Dość już jazdy zygazkiem po dziurawej drodze

2 Październik 2013
- Cholery można dostać, gdy się na to patrzy – to wyjątkowo łagodny komentarz mieszkańców do tego, co widzą na budowie kanalizacji w Drzonkowie i Raculi. A w zasadzie nic nie widzą. – W poniedziałek wypowiedziałam umowę wykonawcy – mówi Beata Jilek, prezes wodociągów.

W tym samym dniu o sprawie informował radnych wójt Mariusz Zalewski. – Długo się wahaliśmy, ale patrząc na to, co się dzieje, straciliśmy resztki nadziei. Nie było najmniejszych szans na dokończenie tej inwestycji. Trzeba było podjąć tę trudną decyzję – tłumaczy wójt Zalewski, który popiera szefową wodociągów.

- To fatalna informacja – mówi Anna Kwiatkowska, która właśnie wraca ze sklepu. Mieszka w Drzonkowie, tuż koło kapliczki. - Jesteśmy zbulwersowani. Każdy czeka na podłączenie tej „kanalizy”. Mieszkam przy samej ulicy i codziennie muszę myć okna. W powietrzu fruwa kurz, na drodze tworzy się miał, z utęsknieniem czekam na drogę.

Informacja dla niezorientowanych - mieszkańcy Raculi i Drzonkowa, z powodu fatalnie prowadzonych prac, mają nie tylko problem z brakiem kanalizacji, ale również z drogami, bo wykonawca je rozrył, pozostawiając dziury. Po prostu, nie przywrócił ulic do pierwotnego stanu. Kto nie wierzy, niech przejedzie się główną ulicą Drzonkowa – Olimpijską. Przypomina pobojowisko. Samochody jeżdżą po niej zygzakiem, szukając równiejszych odcinków.

- Tracimy przez to nerwy i klientów – skarży się Lesław Batkowski, zastępca dyrektora ośrodka sportu w Drzonkowie.

- Proszę, tę dziurę, którą codziennie muszę omijać, miałem zamiar właśnie sfotografować i wysłać do prasy - mówi mieszkaniec Drzonkowa, Waldemar Kołacki. - Nasze auta na tej drodze dostają solidnie w kość. To dla mieszkańców Drzonkowa wielki problem. Uważam, że wybieranie najtańszego wykonawcy w przetargu, to wielkie nieporozumienie. Według mnie, powinno się wybrać wykonawcę, który zaoferował cenę pośrednią. Boję się, że odsunięcie dotychczasowej firmy spowoduje, że ta droga nie zostanie dokończona przed zimą.

– Dzięki usunięciu wykonawcy będziemy mogli położyć asfalt – odpowiada Beata Jilek, prezes Zielonogórskich Wodociągów i Kanalizacji, które zleciły prace. – Już w tej chwili rozmawiamy z wykonawcami. Myślę, że na początku przyszłego tygodnia firma Kontrakt zacznie naprawiać niewielkie fragmenty dróg w Starym Kisielinie, w drugiej połowie października wkroczy do Raculi i Drzonkowa.
- Do tego czasu gmina załata najgroźniejsze wyrwy – deklaruje wójt Zalewski.

Skąd takie rozwiązanie? Zerwanie kontraktu to czarny sen polskich samorządów i związanych z nim firm. W momencie, gdy z budowy wyrzuca się złego wykonawcę, rozpoczynają się wielomiesięczne procedury związane z inwentaryzacją tego, co zostało zrobione, i z ogłoszeniem nowego przetargu.

- Na to mamy czas, bo i tak w zimie kanalizacji się nie buduje – uspokaja wójt Zalewski.
- W tym czasie ogłosimy nowy przetarg – dodaje prezes Jilek. – Jednak zgodnie z naszymi branżowymi przepisami, w takim drastycznym przypadku możemy bez przetargu wyłonić firmę, która przeprowadzi roboty odtworzeniowe. I z tego skorzystamy. Drogi przed zimą zrobimy.

Przetarg, ogłoszony w maju 2011 r., wygrała wrocławska firma Wrobis i natychmiast wynajęła firmę Usbor a później Hydrobud z Lubina jako podwykonawców. Te nie dały rady mimo przedłużonego o rok terminu.
Wartość robót do wykonania to ok. 19 mln zł. Z czego 56 proc. dofinansowana jest przez Unię Europejską. Za tę kwotę trzeba zbudować 12 tłoczni i 34 km sieci kanalizacyjnej.

(tc, kg)