Ecki Gärtner budowniczy mostów
O kim mowa? O Eckim, czyli Eckehardzie Gärtnerze, honorowym obywatelu naszego miasta. Właśnie obchodził 90. Urodziny. Z tej okazji, w zeszły piątek urządzono mu w Palmiarni fetę.
- Mamy wielkie szczęście, że tym „łącznikiem” między niemiecką i polską Zieloną Górą, miedzy dwiema historiami naszego miasta, jest człowiek o wielkim sercu. Prawdziwy społecznik, wrażliwy na potrzeby bliskich – komplementował jubilata prezydent Kubicki. – Mieszańcy powojennej Zielonej góry winni są mu wdzięczność przede wszystkim za organizację transportów z pomocą, głównie leków, w tym najbardziej potrzebnych antybiotyków, ale również odżywek dla dzieci i wszystkiego, czego w naszym mieście brakowało. Nasz jubilat szacuje, że w ciągu 30 lat wyekspediował do Zielonej góry ponad 15 ton leków. Szanowny jubilacie przyjmij proszę życzenia dwustu lat życia w zdrowiu i szczęściu.
E. Gärtner urodził się w 1925 r. w przedwojennym Grünbergu. Ranny na froncie leczył się w szpitalu elżbietanek. Zamieszał w Soltau i do rodzinnego miasta wrócił po niespełna 30 latach – w 1982 r. To miała być podróż sentymentalna do miejsca dzieciństwa. Najbardziej poruszył go widok starszych ludzi stojących w kolejkach przed aptekami. Postanowił pomóc nawiązując współpracę m.in. z księdzem Konradem Herrmannem, wówczas proboszczem kościoła pw. Najświętszego Zbawiciela.
- Pamiętam, jak nieżyjący już doktor Ireneusz Navarra zadzwonił do mnie, ze w szpitalu brakuje antybiotyków. Nie można przeprowadzać operacji. Znasz kogoś, kto może pomóc – w reportażu filmowy opowiadał ks. K. Herrmann (na uroczystości w Palmiarni go nie było). – Ecki przywiózł ich całą ciężarówkę.
Później E. Gärtner stał się nieformalnym ambasadorem Zielonej Góry w Soltau kontaktując ze sobą Polaków i Niemców zajmujących się podobnymi dziedzinami. W 1993 r. otrzymał honorowe obywatelstwo naszego miasta.
- To dobra dusza miasta. Pomagał jak mógł. Nie mogło mnie zabraknąć na tej uroczystości – tłumaczył biskup Adam Dyczkowski.
- Ktoś mnie kiedyś nazwał budowniczym mostów. Bardzo mi się podoba to określenie. Pięknie brzmi. Jak zaczynałem moją współpracę z mieszańcami Zielonej Góry nie zdawałem sobie sprawy jak wiele można zrobić. Jak wiele mostów zbudować – dziękował zebranym Jubilat.
(tc)