Leśnicy otwarci na współpracę

12 Marzec 2021
W okolicy Góry Wilkanowskiej trenują rowerzyści, którzy lubią ekstremalną jazdę. Niestety, niezgodnie z prawem. Nadleśnictwo Zielona Góra proponuje im współpracę i „legalizację tras”.

Na leśnym odcinku między Wilkanowem a Ochlą można trafić na różne budowle. Malownicze skarpy Góry Wilkanowskiej pokrywają m.in. serpentynowe ścieżki, amatorsko wykonane przeszkody z drewna i kamieni oraz strome podjazdy… Nie wiadomo, kto je wykonał, ale oczywiste jest, że służą do trenowania freeridu. To jedna z kilku ekstremalnych odmian kolarstwa górskiego, nieco podobna do downhillu. Ten, kto trenuje downhill, po prostu zjeżdża w dół po wąskiej, kamienistej trasie, zahaczając o wystające korzenie. Jak wyjaśnia Igor Wiśniewski z zarządu Stowarzyszenia Rowerem do Przodu, trudniejszy technicznie freeride to m.in. jazda po kładkach i tzw. hopki, czyli widowiskowe wybicia, kiedy rower fruwa w powietrzu.

Nadleśnictwo Zielona Góra szanuje pasje rowerzystów, ale musi uwzględnić kwestię bezpieczeństwa w lesie i uregulować zasady korzystania z gruntu, gdzie uprawiane są sporty ekstremalne. W 2016 r. leśnicy proponowali współpracę stowarzyszeniom rowerowym i organizacjom społecznym przy utworzeniu np. tras MTB i do downhillu. Nie było chętnych. Na początku bm. nadleśnictwo wystosowało pismo w tej sprawie m.in. do Stowarzyszenia Rowerem do Przodu, Zielonogórskiego Towarzystwa Upiększania Miasta, Ruchu Miejskiego i oddziału PTTK.

- Samowolna budowa takich obiektów i wyznaczanie tras bez konsultacji z zarządcą terenu niesie ze sobą zagrożenia, zwłaszcza w kwestii bezpieczeństwa i możliwości korzystania z obiektów przez osoby niedoświadczone. Jest to działanie niezgodne z przepisami prawa - informuje Rafał Ozimiński, nadleśniczy Nadleśnictwa Zielona Góra. - Związane jest to z rosnącym zagrożeniem dla spacerowiczów korzystających z lasów. Jeśli znajdzie się partner społeczny, który zapewni bezpieczne użytkowanie terenu wraz z poszanowaniem środowiska naturalnego, nadleśnictwo jest otwarte na współpracę.

I. Wiśniewski rozumie rowerzystów, bo w Zielonej Górze brakuje miejsc przeznaczonych dla fanów ostrzejszej jazdy, zgadza się jednak z tym, że prawa trzeba przestrzegać. - W zeszłym roku chcieliśmy zgłosić do budżetu obywatelskiego budowę skateparku dla rowerów, podobnego do tego w Nowej Soli - wyjaśnia. - Plany pokrzyżowała pandemia. Myślimy o nowym stowarzyszeniu, które stworzyłoby specjalne miejsca dla rowerzystów ceniących sport ekstremalny.

(rk)