Miasto czuje się oskubane przez rząd?

2 Listopad 2012
Obywatelski projekt zmiany ustawy o dochodach samorządów podzielił Radę Miasta prawie na połowę.

Po jednej stronie SLD i PiS, po drugiej PO. Przy okazji radni na swój sposób definiowali czym jest państwo: wspólnotą samorządów, czy raczej tym, czym zarządza minister finansów? Ostatecznie, na wtorkowej sesji, radni poparli apel w tej sprawie minimalną większością.

Sprawa miała wymiar czysto symboliczny, ale wywiązał się z niej spór o znaczeniu wręcz ustrojowym. Chodzi o to, że polskie gminy coraz bardziej czują się – mówiąc kolokwialnie – okradane przez rząd i ministra finansów. Po pierwsze – rząd dokłada im coraz więcej zadań, bez wskazania źródeł finansowania. Po drugie – w życie wchodzą rozmaite ulgi i zwolnienia podatkowe, które uszczuplają kasy gmin. W sumie samorządowcy wyliczyli, że tracą ok. 8 mld zł rocznie. Coraz więcej miast w Polsce zaczyna się buntować, pisząc skargi i petycje za pośrednictwem m.in. Związku Miast Polskich. Niedawno odbywały się też pikiety pod Sejmem. Zazwyczaj bezskutecznie. W końcu ruszyła akcja zbierania podpisów pod obywatelskim projektem zmiany ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego, który zakłada zwiększenie udziału gmin w podatku PIT, co częściowo zrekompensowałoby im ponoszone straty. Żeby projektem zajął się Sejm, musiałoby podpisać się pod nim co najmniej 100 tys. obywateli. Dlatego rady miast i gmin przyjmują czysto intencyjne oświadczenia, apelujące do mieszkańców o podpisywanie się pod tym projektem.

Projekt takiego oświadczenia podpisali radni SLD. „Nam także przekazano nowe zadania bez niezbędnych do ich wykonania środków finansowych – czytamy w uzasadnieniu. - W wyniku tych działań doszło do zachwiania równowagi finansowej. Miasto nie będzie mogło zrealizować wielu oczekiwanych przez mieszkańców inwestycji, pogorszy się jakość usług lokalnych”. Projekt pozytywnie zaopiniował też prezydent Janusz Kubicki. Ale na sesji jednomyślności w radzie nie było. Zastrzeżenia zgłosił przewodniczący rady Adam Urbaniak (PO): - Ten projekt wywraca do góry nogami finanse naszego państwa. Nie możemy nie brać tej okoliczności pod uwagę – stwierdził. Oponował radny Kazimierz Łatwiński (PiS): - Samorządy to też państwo, a przewodniczący Urbaniak zawęża jego pojęcie do budżetu, którym zarządza minister finansów.

Z kolei Andrzej Brachmański (SLD) zwrócił się do radnych PO: - Jakiej wizji państwa chcecie: wizji ministra Boniego, który chciałby ograniczyć rozwój Polski do ośmiu aglomeracji, wizji ministra Gowina, który likwiduje sądy rejonowe, czy może wizji prof. Kuleszy, który alarmuje w sprawie postępującej centralizacji państwa? – mówił. - Jeżeli chcecie oddać pieniądze rządowi, żeby to rząd zarządzał Zieloną Górą, to powinniście złożyć mandaty, bo nie reprezentujecie mieszkańców, tylko swoją partię.

Ostatecznie rada miejska przyjęła oświadczenie 13 głosami klubów SLD i PiS. Kilka dni wcześniej podobny apel w tej samej sprawie przyjęła Rada Gminy Zielona Góra. Tam kontrowersji nie było.

(mi)