Ekrany przy S3 działają. Jest lepiej!

9 Grudzień 2022
Mieszkańcy wieżowców przy trasie S3, z ulgą przyjęli fakt zakończenia budowy przez GDDKiA nowych ekranów akustycznych. W okolicy jest ciszej i spokojniej. – Czuję gorzką satysfakcję, bo walczyliśmy o to kilka lat – mówi nam Mścisław Olszowski, zielonogórzanin, który organizował protesty w tej sprawie.

Hałas dobiegający z pobliskiej drogi ekspresowej doprowadzał ludzi do szału. Podczas budowy drugiej nitki S3 obniżono ekrany ochronne oddzielające drogę od pobliskich wieżowców.

- Od razu było wiadomo, że to bubel budowlany – zaznaczają mieszkańcy.  Ostatecznie po przeprowadzonych badaniach potwierdziło się to, co wiedział każdy, kto odwiedził osiedle w trakcie dużego natężenia ruchu. Było zbyt głośno.

Teraz na miejscu mamy nowe, dwurzędowe  7. i 8-metrowe ekrany z dodatkową nadbudową pod katem 45 stopni. Czy spełniają swoją rolę?

Umiarkowany optymizm

- W ciągu dnia jest wyraźnie ciszej. Prawdziwy test przyjdzie na wiosnę i latem, kiedy okna będą częściej otwarte – tłumaczą nam Grażyna i Stanisław Jaskólscy z pierwszego bloku przy S3.
– My wcześniej mieszkaliśmy w budynku pod numerem 6. Już wtedy jednak potrafiłam zbudzić się w nocy, jak hałas niósł się po osiedlu. Zastanawiałam się, jak tę masakrę mogą wytrzymać osoby spod numeru 1. Mam nadzieję, że już do tego nie wrócimy – podkreśla pani Grażyna.

Pan Stanisław ma żal, że mieszkańcom przez lata próbowano wmówić, że wszystko jest w porządku. – To bulwersujące. Gdyby nie te protesty to nie wiem, czy coś by się zmieniło – zastanawia się mężczyzna. I dodaje, że osobiście martwi go teraz huk z coraz ruchliwszej Szosy Kisielińskiej.

Protesty mieszkańców

W organizację protestów mieszkańców osiedla mocno zaangażował się Mścisław Olszowski, który mieszka w bloku nr 1 na 10 piętrze. – To jest chyba najbardziej newralgiczne miejsce, bo hałas idzie do góry – wyjaśnia. - Cieszę się z nowych ekranów, czuć od razu pewną różnicę. Nie żałuję, że protestowaliśmy w Zielonej Górze i na trasie S3. Mam z tego gorzką satysfakcję, bo od początku wiedziałem, że mamy rację. Ale bez wsparcia Sławomira Sajchty oraz Krzysztofa Derdy nie odnieślibyśmy sukcesu i nie zmusili GDDKiA do reakcji.

Zdaniem zielonogórzanina najgorsze w całej sprawie jest to, że urzędnicy zignorowali ostrzeżenia mieszkańców. – Dotarłem do pierwszych dokumentów z 2002 i 2003 roku. Już wtedy w naszym imieniu spółdzielnia mieszkaniowa zwracała się do GDDKiA z pytaniami w sprawie nadmiernego hałasu. Jak w takim razie można było później dopuścić do powstania tak wadliwej konstrukcji? – przekonuje M. Olszowski.

Elżbieta Lisowska-Kopeć, również z 10 piętra, jest pozytywnie nastawiona do całej sytuacji. – Z okazji budowy ekranów wyremontowaliśmy balkon. Mam nadzieję, że w lecie na spokojnie będziemy mogli siedzieć na dworze – zaznacza zielonogórzanka.

Miasto nie miało wpływu

Radny Jacek Budziński śledził sprawę ekranów przy os. Pomorskim od 2013 roku, kiedy to pojawiły się zapowiedzi drugiej nitki S3. Potwierdza spostrzeżenia mieszkańców.

 – Analizowałem dokumenty projektowe. Stawianie mniejszych ekranów od początku było niezrozumiałe. Rozmawiałem o tym z prezydentem Januszem Kubickim i jego służbami. Dziękuję mu za wsparcie, ale jako miasto niewiele więcej przez te lata mogliśmy zrobić niż apelować do GDDKiA o inne instalacje. To nie była miejska inwestycja – podkreśla J. Budziński  i zaraz dodaje. – Nie trzeba być jasnowidzem, aby przewidzieć, że jeśli zlikwiduje się nasyp, ustawi niższe ekrany a jednocześnie samochodów będzie więcej, to wygłuszenie hałasu się pogorszy. Dziś mamy nowe wysokie instalacje, które według pierwszych relacji od mieszkańców spełniają swoją rolę. Szkoda tylko, że nie dociągnięto ich jeszcze z 200 metrów do zakrętu przy Iglotechniku, wtedy ochrona byłaby pełna.

(md)