To nie Basia i Wojtek wracają

31 Marzec 2023
Powrót prawdziwej wiosny i nadchodzące ocieplenie mają zwiastować dopiero bociany wracające z ciepłych krajów. Wróciły?

Maciek w Bydgoszczy pojawił się już 24 lutego, cztery dni później bociana widziano na Pojezierzu Mazurskim, a czarna Skierka blisko Nowego Tomyśla pojawiła się 13 marca… W Lubuskiem też wiele osób daje świadectwo.

- Te, które przylatują w pierwszej kolejności, to zazwyczaj bociany, które zimowały w Polsce, na Bałkanach albo w tzw. sanatoriach, dokarmiane i leczone przez ludzi. Dopiero teraz, pod koniec marca i na początku kwietnia, pojawiają się wytrawni lotnicy z Afryki - wyjaśnia prof. Leszek Jerzak, dyrektor Instytutu Nauk Biologicznych UZ.

Lubuskie bociany, którym w ubiegłym roku ornitolodzy i studenci z INB UZ zamontowali loggery sfinansowane przez fundację KGHM Polska, w tym roku w ogóle nie wrócą do Polski. - Pozostaną w Afryce aż do osiągnięcia dojrzałości płciowej, tj. dwa do trzech lat. Z połową mamy kontakt - mówi biolog.

Dzięki rejestratorom wiadomo, że młode lubuskie bociany wciąż przebywają w Sudanie, Czadzie i Tanzanii, a trzy osobniki poleciały na Synaj. Z doświadczeń poprzednich lat wynika, że dotrą najwyżej do Turcji i zawrócą. Szukają pokarmu albo testują siłę młodych skrzydeł.

Dzięki zaprzyjaźnionym ornitologom z województwa opolskiego i mazowieckiego zielonogórscy naukowcy wiedzą, że polskie dojrzałe osobniki w tym roku wędrówkę z Afryki do kraju podjęły o tydzień, półtora później niż zwykle, prawdopodobnie z powodu niekorzystnych warunków atmosferycznych, m.in. śniegu w Syrii i Turcji.

- Bociany mają niesamowity „instynkt” - tłumaczy zjawisko prof. Jerzak. - Zwykle też z Afryki startowały jak na komendę, a w tym roku ich lot jest rozciągnięty, choć na wysokości Bosforu nieco go wyrównały. Nie lecą jedną falą, lecz stadami po 2, 3 tys. bocianów. Na początku tygodnia pierwsze pojawiły się w Rumunii, Bułgarii, niektóre doleciały do Polski.

Wschodnioeuropejscy wędrowcy do pokonania mają ponad 10 tys. km. Lecą kilometr, dwa nad ziemią, jakieś 250 km dziennie. Ich trasa wiedzie przez Egipt wzdłuż Nilu, przez Synaj, Izrael, Liban, Turcję, nad Bosforem polskie bociany lubią żerować w Polonezkὅy (tzw. „polska wieś”), przez Bułgarię, Rumunię i Słowację, w której rozdzielają się na dwie grupy, jedna leci nad Karpatami w stronę Nowego Targu, druga przez zachodnią Ukrainę do Polski, na Białoruś i Litwę.

- Główna fala bocianów w Lubuskie dotrze około Wielkanocy. W okolice, gdzie się urodziły, pierwsze dotrą samce i zajmą najlepsze terytoria i gniazda. Po około dwóch tygodniach dolecą samice i to one dokonają wyboru samców - opowiada profesor UZ. - Dodam, że bociany nie łączą się w pary na całe życie. To nie Basia i Wojtek co roku siedzą w tym samym gnieździe na kominie.

W całym województwie lubuskim jest około 800 par lęgowych, ale ostatni raz były liczone w 2014 r. Przez problemy na trasie przelotowej (strzelanie, linie wysokiego napięcia, itp.) oraz intensyfikację i monokulturę w rolnictwie liczba tych pięknych i silnych ptaków spadła w całym kraju, w niektórych rejonach nawet o 30 proc. Dokładne statystyki poznamy w 2024 r., który będzie światowym rokiem liczenia bocianów.

(el)