Marcin Oleksy. "Telefon nie przestaje dzwonić!"

10 Marzec 2023
Jako pierwszy w historii odebrał ją Cristiano Ronaldo, w 2009 roku. Później sięgali po nią m.in. Neymar, Zlatan Ibrahimović czy Mohamed Salah. Mowa o nagrodzie Ferenca Puskasa, którą zdobył Marcin Oleksy.

 To pierwszy Polak, ale i pierwszy przedstawiciel amp futbolu, który sięgnął po trofeum za najpiękniejsze trafienie w minionym roku. Bramkę zdobył dla Warty Poznań w meczu ze Stalą Rzeszów, a wywodzi się… z naszego regionu.

- Co było większym zaskoczeniem? Nominacja czy zwycięstwo?

Marcin Oleksy: - Chyba jedno i drugie. W wygraną nie wierzyłem do końca. Richarlison przecież strzelił bramkę na mistrzostwach świata. Bramka Payeta też była piękna. Myślałem, że to skończy się na samej nominacji, potem, że na TOP3, ale nie spodziewałem się, że wygram.

- Pamięta pan moment strzelenia tej bramki?

- Oczywiście, że pamiętam - każdy ułamek tej bramki. Ogólnie przejrzałem ją tyle razy, że już chyba jej nigdy nie zapomnę. Czułem wtedy, że strzeliłem piękną bramkę, bo na boiskach amp futbolowych nie zdarza się tak uderzyć piłki. Podejrzewałem, że mocno odbije się to echem w środowisku amp futbolowym, ale nigdy bym nie przypuszczał, że to pójdzie na cały świat.

- Czy medialne szaleństwo nadal trwa? Telefon cały czas dzwoni?

- Trwa cały czas. Często nie mogę odebrać, bo albo jestem w radio, albo w telewizji. Staram się odzwaniać. Mam dużo spotkań, a przecież mam swoje sprawy, mam rodzinę, o której nie mogę zapomnieć.

- Spodziewał się pan, że tak to będzie wyglądało?

- Każdy na moim miejscu by się tego spodziewał. To sukces historyczny, jeśli chodzi o nasz kraj. Nigdy nikt z nas (amp futbolistów - dop. mk) się tam nie dostał, już sama nominacja była wielką sprawą, a co dopiero mówić o wygranej.

- Można powiedzieć, że to wielkie chwile lubuskiego futbolu. Piękna nagroda dla pana, do tego Lechia Zielona Góra grała ostatnio z Legią Warszawa w ćwierćfinale Fortuna Pucharu Polski. I jest osoba, która to łączy, bo przecież trener zielonogórzan Andrzej Sawicki był pana trenerem, przed wypadkiem, w Koronie Kożuchów.

- Z Andrzejem bardzo dobrze się znamy. Fajnie, że Lechia mocno stawiała opór w pucharze. Sprawiła fajne niespodzianki, szkoda, że nie udało się z Legią Warszawa. Do tego mój sukces, więc myślę, że zostaniemy zapamiętani. Świetna sprawa i świetny rok.

- A myślał pan nad stworzeniem drużyny amp futbolowej w naszym regionie?

- Ciężko byłoby mi się rozstać z Poznaniem. Czuję się tam jak w domu, mam wielu przyjaciół. Ja mówiłem, że mogę być ambasadorem, ale nie chciałbym opuszczać teraz Poznania. Może jak skończę karierę, to postaram się sam założyć szkółkę i uczyć amp futbolu.

- Gdzie pan mieszka na co dzień?

- Urodziłem się w Zielonej Górze. Pierwszy rok mieszkałem w Suchej. Potem przeprowadziłem się do Nowej Soli, w której mieszkałem ponad 20 lat, a ostatnie 10 lat mieszkam w Ługach, w gminie Otyń. To ważne miejsce w moim życiu.

- Słyszałem, że jest pan kibicem Falubazu?

- Szwagry z Ługów mnie tym zaraziły (śmiech). Uwielbiam Falubaz! Jestem kibicem. Staram się nawet na mecze wyjazdowe jechać, jeżeli czas pozwala. Przyjdzie pora, że awansują i dalej będziemy mieli sukcesy.

- Jak pan widzi ich szanse w tym roku?

- To jest sport, który rządzi się własnymi prawami. My też jechaliśmy jako faworyt na mistrzostwa świata w amp futbolu, a skończyliśmy na 13. miejscu. Tak bywa w sporcie. Nie każdy zawsze trafi z formą. Kibice powinni być wyrozumiali. Nikt na pewno nie chce słabo jechać. Oby wszyscy cało i zdrowo odjechali sezon, a myślę, że wtedy awans będzie.

- Jakie najbliższe plany?

- U mnie ostatnio dzieje się wszystko z dnia na dzień. Teraz rozmawiamy, gdy jestem w drodze do Warszawy. Później czekają mnie kolejne wizyty w stolicy. 24 marca wylatuję do Rzymu na mecz z Włochami. Potem będę obecny na spotkaniu reprezentacji Polski z Albanią. Dzień później czeka mnie już wyprawa do Gdańska. Dzieje się u mnie sporo.

- Czy tę bramkę uda się przekuć w jeszcze większą rozpoznawalność amp futbolu?

- Myślę, że już się to stało. Na pewno jest więcej kibiców. Widzę to po rodzinie i znajomych. Jak wracałem z Paryża, paru kibiców zaczepiło mnie po drodze. Pytali o nasze mecze. Myślę, że zainteresowanie będzie większe.

- W Paryżu spotkał pan wiele gwiazd futbolu. Jak wrażenia?

- Bardzo miłą osobą jest Roberto Carlos, z którym dłużej porozmawiałem, gratulował mi. Tak samo David Trezeguet, czyli osoby z mojego okresu największego zainteresowania piłką nożną. To było dla mnie mocne przeżycie. Dzisiaj wszyscy żyją golami Mbappe czy Messiego, a ja najbardziej przeżywałem grę Carlosa czy Ronaldo. Tych „starych Galacticos”.

- Dziękuję.

 

Marcin Oleksy w kwietniu skończy 36 lat. Nagrodę FIFA Puskás Award za bramkę roku odebrał 27 lutego podczas gali FIFA The Best 22 w Paryżu. Zwycięską bramkę zdobył w listopadzie w Bielsku-Białej. 12 lat wcześniej został potrącony przez samochód w Zielonej Górze, stracił lewą nogę. Wcześniej, przed wypadkiem, grał w piłkę, ale na pozycji bramkarza,  m.in. w Arce Nowa Sól i Koronie Kożuchów.

Marcin Krzywicki