Klem już usiadł przy stoliku na deptaku

6 Listopad 2015
Zielonogórska legenda, jedna z najbarwniejszych postaci bohemy artystycznej – Klemens Felchnerowski – doczekał się swojej rzeźby na deptaku. Od dzisiaj, Bachus ma poważnego konkurenta.

Znacie takie miejsca na świecie, gdzie koniecznie trzeba przystanąć i zrobić sobie zdjęcie. Od piątku możemy sobie przysiąść, przy stoliku z Klemem Felchnerowskim. Właśnie skończył czytać wiadomości sportowe w gazecie i rozgląda się po deptaku. Obok stoi puste krzesło.

- Jestem bardzo szczęśliwy, bo po raz pierwszy w powojennej historii miasta stawiamy rzeźbę poświęconą zielonogórzaninowi, który tutaj mieszkał i tworzył – komentuje Leszek Kania, dyrektor Muzeum Ziemi Lubuskiej. Stolik z Klemem umiejscowiono na skwerze przed muzeum.

- To wybitna postać. Był artystą z górnej półki, plastykiem i pierwszym konserwatorem zabytków – tak przed kilkoma laty, gdy zgłaszał ten pomysł, tłumaczył Andrzej Toczewski, wówczas szef muzeum. – Przez kilka lat był też dyrektorem muzeum, w swoich zbiorach mamy ponad 1.700 jego prac. Był współzałożycielem i redaktorem graficznym „Nadodrza”.

Klem przy stoliku znalazł się nieprzypadkowo. Przez wiele lat, codziennie rano z „Trybuną Ludu” w kieszeni (kupowaną ze względu na strony sportowe), wędrował do restauracji Ratuszowa (dzisiaj biura PKO BP, przy Starym Rynku), gdzie siadał przy swoim stoliku, w rogu. Kelnerzy nie pozwalali zająć tego miejsca komuś innemu. To było jego stałe miejsce.

Jak Klem był znany, przetestował kiedyś dziennikarz ówczesnej „Gazety Zielonogórskiej”, Henryk Ankiewicz Andabata. Wysłał z Połczyna kartkę z adresem: Klem Felchnerowski – artysta pijący w miarę, Zielona Góra, Polska. Kartka trafiła do Ratuszowej. Dzisiaj jest przechowywana w muzeum.

Teraz Klem Felchnerowski znalazł na stałe swój stolik na skrzyżowaniu deptaka i ul. Dra Pieniężnego. Ma blisko do muzeum i BWA. Każdy może go odwiedzić. Każdy może sobie zrobić z nim zdjęcie.

- Krzesło jest bardzo wygodne. Wiele razy sprawdzałem – twórca rzeźby, Artur Wochniak kilka razy siada i wstaje, co rusz przesuwając ciężkie krzesło odlane z brązu. Wszystko musi grać na uroczyste odsłonięcie, które zaplanowano na piątek, na godz. 13.00. Dwa dni temu, w środę minęła kolejna rocznica urodzin artysty.

- Dla mnie największą radością było to, że jeden artysta mógł postawić pomnik drugiemu artyście. To dla mnie wzruszające, że mogłem go rzeźbić – opowiada A. Wochniak. - Chcąc uchwycić charakter tej postaci, dużo czytałem na temat Klema, słuchałem opowieści jego rówieśników i znajomych. Chciałem uchwycić jego charyzmę. Cieszy mnie, że Klem Felchnerowski w pewnym sensie ponownie narodził się w mojej pracowni i to jest jego kolejny przyjazd do Zielonej Góry.

Klemens Felchnerowski 25 stycznia 1980 r. jak zwykle rano wybrał się do Ratuszowej. Około południa, wracając do swojej pracowni, spadł ze schodów. Tak się potłukł, że dwa dni później zmarł. Poświęcona jest mu pamiątkowa płyta przed muzeum. Jest też patronem ronda na ul. Dworcowej, nieopodal dworca PKS.

Tomasz Czyżniewski