Pod Zatoniem powstaje nowe rondo

10 Kwiecień 2015
- To niebezpieczne miejsce, gdzie często dochodzi do stłuczek i wypadków. Budowa ronda powinna ten problem rozwiązać – tłumaczy Paweł Urbański, dyrektor Departamentu Inwestycji i Zarządzania Drogami.

Skrzyżowanie dróg Drzonków-Kiełpin i Jędrzychów-Zatonie od dawna cieszyło się złą sławą wśród kierowców. W ostatnich latach, do wypadków dochodziło tu kilka razu w roku, głównie za sprawą kierowców chcących włączyć się do ruchu od strony Kiełpina lub Drzonkowa.

- To miejsce, gdzie często dochodzi do stłuczek i wypadków – tłumaczy Paweł Urbański, dyrektor Departamentu Inwestycji i Zarządzania Drogami. – Samochody pędzą tutaj szybko i dlatego jest niebezpiecznie. Budowa ronda powinna problem ten rozwiązać. Będzie bezpieczniej.

Budowa ronda, o średnicy 35 metrów, powinna zakończyć się do końca maja.

- Na razie trwają prace związane z frezowaniem nawierzchni bitumicznych i kładzeniem tzw. konstrukcyjnych warstw jezdni – tłumaczy P. Urbański.

I od razu przeprasza kierowców za ewentualne utrudnienia. Na razie, w tym miejscu, ruch odbywa się normalnie, choć bardzo spowolniony. W momentach szczególnego spiętrzenia robót, pracownicy firmy Infrakom z Kościana, wykonawcy inwestycji, wprowadzają ruch wahadłowy.

Budowa ronda, które kosztuje ok. 1,2 mln zł,  to ostatni etap dużej inwestycji drogowej wspieranej przez marszałka w ramach Lubuskiego Regionalnego Programu Operacyjnego. W pierwszej fazie, podczas budowy kanalizacji gruntownie wyremontowano ul. Jędrzychowską. Dzięki oszczędnościom, możliwy był drugi etap, w ramach którego drogowcy równolegle remontowali ul. Sikorskiego i drogę z Jędrzychowa w kierunku Zatonia (wówczas jeszcze na terenie gminy Zielona Góra). Teraz przyszedł czas na całkowite zamknięcie inwestycji, czyli przebudowę skrzyżowania i utworzenie ronda. Dzięki temu dobrą i bezpieczną drogą dojedziemy z centrum miasta do Zatonia.

(pm, tc)

Ważnym elementem każdej budowy drogi są regularne badania gęstości gruntu. - Badam minimum dwa razy każdą tzw. działkę roboczą. To ok. 600 do 800 mkw. gruntu. Jeśli badania wypadają niekorzystnie, musimy w obrębie takie działki albo wybrać ziemię, albo ubić – informuje Artur Walosik.