W Janach wreszcie powstaje chodnik

26 Maj 2013
- To dla nas dobry rok. Powstanie plac zabaw, zajęliśmy się poniemieckim cmentarzem, no i naszą piętą Achillesową, chodnikiem. Wreszcie powstaje – mówi sołtys wsi Jany, Monika Turzańska.

Przypomnijmy, jeszcze w lutym, na zebraniu wiejskim w Janach, przegłosowano przeznaczenie pieniędzy z Funduszu Integracyjnego. Z puli 68 tys. zł, jaką miało do dyspozycji sołectwo Jany i Stożne, 30 tys. przeznaczono na budowę biegnącego wzdłuż jezdni chodnika. 20 tys. na projekt oraz 50 tys. na budowę chodnika, wyłożyła gmina. Pozostałą część, w ramach Programu Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego, przeznaczył Zarząd Dróg Wojewódzkich. Przetarg na budowę chodnika wygrała firma z okolic Leszna, która podjęła się tego zadania za 150 tys. złotych.

Kładą kilometr chodnika

Na miejscu, w Janach, prace budowlane ostro ruszyły z kopyta. Tuż za przystankiem ulokowała się ekipa budowlana, obok wyrosła hałda grysu, po drugiej stronie ulicy trwają pomiary i wykopy. Moja obserwacja budowy nie pozostała bez echa. Szybko podchodzi do mnie młody człowiek: - Prace trwają od poniedziałku i potrwają około miesiąca. Nim położymy właściwą kostkę, musimy najpierw przygotować teren. W ciągu drogi wojewódzkiej budujemy chodnik, właściwie przez całą miejscowość Jany. To kilometr chodnika. Stawiamy krawężniki, później położymy polbruk. Powstanie także odwodnienie. W najwęższym miejscu chodnik będzie miał 1,6 m, w najszerszym nawet 2,7 m. Położymy krawężnik 20 na 30 cm, podsypka piaskowo-cementowa, a na to pójdzie kostka Holland – mówi zdecydowanym tonem Michał Smektała, właściciel firmy budowlanej.

Powinien być dawno zrobiony

Pracom ekipy budowlanej przypatruje się mieszkanka Jan. - Dopiero dzisiaj zobaczyłam, że ten chodnik powstaje. Powinien być dawno zrobiony. Mieszkam w Janach od 57 lat. Chodnik jest potrzebny, wiem, że mieszkańcy zabiegali o niego. Myślę, że nowa pani sołtys potrafiła powalczyć. Chodzenie ulicą w tym miejscu bywa wyjątkowo niebezpieczne. To przecież jest również droga do kościoła. Ci, którzy mieszkają na końcu wioski, chodzą najczęściej ulicą i często muszą uskakiwać przed pędzącymi autami. Powinno się pomyśleć także o bocznych drogach. Jak dzieci mają się dostawać do autobusu – pyta Halina Jachołkowska.

Kolejne dwie mieszkanki Jan rozmawiają przy płocie. – Jak jadą samochody, to człowiek nie ma nawet gdzie uciec. Od ponad 30 lat mieszkam w Janach i to wielka ulga, że ta podstawowa sprawa wreszcie będzie załatwiona. Tędy chodzą ludzie m.in. do kościoła – podkreśla Krystyna Katarzyńska.

Zadowolona pani sołtys

Zadowolenia z budowy chodnika nie ukrywa także sołtys Jan, Monika Turzańska: – Nie wiem, czy jest jeszcze w gminie druga taka wieś, bez chodnika. W ubiegłym roku samochód staranował tutaj sklep. Rowerzyści, matki z dziećmi, wszyscy musieli uciekać przed pędzącymi samochodami, których kierowcy traktowali Jany niczym przelotową trasę. Rzadko zdejmowali nogę z gazu. Gmina zapowiedziała, że utwardzi zjazdy przy kościele i przy krzyżu w centrum miejscowości.

(kg)

SONDA

Halina Jachołkowska:
- Myślę, że podstawowe znaczenie ma to, że nowa sołtys umiała o to powalczyć. Chodnik to przecież podstawa bezpieczeństwa. Chodzenie ulicą w tym miejscu bywa wyjątkowo niebezpieczne. Ci, którzy mieszkają na końcu wioski, pokonują ten odcinek najczęściej ulicą i muszą uskakiwać przed pędzącymi autami. Powinno się pomyśleć także o tych bocznych drogach. Jak dzieci mają się dostać do autobusu?

Marek Dąbrowski:
- Mieszkam tu od 14 lat. Prowadzę działalność gospodarczą. Mogę powiedzieć, że tak prozaiczna sprawa jak chodnik, powinna być załatwiona już wiele lat temu. No, ale skoro wreszcie się udało, to świetnie. Bezpieczeństwo naszych dzieci - bo o to tu chodzi - na pewno się poprawi. Dzieci chodzą też do świetlicy i brak chodnika często powodował realne zagrożenie. Myślę, że każdy mieszkaniec będzie zadowolony.

Artykuły powiązane: 

W Janach budujemy chodnik

W Janach już wiedzą – za pieniądze z Funduszu Integracyjnego powstanie m.in. chodnik, i ogrodzenie cmentarza. Tak w środę zadecydowało zebranie wiejskie. Dzień wcześniej mieszkańcy Starego Kisielina nie mogli dojść do porozumienia.