Patelnia gęsich wątróbek

20 Kwiecień 2018
Nad Park Kolei Szprotawskiej wdarł się przejmujący krzyk dzikich gęsi znad Gęśnika. Wyszedłem na balkon i spojrzałem w górę. Znów padał śnieg. Tym razem śnieżnobiały. Odkąd w Budżecie Obywatelskim 2035 wygrały smogowe killerusy, zdarzało się tak coraz częściej.

Tomasz zmywał w kuchni. Zachował jednak dziennikarską czujność.

- Bawią się inteligentnymi ławkami. Miłośnicy „Jeziora łabędziego” – spojrzał na zegarek - W Tancbudzie skończyli zajęcia.

Wtem wszystko utonęło w niesamowitym gwiździe, coś świsnęło, buchnęło i walnęło.

Nie zdążyłem sprostować Tomasza, że łabędzie nie gęsi, nieme są. Poprzez ten straszliwy gwizd i świst dotarł do mnie odgłos spadającej na podłogę patelni...

Tomasz patrzył w dół, spod tej swojej całkiem już siwej czupryny, znad białych wąsów. Na podłodze walały się resztki budki dla jerzyków.

- Wnuczka znów mi nawali bazgrołów, na cały reporterski notes.

- Masz wywiad z Kaliszukiem...?

- Tak, na 7. kadencję Kubickiego, Kaliszuk ściągnął z Banku Światowego dotację na odbudowę kolei miejskiej wzdłuż Zielonej Strzały... Dziś zebranie Komisji społecznej: wnuk Łatwińskiego, córka Fularza i jakiś wychowanek Kizimowicza...

- A patelnia... – spojrzałem wymownie, ze współczuciem wieloletniego czytelnika.

- Żona u szwagierki na Chynowie, ustalają, które ulice wejdą do Budżetu Obywatelskiego. Wraca pojutrze. Gorzej z wnuczką... Na jutro wszystkie przedszkolaki mają przynieść budki, w środę wieszają je ci od upiększania miasta. Rewitalizacja zaptaszenia w ramach poprzedniego Budżetu Obywatelskiego.

Ująłem go pod ramię. Spojrzeliśmy sobie bardzo znacząco w oczy. Kiwnęliśmy nieznacznie. Doskonale rozumieliśmy, co to znaczy.

W skansenie szprotawianki jak zwykle tłumy. Pod wiszącym nad miastem kolorowym laserowym napisem „Zielona Góra” parkowały cztery autokary. Wybraliśmy inteligentną ławkę. Siedział tu tylko jeden kawaler. Grzebał w instalacji. To był młodociany radny.

- Co się stało? – zagaił Tomasz.

- A nic – odpowiedział młodociany radny. I dalej potoczyła się już barwna, mrożąca krew w żyłach opowieść.

- Postawiliśmy z Budżetu Obywatelskiego te inteligentne ławki. Wszyscy chwalą, najbardziej te na deptaku. Jedna, w Parku Kolei, ciągle nawala. Mówią, że w jednym miejscu nie mogą żyć zgodnie zadania od różnych grup zbierających głosy.

- Przyszła ta dostojna pani, Barbara Marcinów, rzecznik praw. Włączyła program „Nastroje Wzgórz Piastowskich”, aby słuchać śpiewu ptaków, a tu się włączył krzyk gęsi i zaraz potem nagranie ruszającego parowozu... Znowu awaria.

Spojrzeliśmy z Tomaszem za siebie. Pierwszy parowóz w skansenie, odnaleziony przez Szymona Skibińskiego w Beskidach, TKh1-20 „Wiesiek”, nazwany tak imieniem burmistrza Czerwieńska, stał pod starym semaforem z Kłobuczyna. Nigdzie się nie wybierał.

- Pamiętasz 2021?

Tomasz uśmiechnął się.

- 150-lecie kolei w Zielonce. Przywieźliście do skansenu odremontowaną osobówkę i parowóz. Niegotowy do jazdy. Dopiero w 2028 wyjechał po remoncie na szlak. Amerykanie pożyczyli go na paradę w Baltimore, na 200-lecie pierwszej linii kolejowej w Ameryce.

- Baltimore and Ohio Railroad.

Rozsiadłem się. Lata robią swoje.

Młody radny bezradnie grzebał. Przed oczami stanął mi Sławek Fedorowicz i Mirek Kłosiński. Zakładaliśmy światłowód, by potem zainstalować interaktywne tablice edukacyjne. Przy wagonie towarowym z Pikardii, przy skrajniku spod Sulechowa, przy obrotnicy spod Szczytnej Śląskiej... Kiedy to było?

- A pamiętasz Budżet Obywatelski, gdy głosowaliśmy na instalację światłowodu?

Tomasz skinął siwą głową.

- Bodaj 2019?

Odsunąłem młodego. Grzebnąłem i ja, nagle gwizd, świst i buch! Poprawiłem. Zakwiliło ptaszę.

- Proszę. Różni ludzie mogą wymyślać różne cudeńka obywatelskie, które buduje się obok siebie. Mogą też zbierać razem głosy. Pamiętasz naszego Zuba? Wygodę? Szczypiornistów?

- Spójrz na listę: 3 remonty dróg. A tutaj – remont drogi, odnowienie obrotnicy, takiej jaka była w browarze, punkt wymiany zielonogórskich pocztówek i zdjęć przy ratuszu. Wygląda lepiej?

Stuknąłem w klawiaturę interaktywnego przewodnika, jakich kilka było w Parku szprotawki. - Popatrzcie na fotę.

Spojrzeli. Obok ratusza stała ręczna drezyna. O wajchę opierał się Szambelan.

- Zima 2016. Zbieraliśmy głosy na sprowadzenie szyn i skrajnika i na remont schroniska dla młodych matek z małym dzieckiem. O – a tu.

Kilka osób ustawia wagon towarowy.

Spojrzeliśmy na żuraw i obrotnicę. Wagon jest, już nie sam, ma towarzystwo. Osobówka i „trupia główka” - specjalny wagon do przewozu wina w beczkach. Wynalazek z Grünbergu.

- To było...

- 2017. Osobowy – 2021, winiarski – 2025. O, zobaczcie.

Dzieci zbierają śmieci spod wagonu. Bawią się na drezynie.

- Hej, staruszku.

Szturchaniec w ramię. Drugi w drugie.

- O, mój doktor Górski!

- Jak wątroba? Działa jeszcze? A leki?

Młody z atencją zszedł z ławki.

- Gdy cię widzę, boję się, że zbudujesz trasę rowerową wzdłuż naszej kolejki turystycznej...

- Jeździcie tymi wagonikami od ratusza i planetarium do skansenu kolejki. Przyszły prezydent docenia tę atrakcję turystyczną i jej ojca, Pawła Kaletę. A rowery to przeżytek. W Europie wyprowadza się je z miast.

Tomasz ożywił się.

- To już?

- W następnej kadencji.

- Doczekałeś. Zmiana warty, zasłużyłeś...

- Zacząłeś od Budżetu Obywatelskiego. Ten pierwszy, w 2013? Wtedy tak zaskoczyliście tą Zieloną Strzałą. Metodą, wynikiem. Myślałeś, że to tak się potoczy, od głosów z ulicy do fotela prezydenta...?

Nagły krzyk. Od strony symulatora.

- Co to?

- A, wnuk włączył na symulatorze program wykopalisk i coś wykopał, pod kozłem oporowym, tym ze Zbąszynka – rzucił Bartek Gruszka.

Wstaliśmy. Faktycznie, chłopak machał wydrukowaną w 3D... patelnią.

Górski wybuchł śmiechem. Trącił Tomasza.

- Patelnia, model z 2018. Popatrz jaka niedomyta...

 

Mieczysław J. Bonisławski