A to ci historia!

21 Styczeń 2022
Były prezydent, premier, kilku ministrów oraz rektor Uniwersytetu Zielonogórskiego - co mają ze sobą wspólnego? Doszukiwać się można wielu wspólnych mianowników, łączących te wpływowe osobistości, ale jest jeden, szczególnie znamienny: są absolwentami studiów historycznych. Przypadek? Nie sądzę!

Rzeczywiście, nie jest kwestią przypadku, że wśród polityków, samorządowców czy urzędników, nie tylko w Polsce, nieprzeciętnie wysoka jest reprezentacja osób, które z zawodu są historykami. Czyżby zatem pociąg do wiedzy historycznej oznaczał jakiś szczególny rodzaj pociągu do władzy?

Bynajmniej. Odpowiedź leży w specyficznym charakterze studiów historycznych i osób, które je podejmują. Łączą bowiem pasję do przeszłości z szeroką wiedzą na temat ponadczasowych mechanizmów politycznych i społecznych, zrozumienie ukrytych zależności między faktami i zjawiskami z wiedzą o relacjach międzyludzkich i międzynarodowych. Słowem, studia historyczne dają szerokie zrozumienie otaczającego nas świata. Rektor UZ prof. Wojciech Strzyżewski, który studia w zielonogórskim Instytucie Historii  ukończył w 1985 r., jest tego dobrym przykładem: najpierw pasja, potem kariera. Ale Instytut Historii UZ jest dumny z wielu swoich absolwentów: samorządowców i muzealników, urzędników i nauczycieli, dziennikarzy, przedsiębiorców czy nawet menadżerów i bankowców.

Znaczenie kompetencji nabytych w czasie studiów historycznych podkreśla Robert Wróbel, zastępca dyrektora Urzędu Statystycznego w Zielonej Górze (absolwent  z 2000 r.): - To właśnie studia historyczne nauczyły mnie selekcjonować i krytycznie oceniać informacje, doszukiwać się związków przyczynowo-skutkowych oraz wzajemnych zależności między zjawiskami, czyli czegoś, co jest chlebem powszednim osoby zajmującej się na co dzień analizą procesów społeczno-gospodarczych.

Studia historyczne na UZ są obecnie dwustopniowe - trzyletni licencjat i dwuletnie magisterium. Potem można spróbować sił na studiach doktoranckich, a Instytut Historii posiada nawet prawo do nadawania stopnia doktora habilitowanego. Jest tu miejsce i dla tych, którzy studia traktują jako życiową przygodę, jak i tych, którzy myślą o pracy naukowej i zdobywaniu tytułów. Program jest elastyczny, można uzyskać indywidualną organizację, a wiele przedmiotów student wybiera sam, tak aby rozwijać własne zainteresowania. Dzięki temu można poznać szeroko każdą epokę historyczną, ale także rozwijać swoje zainteresowania i pasje w wąskich dziedzinach.

Studia można także połączyć z pracą zarobkową lub też zgłębianiem innego kierunku, także za granicą. Pomaga w tym przychylność kadry naukowej, która łaskawym okiem patrzy na studentów, bez względu na ich wiek i zainteresowania. - Nigdy nie mieliśmy poczucia, że jesteśmy anonimowym trybikiem w machinie - wspomina Katarzyna Sztuba-Frąckowiak, dziś nauczycielka historii i dziennikarka. Przyjazną atmosferę podkreśla również dziennikarz Marcin Sasim: - Wykładowcy uczyli, ale dawali też przestrzeń do myślenia. Debaty oksfordzkie, wymiana opinii - to nam serwowano, a jak wiadomo to wszystko mocno kształtuje studenta.

Ale przede wszystkim studia to czas na nawiązanie nowych kontaktów, czasami takich, które trwają przez całe życie. Przykładów koleżeńskich więzi, prawdziwych przyjaźni, a nawet wielkich miłości zawartych w czasie studiów na Kampusie B nie brakuje.

Krótko mówiąc: studiowanie historii na Uniwersytecie Zielonogórskim z pewnością może okazać się dobrym pomysłem.

 

dr Ireneusz Wojewódzki,

Instytut Historii UZ