Dobry sołtys słucha i stara się zrozumieć ludzi

1 Lipiec 2022
- Szanuję ludzi i jestem życzliwa. Chyba dlatego mogę liczyć też na życzliwość współpracowników - mówi Jolanta Rabęda, sołtyska Łężycy.

- Czyżby zasiedziała się pani na fotelu sołtyski Łężycy?

Jolanta Rabęda: To moja trzecia kadencja. Sołtysowanie rozpoczęłam przejmując schedę po poprzedniej sołtysce, która się rozchorowała. W mgnieniu oka minęło te kilkanaście lat…

 

- Teraz jest łatwiej niż na początku?

- Kiedy byliśmy małą wioską, jako sołtyska znałam wszystkich i wszyscy mnie znali. Nasza społeczność liczyła 400-500 osób. I łatwiej było pracować, miałam mniej papierów do wypełniania. Osiedle Czarkowo rozrasta się - mieszka u nas ponad 3 tysiące osób. Znam tylko niektórych mieszkańców bloków. Problemów mamy więcej.

 

- Który z nich spędza pani sen z powiek?

- Naszą bolączką są drogi gruntowe i nieoświetlone uliczki. Brakuje dróg dojazdowych do nowych osiedli, choć i tak jest łatwiej, bo powstała droga do osiedla Złota Łącza. Nie mamy publicznego przedszkola, rodzice posyłają pociechy do prywatnych placówek. Czekamy na obiecaną szkołę. Główna ulica Odrzańska jest zakorkowana. Nie możemy się doczekać obwodnicy zachodniej.

 

- Co udało się zrobić?

- Dzięki funduszowi połączeniowemu rozwiązaliśmy problem ulic Inżynierskiej, Projektantów i Budowlanej. Mieszkańcy po ulewie już nie jeżdżą po błocie. Wykonaliśmy tu zbiornik na wodę opadową i piwnice nie są zalewane. Nie starczyło pieniędzy na odnowienie dróg w starej części Łężycy, z wyjątkiem Dolnej i Kościelnej. Projekt remontu pozostałych jezdni kosztował ponad 300 tys. zł. W 2021 r. zrobiliśmy ul. Leśną, a wcześniej kawałek ulic Kwiatowej i Polnej. Czekamy na remont Liliowej. W 2019 r. oświetliliśmy większość uliczek przy nowych osiedlach. Wciąż jednak powstają nowe domy, potrzebne są kolejne lampy i drogi.

 

- Może pani liczyć na pomoc przyjaznych dusz?

- Dziękuję zwłaszcza rodzinie i przyjaciołom, członkom rady sołeckiej Krystynie Chamerze, Irenie Świderskiej, Kasi Matyjasek, byłym członkom rady Janowi i Krystynie Czarny oraz Grażynie Sobierajskiej. Wspierają mnie radni dzielnicy Krzysztof Wołczyński, Agnieszka Kozakiewicz i Grzegorz Krystians oraz radni miejscy Wiesław Kuchta, Mariusz Rosik, Marek Budniak.

 

- Łężyca słynie z uroczystości patriotycznych.

- Z inicjatywy Stowarzyszania „Nasza Łężyca”, którym kieruję, powstał pomnik Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez OUN-UPA na Kresach Wschodnich. Nikt nie spodziewał się, że nasze uroczystości tak bardzo się rozrosną. To zasługa Czesława Laski, Marii Jazownik i prof. Leszka Jazownika, zagorzałych patriotów, którzy założyli kolejne stowarzyszenie Pamięć Polskich Kresów.

 

- Organizujecie też festyny. Ostatni przyciągnął tłumy!

- Szanuję ludzi, dlatego nie mam problemów z pozyskaniem współpracowników, mogę liczyć na ich życzliwość. Ostatni festyn to strzał w dziesiątkę. Bałam się, czy po dwuletniej przerwie pandemicznej ludzie przyjdą i kto mi rozłoży namiot, przewiezie stoły. Jestem wzruszona, że przyszło tyle osób do pomocy. Dziękuję też członkom zespołu Nasza Łężyca, to nasza duma.

 

- Inne powody do dumy?

- To pozostała działalność stowarzyszenia: świetlica środowiskowa dla dzieci, na której zajęcia odbywają się codziennie i gimnastyka dla pań 50 plus. Świetlica nie pomieści chętnych. Dzięki turnusom rehabilitacyjnym, niektóre osoby po 70-tce po raz pierwszy zobaczyły morze. Ja sama nic bym nie zrobiła, to ludzie z którymi współpracuję: Ania Lidwin, Cecylia Kukuć a wcześniej Kazimiera Rasińska sprawiają, że wszystko sprawnie realizujemy. Poza działalnością Naszej Łężycy jest też działalność Stowarzyszenia Curtez Agnieszki Kozakiewicz, organizującego imprezy sportowe np. Bieg o Pietruszkę, rajdy rowerowe, wypady na ryby.

 

-Cechy dobrego sołtysa?

- Dobry sołtys i człowiek - czyni dobro, słucha i stara się zrozumieć ludzi.

 

- Co pani robi w wolnym czasie?

- Mam go niewiele, pracuję fizycznie w Wyborowa S.A, działam w stowarzyszeniu. Czas wolny mam w niedzielę, czasem w sobotę. Lubię odpocząć na hamaku, w ciszy. To trudne, bo w wielopokoleniowym domu, na podwórku jest radośnie i gwarnie. Mam trójkę wnucząt: Łucję, Fabiana i Szymona. To moje oczka w głowie. Wyciszają mnie spacery z naszymi psami po okolicznych sosnowych lasach.

 

-Dziękuję.

 

Rafał Krzymiński