Mur postawiony, mur obalony. Spór na osiedlu

17 Czerwiec 2022
Konflikt między mieszkańcami a Spółdzielnią Mieszkaniową Kisielin wszedł w nową fazę. Między dwoma blokami stanął betonowy mur i… równie szybko został zniszczony. W miniony poniedziałek mieszkańcy protestowali przed siedzibą SM Kisielin.

O tym, że na os. Pomorskim i Śląskim panuje jawna wrogość między częścią mieszkańców a władzami SM Kisielin z prezesem Jerzym Biczykiem, mówi się od lat. Ale mimo wielu pretensji m.in. w kwestii braku odpowiednich remontów, wysokich opłat za korzystanie z infrastruktury, czy nagłego odcinania od ogrzewania bloków opuszczających spółdzielnię, prezesa Biczyka nigdy nie odwołano. Teraz jednak wydarzenia nabierają tempa.

8 czerwca, przed ZE nr 3, mieszkańcy spotkali się z reporterami programu „Alarm!” nagrywanego dla TVP1, w którym opowiadali o problemach, m.in. w związku z rozebraniem chodnika i placu zabaw przy ul. os. Pomorskie 14, 15 i 19. Odpowiedź nadeszła błyskawicznie, 10 czerwca, między blokami nr 14 i 20 pojawiła się koparka oraz robotnicy, którzy wznieśli betonowy mur blokujący mieszkańcom przejście.

Zielonogórzanie łapali się za głowy i pytali, jaki to ma sens? - Spółdzielnia buduje nam tu getto - komentowali wzburzeni. Ale tzw. mur „Pomorski” długo się nie ostał, już następnego dnia miasto obiegły zdjęcia zniszczonej budowli.

Na tym gniew mieszkańców się nie skończył, 13 czerwca kilkadziesiąt osób pikietowało przed siedzibą SM Kisielin. Demonstranci przynieśli ze sobą transparenty, np. „Za takie prace budowlane my dziękujemy!”. - Walczymy o normalne warunki życia - tłumaczyła pani Zuzanna. - To jest utrudnianie życia wspólnotom, które wystąpiły ze spółdzielni. Celowe działanie, żeby ludzie nie mogli przejść między blokami tylko musieli chodzić naokoło. A cierpią przy tym też członkowie SM Kisielin.

Mateusz Kwiczak z os. Śląskiego 10 przyszedł na protest z ciekawości, by przekonać się, ile osób weźmie w nim udział. - Nasz blok odłączył się od spółdzielni już w 2019 r. Ale nie żałujemy niczego, nawet tego, że musieliśmy się przemęczyć jakiś czas bez ciepłej wody oraz ogrzewania, kiedy nam je „karnie” wyłączono. Nie sądzę, aby takie demonstracje mogły zmienić zachowanie władz spółdzielni, jedyną drogą jest tu odłączenie - skwitował pan Mateusz.

Sytuacji bacznie przyglądają się radni miasta. - Takie działania przeciw mieszkańcom są niewłaściwe - twierdzi Bożena Ronowicz z PiS. - Obie strony powinny zasiąść do rozmów i rozstrzygnąć spory, a jeśli to nie wystarczy, należy zwrócić się do sądu.

Andrzej Bocheński z Zielona Razem chwali samoorganizację mieszkańców. - Są nieco z tym spóźnieni, ale nie może być akceptacji społecznej dla takich patologicznych sytuacji jak rozbieranie chodnika i budowa muru. Czas z tym skończyć, bo to jest wstyd na całą Polskę - przekonuje A. Bocheński.

Z prezesem Jerzym Biczykiem próbowaliśmy spotkać się osobiście, w spółdzielni dowiedzieliśmy się, że ewentualnie pytania można zadać drogą elektroniczną. Na te przesłane 13 czerwca na razie nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Tymczasem w miejscu muru ustawiono barierki ochronne…

(md)