Stary Kisielin wybrał nowego sołtysa

24 Kwiecień 2015
Procedura wyboru sołtysa jest prosta, ale czasochłonna. W Starym Kisielinie zajęła ponad dwie godziny. Wygrała Krystyna Koperska, zdobywając 56 głosów.

Maria Litwińczuk to prawdziwa rekordzistka. Była sołtyską Starego Kisielina aż przez 25 lat. Do Anglii wyjechała trzy tygodnie temu. Podobno na długo. Podczas czwartkowego zebrania, w Starym Kisielinie, zastępował ją przewodniczący rady sołeckiej, Kazimierz Poniatowski. On też, wolą zebranych, wziął na swe barki ciężar prowadzenia spotkania. A był to naprawdę wielki ciężar. Głównie z powodu fatalnych warunków akustycznych panujących w szkolnej sali gimnastycznej, gdzie odbywało się zebranie.

Nie pomogły mikrofony. Głos przewodniczącego oraz innych mówców wpadał w tajemniczą czarną dziurę. Wzburzeni mieszkańcy energicznie protestowali, ale co konkretnie mówili, tego nie sposób było zrozumieć. Ich głos także ginął pod wysokim, blaszanym sufitem.

W zebraniu uczestniczyło dokładnie 100 osób. Z trudem przegłosowano porządek obrad oraz wybrano komisję skrutacyjną. Pomimo tłumaczeń prowadzącego zebranie, część mieszkańców ciągle myliła procedurę zgłaszania kandydatów do komisji skrutacyjnej z procedurą zgłaszania kandydatów na sołtysa. Wreszcie wybrano Mariusza Czajkowskiego, Bożenę Leciej i Stanisławę Poniatowską. I wtedy stał się cud. Tubalny, donośny głos pana Mariusza zaczął docierać do każdego słuchacza. Nawet mikrofon okazał się być niepotrzebny.

Kandydatów zgłoszono czworo. Dwie osoby odmówiły. Do wyborczego wyścigu przystąpiła Krystyna Koperska oraz Zdzisław Ludwiczak. Gdy komisja skrutacyjna zajęła się przygotowywaniem kart do głosowania, kandydaci usiłowali opowiedzieć coś o sobie. Usiłowali, bo znów dała o sobie znać fatalna akustyka. Kto nie siedział w pobliżu kandydata, ten wiele nie zrozumiał.

Złośliwy los nie szczędził zebranym wątpliwych atrakcji. Nagle rozwyła się syrena alarmowa w pobliskiej strażnicy OSP, podrywając do biegu obecnych na sali strażaków-ochotników. Pół godziny później w podobny sposób zostało przerwane wystąpienie sierżanta sztabowego Tomasza Leszczuka, nowego dzielnicowego, który będzie się opiekował Starym Kisielinem. Policjant został wezwany na interwencję. Zdążył tylko przekazać, że jest do dyspozycji mieszkańców pod numerem telefonu: 519-534-714. I wybiegł z sali.    

Procedura wyboru sołtysa jest prosta, ale bardzo czasochłonna. W Starym Kisielinie zajęła ponad dwie godziny. Komisja skrutacyjna wydała 87 kart. Oddano sześć głosów nieważnych. Wygrała Krystyna Koperska, zdobywając 56 głosów. Jej konkurent otrzymał 25 głosów poparcia.

- Od 30 lat mieszkam w Starym Kisielinie. Od pięciu lat szefuję zespołowi Bolero. Jako sołtyska zrobię wszystko, aby Stary Kisielin stał się najpiękniejszą dzielnicą miasta – zadeklarowała nowa sołtyska.

Tuż potem, sala gwałtownie opustoszała. Do wyborów członków rady sołeckiej przystąpiło zaledwie 42 uprawnionych do głosowania.

Oczekując na podliczenie głosów, sala usiłowała zrozumieć zawiłą polemikę toczoną przez Kazimierza Poniatowskiego z miejskim radnym, mieszkańcem Starego Kisielina, Mariuszem Rosikiem.  Ten pierwszy, w ironicznym tonie zadawał pytania, dlaczego w budżecie miasta na 2015 r. nie może odnaleźć 20 mln zł, które radni gminy przeznaczyli na inwestycje na jednym z ostatnich swoich posiedzeń. Mariusz Rosik, walcząc z oporną akustyką, tłumaczył, że uchwała rady gminy nie miała żadnego oparcia w realiach, skoro wcześniejsze budżety inwestycyjne gminy ledwie przekraczały 4 mln rocznie. Ponadto zwrócił uwagę, że przez pięć lat, z Funduszu Integracyjnego, do Starego Kisielina trafi ponad 8 mln zł.

Spór Rosika z Poniatowskim, jak nagle się zaczął, tak nagle się skończył. Sala przystąpiła do uchwalania – na co przeznaczyć pieniądze z Funduszu Integracyjnego. Dyskusji właściwie nie było. Postanowiono przeznaczyć wszystkie przyznane wsi pieniądze, w latach 2015-2019, na budowę ulic: Szkolna, Przedszkolna, Dojazdowa, Okrężna i Zakole. Wieś zaoszczędzony przeznaczy milion zł na sfinansowanie udziału własnego w wielomilionowym projekcie adaptacji pałacyku opuszczonego przez Archiwum Państwowe, na wiejską bibliotekę i inne cele kulturalne.

Zebranie trwało trzy godziny. Kazimierz Poniatowski, o godz. 19.49, z wielką ulgą ogłosił koniec zebrania.

(pm)