Newa - ambitne kino bez zapaszku

9 Listopad 2012
Rejs, Mechaniczna Pomarańcza i „pułkowniki”. Czasy takich filmów już nie wrócą, ale jest szansa, że wróci świetność kina Newa. Na remont zrzucili się miejscy radni PiS i Krzysztof Machalica z PO.

W środę, na wstępnym odbiorze budynku spotkali się inspektorzy nadzoru z ZGKiM-u, Andrzej Kawala - szef Klubu Kultury Filmowej i jednocześnie dzierżawca budynku oraz radny Machalica.

Wszystkim zależało, by prace wykonane na zewnątrz i w środku budynku nie okazały się fuszerką. Front robót obejmował m.in. demontaż i zamurowanie okien, uzupełnienie szczelin w murze, osuszenie i odgrzybienie zawilgoconych ścian, naprawę gzymsów i przeciekającego dachu oraz docieplenie budynku. - Do tej chwili jesteśmy zadowoleni i pozostaje tylko czekać na pomalowanie elewacji, wtedy możemy odebrać całość - podkreśla Małgorzata Nosek, inspektor nadzoru z ZGKiM-u.

- Przyszedłem, bo mi szczególnie zależy na tym miejscu - mówi radny Machalica z PO. - Tutaj oglądałem pierwsze filmy Piwowskiego, Kubricka czy „Łowcę Jeleni”. Z Andrzejem Kawalą znaliśmy się jeszcze z boiska i szkoły. W dawnym Dyskusyjnym Klubie Filmowym wzrastaliśmy, a atmosferę rozmów o peerelowskiej rzeczywistości pamiętam do dzisiaj. Jak widzę tę salę w czasie remontu, zaraz przypomina mi się moje ulubione miejsce na samym końcu, tuż przy głównym wejściu. Tam się najlepiej oglądało, no i ten delikatny smrodek sali- wspomina.

- Zaraz, zaraz - ripostuje Andrzej Kawala. - Jednym ten zapaszek nie pasował, a drudzy już za nim tęsknią. Pamiętam, że ludzie po seansie przechodzili do kawiarni, gdzie do późna rozmawiano o filmach, najczęściej było to kino tzw. drugiego obiegu. Albo jak przyjechał kiedyś do nas Marcel Łoziński, już wtedy słynny i nagradzany za granicą dokumentalista. Jeszcze nie odeszliśmy dobrze od dworca, a już wylegitymował nas patrol milicji obywatelskiej. Dwóch salutujących panów bezbłędnie rozpoznało naszego gościa. To oczywiste, że posterunkowi zostali przydzieleni do nadzorowania kolejnego przeglądu pozaobiegowego kina. Takie były czasy.

K. Machalica dał na remont kina 50 tys. zł. A miał do dyspozycji, jak każdy radny miasta, pulę 120 tys. zł. Prezydent przeznaczył te pieniądze z budżetu na dowolne zadania zgłoszone przez zielonogórzan. 100 tysięcy złotych na remont Newy dali radni PiS. Solidarnie na ten cel po 20 tysięcy wyłożyli Piotr Barczak, Jacek Budziński, Kazimierz Łatwiński, Bożena Ronowicz i Eleonora Szymkowiak.

- Dla mnie kino Newa jest kultowe i dawno powinno doczekać się remontu – przyznaje radna Ronowicz. - Tutaj zawsze działy się ambitne rzeczy, a samo kino darzę osobistym sentymentem. Zresztą właśnie to zadanie było tym, którego od kilku lat nie wpisywano do budżetu miasta. Sprawą kilka lat temu interesował się też poseł Jerzy Materna, więc uznaliśmy, że skoro jest ku temu okazja, to nasz klub powinien przyklasnąć temu pomysłowi.

– Newa była już w tak opłakanym stanie, że za chwilę trudno byłoby namówić kogokolwiek do pójścia nawet na najbardziej ambitne kino – dodaje radny Barczak. - Przekonał nas także Andrzej Kawala, który obiecał, że wydane przez miasto pieniądze pomogą uzyskać dodatkowe środki z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.

A. Kawala liczy, że do prezydenta dotrze informacja, że trzeba stworzyć miejsce, gdzie ambitne kino doczeka się odpowiedniej oprawy. - Mam zapewnienie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej o pomocy w stworzeniu kina studyjnego opartego o cyfrowy projektor i nagłośnienie – wyjaśnia. - Znajdą się również pieniądze na nowe fotele. Warunek jest jeden - musimy wyłożyć połowę kwoty, drugą dołoży PISF.

(red)