Rozmowy o połączeniu w Starym Kisielinie

14 Grudzień 2012
- Pieniądze są ważne, ale ważna jest też atmosfera wiejska. To nasz atut – mówiono w poniedziałek wieczorem w Starym Kisielinie, na spotkaniu w sprawie połączenia miasta z gminą.

Stary Kisielin to specyficzna wieś. Położona najbliżej granic miasta, tuż za rogatkami. Na jej obrzeżach, o przysłowiowy rzut beretem, przebiegać będzie obwodnica prowadząca do Lubuskiego Parku Naukowo-Technologicznego i podstrefy ekonomicznej, położonej w sąsiednim Nowym Kisielinie. - Miasto i gmina żyją w symbiozie i chcemy tę symbiozę sformalizować – stwierdził prezydent Janusz Kubicki. – Nie chcemy się cofać w rozwoju, jak Wałbrzych czy Jelenia Góra. Lepszym wzorem jest Rzeszów, który przyłączył okoliczne sołectwa i ludzie zaczęli się do tego miasta sprowadzać.

Szkopuł w tym, że przyłączając poszczególne sołectwa nie korzysta się ze specjalnego bonusa w postaci większego udziału w podatku PIT. Taką gwarancję daje zgodne połączenie dwóch gmin w całości i ten wariant jest przedmiotem dyskusji w Zielonej Górze. – Cała pula pieniędzy z tego bonusa będzie przeznaczona na inwestycje na terenach dzisiejszej gminy wiejskiej – podkreślił J. Kubicki.

- Pieniądze są ważne, ale ważna jest także atmosfera wiejska. To jest nasz atut – stwierdził znany w regionie winiarz i mieszkaniec gminy wiejskiej Roman Grad. – Dla mnie ważne jest także to, czy dzięki połączeniu gmin moje dzieci znajdą pracę w mieście. Bo dziś młodzi ludzie emigrują z Zielonej Góry.

- Jest pan winiarzem i wie pan, ile czasu i wysiłku kosztowała walka o kształt ustawy legalizującej sprzedaż lokalnego wina – odpowiadał prezydent. – Gdyby kilka lat temu ktoś powiedział, że nie warto podejmować tej walki, to czy cokolwiek by się zmieniło? Tak samo jest z rozwojem miasta. Uważam, że warto połączyć potencjały naszych gmin, właśnie z myślą o przyszłości naszych dzieci. Kubicki zwrócił uwagę na paradoks towarzyszący argumentom przeciwników połączenia: - Dziś wszyscy narzekamy, a jednocześnie mówimy, że nic nie warto robić, żeby to zmienić.

Radna gminy Antonina Ambrożewicz-Sawczuk wróciła do sprawy zmniejszenia liczby radnych w połączonym samorządzie (dziś jest 25 radnych w mieście i 15 radnych w gminie, a po połączeniu będzie ich łącznie 25). Stwierdziła, że lokalnym stowarzyszeniom będzie trudno dostać się do nowej rady, w której dominuje polityka spod szyldów PO, PiS i SLD.

– Jeśli będziemy znowu mówić ile stracą radni, to wrócimy do polityki – odparł Kubicki. – Żadna rura kanalizacyjna ani żaden chodnik w mieście nie należą ani do PO, ani do PiS ani do SLD. W radzie miasta nie ma radnego z Chynowa ani z Jędrzychowa, a w obu tych dzielnicach inwestujemy bardzo dużo.

Potyczki słowne na tyle zaangażowały kilku uczestników spotkania, że zabrakło czasu i inwencji, by porozmawiać o Funduszu Integracyjnym, czyli puli 283 tys. zł z budżetu miasta dla Starego Kisielina na rok 2013 i drugie tyle na rok 2014. Na szczęście przewodniczący Rady Sołeckiej Starego Kisielina Kazimierz Poniatowski wręczył prof. Czesławowi Osękowskiemu listę 15 szczegółowych i merytorycznych pytań dotyczących połączenia. – Oczekujemy odpowiedzi pana prezydenta na łamach „Łącznika Zielonogórskiego” – dodał Poniatowski.

(mi)

Artykuły powiązane: 

Rada sołecka pyta – prezydent odpowiada

- Czy miasto po połączeniu zamierza przeznaczyć środki na utrzymanie działalności społecznej OSP tak ważnej obecnie dla mieszkańców gminy – pyta rada sołecka ze Starego Kisielina. – Tak, zachowamy OSP – odpowiada prezydent Janusz Kubicki.