Jak poskromić motocyklowe potwory

22 Lipiec 2019
- Problem zaczyna się w weekendy, kiedy na kisielińskim autodromie pojawiają się motocyklowe potwory, wyją niczym stado wściekłych smoków. Z taką kakofonią w tle nie da się normalnie żyć, stąd liczne protesty mieszkańców – wyjaśnia miejski radny, Mariusz Rosik.

Administrator toru kartingowego w Starym Kisielinie, firma WallraV, zadbał o atrakcyjny wygląd całego obiektu, stąd jego stale rosnąca popularność nie tylko wśród wielbicieli gokartów. Niemal z całej zachodniej Polski zaczęli przyjeżdżać do autodromu pasjonaci jazdy na motocyklach.

- Mieszkańcy bloków sąsiadujących z autodromem nie mają nic przeciwko gokartom. Wydawane przez nich odgłosy nie przekraczają dopuszczalnych norm hałasu przewidzianych dla stref chronionych, czyli obiektów mieszkalnych. Prawdziwy problem zaczyna się w weekendy, wtedy na autodromie pojawiają się wielbiciele motocyklowych potworów, a te wyją niczym stado smoków. Z taką kakofonią w tle nie da się normalnie żyć, stąd liczne protesty mieszkańców – podkreśla miejski radny, Mariusz Rosik.

Dzienna norma hałasu dla wielorodzinnych obiektów mieszkalnych wynosi 55 decybeli, nocna zaś – 45. Jak zapewnia Rafał Filipiak z firmy WallraV: - O poziomie hałasu nie decyduje moc silnika motocykla, tylko tzw. jakość wydechu, autodrom dysponuje sprzętem pomiarowym, nie dopuszczamy do jazdy po torze motocykli, który wytwarzają ponad 100 decybeli.

Skąd zatem biorą się tak liczne skargi mieszkańców Starego Kisielina, skoro autodrom, jak podkreśla Rafał Filipiak, pracuje od 2008 r. i przez wiele długich lat raczej nie wzbudzał większych kontrowersji?

- Nasz autodrom cieszy się dużą popularnością, stale przybywa chętnych. Szkolą się u nas nawet zmotoryzowani policjanci z Niemiec i  Polski. W soboty czy niedzielę pojawia się na naszym autodromie do 30 amatorów motocyklowych wrażeń. Tak duże wzmożenie ruchu, podobnie jak na stadionie żużlowym, może być źródłem dodatkowego hałasu. Ale wszystkie jazdy kończą się o godz. 16.00 – podkreśla administrator autodromu.   

Inaczej uważa radny M. Rosik, który podczas czerwcowej sesji rady miasta złożył interpelację w sprawie motocyklowych hałasów. Co ciekawe, jak zapewnia radny, niemal natychmiast nad autodromem zapadła cisza. Być może z powodu zleconych przez prezydenta Janusza Kubickiego badań hałasu emitowanego przez „weekendowe” motocykle. Poprzednie badania, przeprowadzone w 2015 r., były robione w trakcie tygodnia, kiedy po torze jeździły tylko gokarty lub zwykłe, uliczne motocykle.

- Dokładnie 9 lipca wystosowaliśmy wniosek do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska o przeprowadzenie specjalistycznych badań, aby stwierdzić rzeczywisty poziomu hałasu emitowanego przez pojazdy korzystające z autodromu. Urząd miasta nie dysponuje specjalistycznym sprzętem, dlatego zwróciliśmy się o przeprowadzenie fachowych badań do WIOŚ – tłumaczy Urszula Podgajna, szefowa miejskiego biura ochrony środowiska.

Prezydent J. Kubicki zobowiązał biuro do przesłania interpelacji radnego M. Rosika do warszawskiej centrali Polskiego Związku Motorowego w sprawie ograniczenia uciążliwości związanych z wyścigami na zielonogórskim autodromie.

Kiedy wnioskowane przez urząd miasta badania dojdą do skutku? Jak nas poinformował Andrzej Uchman, naczelnik wydziału inspekcji WIOŚ, w przypadku wniosku dotyczącego interwencji kontrolnej, inspektorat ma 30 dni na przeprowadzenie tego typu badań.

 

(pm)