Skandal: ktoś nas nagrał. Tylko w jakim celu?

17 luty 2014
Nikt się nie spodziewał takiego zakończenia zebrania wiejskiego w Zatoniu. Radny Krzysztof Wołczyński zaczął oskarżać mieszkańców o obrażanie wójta.

To rzadki przypadek, by radny rugał mieszkańców. Fakt! Był już zmęczony, sala ciasna, pełno ludzi, duszno. Spotkanie trwa już trzy godziny a na komórkę przychodzą SMS-y, by już wracał do domu. Krzysztof Wołczyński, tutaj jak członek społecznego zespołu ds. przeciwdziałania likwidacji gminy, miał wraz z Rafałem Nieżurbidą wystąpić z prezentacją. Panowie ustalili, że o tej porze nie ma to już sensu. Jednak zamiast spokojnie to ogłosić, K. Wołczyński zaczął stawiać zarzuty mieszkańcom. Zaczął od sołtysa Piotra Przespolewskiego.

- Pan tak sprytnie poprowadził spotkanie, że uniemożliwił nam prezentację. Ale podczas spotkania z prezydentem pozwolił pan, by obrażano tutaj wójta i radnych – mówił K. Wołczyński.

Sołtysa aż zatkało z wrażenia. – Nikogo nie obrażałem, gospodarzem spotkania był pan prezydent – odpowiadał zdenerwowany P. Przespolewski.
- Nikt tu nikogo nie obrażał – dziwili się mieszkańcy. – Pana nie było na tym spotkaniu, ale my tu byliśmy i żadnego obrażania nie słyszeliśmy.
- Mam informacje – brnął dalej K. Wołczyński, który jest radnym z Łężycy. – Tak, walczę o stołek, ale nie dla siebie, tylko dla mieszkańców.

A mieszkańcy błyskawicznie wyliczyli, że na spotkaniu nie było nikogo z gminy, czyli ktoś musiał nagrywać całe spotkanie a teraz próbuje się ich rozliczać z tego, co mówili. Dostało się radnej Antoninie Ambrożewicz-Sawczuk za szeptane komentarze na spotkaniu z prezydentem i miejscowemu radnemu Ireneuszowi Rypsonowi (jest mieszkańcem Suchej), że nie przychodzi na zebrania.
- Bo mnie nie zapraszacie, to skąd mam o nich wiedzieć – denerwował się I. Rypson.

Z minuty na minutę atmosfera robiła się coraz bardziej nieprzyjemna. Na szczęście interweniował nieobecny przez chwilę R. Nieżurbida, który szybko zakończył spotkanie, aby przerwać awanturę.
- Ciekawe, kto i po co nas nagrywał? – dalej zastanawiali się mieszkańcy.

Kontynuację znaleźliśmy na stronie internetowej Zatonia. - Dlaczego radni przychodzą na nasze spotkania i próbują nas pouczać, „stawiać do kąta” i czynić absurdalne zarzuty naszemu sołtysowi? – czytamy. - Kto z nas obrażał wójta, skoro nikt z uczestników spotkania z prezydentem tego nie pamięta?
I na koniec: - Zły to obyczaj, że goście mieszają w zupie gospodarzom. To nasz rosół i nie musi wszystkim smakować. Nie wmawiajcie nam, że was obrażamy, nie nagrywajcie i nie pouczajcie, bo oprócz świątecznego rosołu potrafimy też gotować wyśmienitą czarną polewkę.

(tc)