Ciepłolubiks na fontannie

15 Grudzień 2023
To pracuś nad pracusie, bo sporo trzeba mieć cierpliwości i samozaparcia, by kręcąc patykiem rozpalić ognisko. I to takie, które ogrzeje pół miasta.

Mowa o bachusiku Ciepłolubiksie (niektórzy nazywają go Ciepłolubikusem), jednym z najdłużej zasiedziałych w naszym mieście. Ździebko czasu go nie było, teraz wrócił na plac przed filharmonią.

- Zależy mi, by był dobrze wyeksponowany, dlatego montujemy go tutaj na murku wokół fontanny - rzeźbiarz Artur Wochniak na bok odkłada wiertarkę, za chwilę bachusik zostanie mocno przytwierdzony do podłoża. Będzie można koło niego usiąść i zrobić sobie zdjęcie. W końcu usadowił się kilkadziesiąt centymetrów nad ziemią.

Nie zawsze tak było. Przez wiele lat siedział na ziemi, kilkanaście metrów dalej. Pod latarnią. Na plac przed filharmonią trafił w październiku 2011 r. Jak samo jego imię wskazuje - lubi ciepło. Nie, nie jest zmarzluchem. Wręcz przeciwnie - lubi wytwarzać i rozdawać ciepło. W końcu ufundowała go Elektrociepłownia Zielona Góra. Bachusik dziarsko kręci patykiem, by rozpalić ogień. Co chwilę przerywa, by zwilżyć usta winem z dzbanka, patyk stygnie i Ciepłolubiks zaczyna od nowa. Taka zielonogórska odmiana Syzyfa. Nasz nieustannie rozpala, a Syzyf wciąż pcha kamień pod górę.

Pierwotnie bachusik siedział pod latarnią (wiadomo, EC produkuje również prąd). Po rewitalizacji placu nie ma tam miejsca, dlatego przeniósł się na fontannę.

(tc)