Mam prawo mówić, co uważam

5 luty 2014
- Jest mi bardzo przykro, że zostałam nazwana zdrajcą i konfidentem, to mnie utwierdza, że nie warto pracować społecznie, marnować swój czas i zdrowie, które mam nie najlepsze – pisze do gminnych radnych Krystyna Koperska.

Oświadczenie, które na ostatniej sesji odczytał przewodniczący rady gminy Jacek Rusiński.

„30 grudnia 2013 odbyła się sesja rady gminy w Publicznej Szkole Podstawowej w Przylepie. Jestem bardzo wdzięczna pani sekretarz i panu wójtowi, że wyrazili zgodę na występ jedynego zespołu śpiewaczego w gminie, przy tej okazji chciałam podziękować za współpracę i przedstawić nasze plany na rok 2014 i wsparcie naszej inicjatywy. Zespół nasz odnosi sukcesy. Sądząc po wyrazach uznania i gromkich brawach, zaprezentował się dobrze. Jednak nie wszystkim to się spodobało. Pan Krzysztof Wołczyński, radny z Łężycy, nie znając mnie, stwierdził, że skoro jestem za przyłączeniem do miasta, to po pieniądze mam iść do prezydenta miasta, nie wpadłam na to. Każde pieniądze dla zespołu się liczą. Nie wiem „co ma piernik do wiatraka” i dziwię się że nie powiedział mi pan prosto w oczy, tylko po naszym wyjściu, czyżby zabrakło odwagi? Szanowny panie radny, składał pan ślubowanie, że będzie pracował na rzecz gminy i tak powinno być. Wiem coś o tym, bo sama byłam 10 lat radną razem z kolegą Bartą z Łężycy, mieliśmy różne zdania, ale tak by się nie zachował, tak jak pan. Miał szacunek dla społeczników. Pan natomiast pobiera wysoką dietę i nie potrafi uszanować ludzi, którzy od wielu lat pracują społecznie, tak jak ja. Żyję w demokratycznym kraju, gdzie jest wolność słowa i nikt nie będzie mi dyktował, co mam mówić. Jestem zwykłym obywatelem i mam prawo mówić, co uważam.

Oświadczam, że nie jestem za likwidacją gminy. Dobrze mi się współpracuje z pracownikami gminy, od lat mogę liczyć zawsze na ich pomoc, jestem z nimi zżyta. Rozumiem ich obawy o miejsca pracy, ale życie idzie do przodu i dyktuje różne decyzje, które powinnyśmy wspólnie rozwiązywać. Jest mi bardzo przykro, że zostałam nazwana zdrajcą i konfidentem, to mnie utwierdza, że nie warto pracować społecznie, marnować swój czas i zdrowie, które mam nie najlepsze.

Szanowni Państwo, skoro odbyła się jawna sonda wśród mieszkańców: ja i wiele, wiele osób jestem za przyłączeniem Kisielina do miasta. Jestem byłym pracownikiem, obecnie emerytem, Uniwersytetu Zielonogórskiego, bardzo miło wspominam okres pracy i chcę aby uczelnia dalej się rozwijała i moje wnuki uczyły się i żyły w mieście. Większy może więcej. Profesor Osękowski mnie do tego przekonywał. Ze względu na strefę ekonomiczną, która znajduje się na terenie Nowego Kisielina, prędzej czy później decyzją rady ministrów będzie włączenie do Zielonej Góry i radni powinni się z tym liczyć i podejść do tego tematu rozważnie.

Od pewnego czasu Stary Kisielin traktowany jest po macoszemu, przyznany nam budżet na 2014 r. to potwierdza. Panie wójcie, jak to się stało, że z grona zagorzałych przeciwników niektórzy stali się zwolennikami pana, wszystko wskazuje na to, że niektórzy mają dwa oblicza i pan o tym wie. Koleżeńska rada: proszę uważać, czy zmiana ta nie jest czasami podyktowana zbliżającymi się wyborami?

Póki co żyję i mieszkam na terenie gminy i naszym gospodarzem jest pan wójt, na którym się nie zawiedliśmy, zawsze możemy na niego liczyć, lubi muzykę i śpiew, liczę na dalsze wsparcie i współpracę, tym bardziej że zbliżają się wybory i możemy je śpiewająco przeprowadzić. Bo muzyka łagodzi obyczaje. „Gdzie słyszysz śpiew, tam idź, tam dobre serca mają, wierzaj mi, źli ludzie nie śpiewają!” cytat ten nie dotyczy pana radnego z Łężycy.

Panie przewodniczący, nie chcę być złośliwa. Tematy, które tu poruszyłam, załatwiam na forum rady gminy, a nie na łamach „Łącznika”, gdzie prowadzony był sondaż dotyczący opinii mieszkańców.”

Krystyna Koperska