Pałac w Zatoniu rozbłysnął
W czwartkowy wieczór wszystkie drogi prowadziły do Zatonia. Tłumy zielonogórzan samochodami, rowerami i pieszo przybywały pod ruiny pałacu księżnej Doroty de Talleyrand. Kilkaset osób przy akompaniamencie kwartetu smyczkowego czekało, aż ruiny zabłysną. Zanim to się stało, mogliśmy zobaczyć księcia Aleksandra (w rolę wcielił się Jarosław Skorulski), który próbował namówić matkę, księżną Dorotę, by również pokazała się publiczności. Księżna jednak odmówiła i stwierdziła, że pokaże się dopiero wówczas, gdy pałac zostanie w całości odnowiony.
– Księżna tu była, czuwa nad tym pałacem. Pewnie jest nieśmiała i czeka, aż budowla będzie piękna i pojawi się oranżeria oraz zmodernizujemy park. Zapraszam do Zatonia, bo to magiczne miejsce, słynące też z czosnku niedźwiedziego – zachęcała wiceprezydent Wioleta Haręźlak.
Zabezpieczone ruiny na zebranych zrobiły wrażenie. Po oficjalnym odliczaniu pałac rozbłysnął, można było wejść do środka, gdzie czekała lampka szampana. Odnowione wnętrza również zdobiły iluminacje, a świeczniki tworzyły wyjątkowy klimat. - Bardzo mi się tu podoba. Jestem potomkiem niemieckich mieszkańców tej ziemi, cieszę się, że o poniemieckie obiekty zaczęto dbać. Dobrze, że to miejsce odzyskuje dawny blask – przyznał jeden z gości.
- W porównaniu do tego, jak miejsce wyglądało wcześniej, teraz widać ogromną różnicę. Z przyjemnością będę tu przychodzić. Zgubiłam męża w tych korytarzach, muszę go poszukać! – dodała uśmiechnięta zielonogórzanka.
– Jestem ogromnie usatysfakcjonowana, że zabezpieczono ten zabytek. Cieszy mnie, że można pokazać ruinę, jako pewną wartość, bo jest to pamiątka przeszłości, pamiątka po ludziach, zdarzeniach, zaświadcza o barwnej historii tego miejsca. Zawsze podkreślam, że nie wszystkie zabytki musimy odbudowywać. A to jest właśnie taki dobry przykład budowli, która jest historyczną, zabezpieczoną jako ruina. W pałacu wykonano też szereg prac konserwatorskich. Wszystkie pozostałości tynku, odkryte dekoracje malarskie, zostały pieczołowicie poddane konserwacji. Nie zostały zrekonstruowane, tylko utrwalone w takim stanie, w jakim są – opowiadała Barbara Bielinis-Kopeć, Lubuski Wojewódzki Konserwator Zabytków.
- Serdecznie zapraszam wszystkich mieszkańców Zielonej Góry i okolic do tego, aby odwiedzili pałac, odrestaurowane ruiny, pięknie podświetlone wieczorem. Natomiast wkrótce mam nadzieję, że zaproszę Państwa na otwarcie parku po rewitalizacji – zachęcał J. Skorulski, wiceprezes stowarzyszenia „Nasze Zatonie”.
I było widać w kolejnych dniach, że zielonogórzanie z tego zaproszenia korzystają. Codziennie na parkingu przed pałacem zaparkowanych jest kilkanaście samochodów. Raz było ich nawet 60. Architektoniczna atrakcja odzyskuje dawny blask, a okolica staje się urokliwym, książęcym zakątkiem, po którym nie wstydziłaby się spacerować sama Dorota de Talleyrand.
(ap)