Matura nie taka straszna

6 Maj 2022
„Pan Tadeusz” rzadko cieszy się taką popularnością wśród uczniów - a w środę był na ustach wszystkich! W pierwszy dzień matur odwiedziliśmy zielonogórskiego „Ekologa”. Uśmiechy uczniów opuszczających salę świadczyły, że jest nieźle!

- Tegorocznym maturzystom, rzecz jasna, życzyłem powodzenia. Czasem bali się odpowiedzieć „dziękuję”, żeby nie zapeszyć - przyznał Mariusz Szpakowicz, dyrektor Zespołu Szkół Ekologicznych w Zielonej Górze.

W szkole do egzaminu dojrzałości zostało dopuszczonych 128 osób. O 9.00 w środę uczniowie pochylili się nad językiem polskim. - Rano zaczęło do mnie docierać, że to już dziś. Matematykę mógłbym pisać z biegu, polskiego bałem się najbardziej - mówił Michał Moszonka, który salę opuścił jako jeden z pierwszych.

- U mnie odwrotnie - stwierdziła Wiktoria Szafraniec. - Matematyka to moja największa obawa.

Na tegorocznym egzaminie dojrzałości przydała się znajomość „Pana Tadeusza” Adama Mickiewicza, choć do ulubionych lektur nigdy nie należał. Epopeję trzeba było ugryźć pod kątem tradycji. - Łatwy temat, jestem zadowolony. Nawet słabszy uczeń powinien sobie z nim poradzić. Liczę, że zdobędę chociaż to minimum, czyli 30 proc. Wtedy odetchnę z ulgą - komentował Cyprian Domerecki. - Polski to dla mnie największa przeprawa. Uczyłem się przez cały rok, chodziłem na korepetycje.

Maturzyści mieli do wyboru drugi temat. Na podstawie fragmentu „Nocy i dni” Marii Dąbrowskiej trzeba było wyjaśnić, kiedy relacja człowieka staje się źródłem szczęścia. Oczywiście pojawiła się opcja interpretacji wiersza, która co roku cieszy się najmniejszą popularnością. Tym razem uczniowie mieli rozłożyć na czynniki pierwsze „Najkrótszą definicję życia” Józefa Barana.

- W Zielonej Górze mamy 1491 absolwentów liceów i techników prowadzonych przez miasto, którzy mają w tym roku prawo przystąpić do egzaminu dojrzałości - przedstawia statystyki Jarosław Skorulski, naczelnik Wydziału Oświaty i Spraw Społecznych magistratu. - Są jeszcze instytucje, które nie podlegają miastu. Tu liczbę maturzystów szacuje się na blisko 1700 osób.

Czasy, kiedy ściągi trzymało się w maskotkach, kanapkach czy długopisach należą do zamierzchłej przeszłości. Dziś w szkołach są nawet pozaklejane okna. Nie ma opcji, żeby ściągać, a konsekwencje mogą być naprawdę poważne. Ściągający oraz spóźnialscy uczniowie nie mogą bowiem zdawać egzaminu w dodatkowym terminie. Do matury będą mogli przystąpić dopiero w następnym roku. - Nie warto, to zbyt ryzykowne - ocenił M. Moszonka.

W czwartek maturzyści zmierzyli się z matematyką, po niej czas na języki obce i wybrane przedmioty dodatkowe. - Najpopularniejsze wybory to angielski, niemiecki, historia i geografia - podsumowuje M. Szpakowicz.

Wyniki poznamy 5 lipca. Przydadzą się stalowe nerwy.

(ah)