Waży 2,59 tony i rusza na pomoc drogom gruntowym

21 luty 2024
- Pod koniec zeszłego roku kupiliśmy używany, ale w bardzo dobrym stanie walec stalowo-gumowy. Będziemy się starali teraz robić drogi wolniej, ale dokładniej - mówi Ryszard Huczek, kierownik Biura Utrzymania Dróg.

- Z jakiego sprzętu do równania korzystaliście dotychczas?

Ryszard Huczek: - Wykorzystywaliśmy równiarkę, walec ogumiony, koparko-ładowarkę i ciągnik z przyczepą. Maszyny to spadek po gminie wiejskiej. Dawniej drogi były w większości gruntowe, piaszczyste. Wraz z rozwojem motoryzacji wzmacnialiśmy je kruszywem kamiennym. Walec gumowy nadaje się na drogi piaszczyste, do równania kruszywa jest nieodpowiedni. I dlatego nasze prace na gruntówkach wzmocnionych kruszywem były powierzchowne, „delikatne”.

- Macie jednak nowy walec.

- Pod koniec zeszłego roku kupiliśmy używany, ale w bardzo dobrym stanie walec stalowo-gumowy - jego ciężar to 2,59 tony. Nabyliśmy też lawetę do jego przewozu. Będziemy się teraz starali robić drogi wolniej, ale dokładniej. Wzruszymy nawierzchnię do większej głębokości, 10-15 cm, ułożymy na nowo, wyprofilujemy i nadamy spadki tam, gdzie to możliwe, by odprowadzić wody w teren zielony. Nawierzchnię na koniec zwałujemy.

- Jak trwałe efekty da taki zabieg?

- Wszystko zależy od warunków atmosferycznych. Gdy wykonujemy prace przy dobrej wilgotności gruntu, a po naprawie jezdni nie ma ciągłych opadów , możemy liczyć na długotrwały efekt. Lecz jeśli po naprawie deszcz będzie padał kilka dni przy wzmożonym ruchu samochodów, droga szybciej ulegnie degradacji. Nowy walec jest wyposażony w funkcję wibracji, użyjemy jej na odcinkach niezabudowanych. Dzięki temu drogi dłużej będą w lepszym stanie technicznym.

-W Ochli też będzie lepiej? Mieszkańcy pokazują „kratery” po deszczu.

- Ochla jest specyficzna, cały teren sołectwa to duże zbocze, które kiedyś zdrenowano. I gdy te typowo rolnicze tereny przeznaczono pod zabudowę, drenaż uszkodzono. Tam nie ma już naturalnego ścieku wód gruntowych. W dodatku to obszar gliniasty z przewarstwieniami piasku, trudny w utrzymaniu. Podobna sytuacja jest w Zatoniu. Rozwiązaniem jest odprowadzenie nadmiaru wód do kanalizacji deszczowej lub rowów melioracyjnych. W miarę możliwości budujemy drogi z ekokostki, która szczelinami przepuszcza wodę w grunt. Po połączeniu miasta z gminą powstało mnóstwo nowych utwardzonych dróg, najwięcej w Przylepie, Janach i Zawadzie, jednak wszystkich nie jesteśmy w stanie zrealizować. Przypomnę, że miasto przejęło od gminy około 200 km gruntówek. Gmina, w której zresztą pracowałem, miała mało utwardzonych dróg.

- Udostępnicie mieszkańcom harmonogram z terminami napraw?

- Byłoby to idealne rozwiązanie, ale trudno je wprowadzić w życie. Nie jesteśmy w stanie oszacować, ile będziemy potrzebowali czasu na remont dróg w danym sołectwie. Planujemy wysyłać w teren dwie ekipy. Wszystko zależy jednak od warunków atmosferycznych. Możemy napisać w harmonogramie prac, że w Zawadzie jesteśmy tydzień, a potem… trzy dni będzie padał deszcz, a nasza obecność wydłuży się do dwóch tygodni. Na pewno w pierwszej kolejności naprawiamy drogi w najgorszym stanie i te, na których jest duży ruch. Teraz to trudne, bo praktycznie cały czas pada. To nie tak, że możemy działać natychmiast jak wyjdzie słońce, bo kiedy jesteśmy w terenie okazuje się, że woda nie wsiąka w grunt, a pod spodem jest lód. Nie działamy jak pogotowie, choć staramy się interweniować jak najszybciej. Dołożymy jednak starań, żeby mieszkańcy mieli mniej powodów do skarg.

- Dziękuję.

Rafał Krzymiński