Ula Dudziak zostaje z nami na zawsze!

16 Wrzesień 2022
Podczas sobotniej, oficjalnej prezentacji muralu, nie zabrakło salw śmiechu. Tak już w towarzystwie Urszuli Dudziak jest, że nie sposób pozostać z marsową miną i w kiepskim humorze. Nie da się.

Światowej sławy wokalistka z zielonogórskimi korzeniami po raz pierwszy, przy świadkach, zobaczyła swój poczwórny portret autorstwa Jakuba Bitki. Kiedy Bachus poprosił grafficiarza o komentarz na temat dzieła, przechwyciła mikrofon i wyręczyła Bitkę w odpowiedzi. - To było proste - mówiła za artystę, wzbudzając salwy śmiechu. - Bohaterką jest taka piękna kobieta, inteligentna, znana atrakcyjna, seksowna. Niesamowita. Właściwie ręka sama mi chodziła. Malowałem od serca, migiem, z wielką radością. I jestem wybitny, podobnie jak Ula Dudziak.

Mural zdobi budynek między siedzibą biblioteki Norwida a Streamsoftem, dzięki czemu jest doskonale widoczny, gdy przejeżdżamy al. Wojska Polskiego. - Tylko nie wieszajcie tutaj reklam! - zastrzegła Urszula Dudziak.

- To jest żywa reklama miasta. Żywa reklama legendy. Pani Ulu, spokojnie, nic tu nie zawiśnie! - zapewniał Bachus. Niewątpliwie Urszula Dudziak to gwiazda wielkiego formatu i osoba niezwykła. - Kocham Zieloną Górę, to miasto wyjątkowych ludzi - podkreślał prezydent Janusz Kubicki. - Pani zdecydowanie jest taką osobą.

Gwiazda sobotniego wieczoru podczas prezentacji muralu sypała anegdotami jak z rękawa. Można było się między innymi dowiedzieć, że na jednym z portretów trzyma nie książkę, a… czekoladę. Produkt był wtedy reglamentowany, a młoda Ula buchnęła tabliczkę siostrze, co zostało uwiecznione na zdjęciu, z którego korzystał grafficiarz. Wyjaśniła również sprawę krótkiej fryzury i zanuciła fragment kultowej „Papaya Song”.

(ah)