Markiewicz: Ludzi interesuje ich miasto
- Co uważa pan za swój osobisty sukces?
- To była od początku kadencji walka o zbudowanie drogi łączącej ul. Zdrojową ze Strumykową (taka droga wzdłuż działek, która powstała jaka droga dojazdowa do placu budowy). Normalnej drogi zrobić tam się nie dało, ale można zrobić ciąg pieszo-jezdny. Okazało się, że trzeba na to blisko 500 tys. zł i ta procedura zajęła mi dwa lata. W tym roku mamy już zapisane w budżecie pieniądze na ten cel. Rozpoczęto już nawet prace.
- Jakie wspólne z innymi radnymi zadania uważa Pan za udane?
- Są duże zadania klubu radnych SLD np. zbudowanie gimnazjum na Chynowie. Rozpoczęła się budowa, są pieniądze, z tym się wiąże jednak przeniesienie stołówki. 1 września dzieci powinny pójść już do nowej szkoły. Dogadaliśmy się tutaj ponad podziałami w pięcioro radnych. Dwójka z PO, dwójka z SLD i jeden z PiS. Złożyliśmy się po 25 tys. zł. Kolejne wspólne zadanie dla komisji zdrowia, kultury i sportu to remont filii biblioteki miejskiej i wojewódzkiej.
- Z jakimi sprawami zgłaszają się mieszkańcy?
- Mnóstwo spraw dotyczy braku mieszkań lub egzystencji w fatalnych warunkach. Druga sprawa to praca. Niestety nie wszystkim udaje się pomóc. Jestem w komisji przy urzędzie miasta zajmującej się przydziałem mieszkań. Takich spraw jest wiele i części z tych ludzi nie udaje się pomóc. Porozumiałem się z Fundacją Krzysztofa Niemca i w swoim okręgu zebrałem kilkadziesiąt rodzin, które potrzebują pomocy co miesiąc, takie rodziny dostają regularnie paczki.
- Jak widzi pan Zieloną Górą za kilkadziesiąt lat? Będziemy zieloną wyspą?
- Zawsze uważałem, że nieszczęściem Zielonej Góry czy np. takiej Nowej Soli było to, że funkcjonowały tu głównie duże zakłady. Kiedy padają takie firm,y powoduje to natychmiast falę bezrobocia. Teraz mamy ok. 8 proc. bezrobocia i to myślę jest dla zdrowotności. Sądzę, że szansą rozwoju dla miasta jest Lubuski Park Naukowo-Technologiczny. Pompujemy w to pieniądze i mam nadzieję, że to przyniesie efekty w postaci zatrudnienia. Drugą większą szansą jest pewnie poszerzenie miasta. Chociaż nie jest to świeży pomysł, ale myślę, że teraz to jest lepiej przygotowywane.
- Jak Pan ocenia budżet obywatelski?
- To jest w moim przekonaniu bardzo dobry ruch prezydenta, popierany, sądzę, przez wszystkie ugrupowania. Wtrącę tutaj również ważną kwestię przyszłorocznego budżetu miasta, który nie zakłada deficytu. Pojawiły się też elementy innowacyjne w przyszłorocznym budżecie, m.in. 3 mln dla gminy. Wracając do budżetu obywatelskiego – to niesamowicie aktywizuje społeczność. Pokazało się niedowiarkom, że ludzie się jednak interesują swoim miastem.
- Z czego nie jest Pan zadowolony. Co nie wyszło?
- W tym roku nawarstwiło się wiele protestów wokół miejskich inwestycji. Mieliśmy budować kamienicę na Pl. Powstańców Wielkopolskich. Miała tam powstać zabudowa ciągła, ale komuś to przeszkadzało. Mieliśmy budować na Władysława IV dojazd do szkoły. To też komuś przeszkadzało. Podobne protesty były na ul. Liliowej i tam nie zezwolono na wycięcie paska lasu. To są przykłady na to, że partykularne interesy kilku osób często stają się blokadą dla rozwoju Zielonej Góry.
Krzysztof Grabowski