, który ma żółtopomarańczowy kolor. Godny polecenia jest midas, ma podłużne, żółte owoce. - Córki i wnuki uwielbiają żółte pomidory - śmieje się prezes. - Mam nawet pomidory żydowskie, które kolega przywiózł z Izraela. Są bardzo smaczne.

W okręgu zielonogórskim jest ok. 120 ogrodów działkowych, na których gospodaruje 28 tysięcy działkowców. W Zielonej Górze jest 31 ogrodów.

(rk)