Mamy dość ciągłych kłamstw!

29 Kwiecień 2014
W ostatni poniedziałek, w siedzibie OPZL, przedsiębiorcy wprost powiedzieli, co myślą o połączeniu miasta i gminy oraz o polityce wójta Mariusza Zalewskiego.

- Mamy dość ciągłych kłamstw przeciwników połączenia. I straszenia tych wszystkich, którzy otwarcie popierają połączenie – argumentował Janusz Jasiński, właściciel sieci sklepów Intermarche, mieszkaniec Starego Kisielina, przewodniczący OPZL. Jasiński nawiązał do niedawnego odwołania Mariusza Rosika z funkcji wiceprzewodniczącego rady gminy, w odwecie za jego otwarte popieranie połączenia. – Panie wójcie, nie tak się powinno walczyć z opozycją – biznesmen upomniał wójta Zalewskiego. – Nie można karać ludzi tylko dlatego, że mają cywilną odwagę mówić, że połączenie jest w interesie mieszkańców wsi. Trzeba walczyć merytorycznie, na argumenty, bez demonstracji siły – zakończył Jasiński.

O swoich negatywnych doświadczeniach ze współpracy z wójtem i urzędem gminy opowiedział inny przedsiębiorca i menedżer – Marian Babiuch, prezes Elektrociepłowni „Zielona Góra”. – Chcieliśmy do os. Czarkowo doprowadzić rury z ciepłą wodą. Nie mogliśmy w żaden sposób dogadać się z wójtem. Dopiero pomoc wojewody uczyniła niemożliwe możliwym. Nasze rury położyliśmy wzdłuż drogi wojewódzkiej, dochodzącej do Łężycy. Na szczęście nad tą drogą wójt nie miał władzy - wspominał Babiuch. – Połączenie jest bardzo potrzebne i gminie, i miastu. Nie dla mojego pokolenia, tylko dla naszych dzieci i wnuków. To teraz decyduje się ich przyszłość. Dlatego popieram połączenie, bo chcę dobrej przyszłości dla swojej wnuczki, by tu miała swoje miejsce na Ziemi.

Najostrzejsze wystąpienie miał Roman Miłkowski, wiceprezes międzynarodowej spółki transportowej Anneberg, znany z ostrego i dosadnego języka. – Mieszkam w Ochli, bo w mieście nie było wolnych terenów pod budownictwo. Takich jak ja jest w gminie bardzo wielu. Pracujemy w Zielonej Górze, śpimy w gminie. I to my dostarczamy podatkowy kapitał do gminnej kasy. Dlatego nie widzę żadnego sensu w sztucznym podtrzymywaniu struktury biurokratycznej, która pasożytuje na naszej pracy. Połączenie pozwoli na ograniczenie gminnej administracji – przekonywał Miłkowski.

Dla Piotra Pudłowskiego, prezesa spółki Gazstal, kampania przeciwników połączenia jest całkowicie niezrozumiała. – Połączenie powinno nastąpić choćby przez aklamację, to jest oczywiste dla każdego menedżera czy właściciela firmy. Tylko duży może oprzeć się innym dużym rywalom, tylko duży może dużo zarobić. Dziwię się, że takie oczywiste rzeczy trzeba ciągle tłumaczyć gminnym radnym – podkreślił Pudłowski.

Na gospodarczy aspekt połączenia zwrócił uwagę Piotr Leszkowicz ze Stelmetu. Dyrektor finansowy tej dużej zielonogórskiej spółki podkreślił znaczenie stref ekonomicznych i nowych terenów inwestycyjnych, których obecnie brakuje w mieście. Bez połączenia będzie nam o wiele trudniej o nowe inwestycje, o nowe drogi, o dodatkowe miejsca pracy czy lepsze życie.

(pm)