Winne akcenty na murach

3 Sierpień 2014
- Zielona Góra jest wyjątkowa pod względem otwartości na „street art”. Może, po połączeniu miasta i gminy, rozszerzymy nasze działanie – uśmiecha się Jakub Bitka, znany zielonogórski grafficiarz.

Spotykamy się przy ulicy Dzikiej łączącej ulicę Wyspiańskiego z Wazów. Od strony garaży pojawia się postać młodego mężczyzny. Czapeczka w stylu Che Guevara, ciemne okulary i luz w sposobie chodzenia. Nie mam wątpliwości, to facet od sztuki ulicznej.

- Chciałem spotkać się właśnie tutaj, bo ukryte między garażami graffiti, to taka nieskrępowana wypowiedź. To wspólna praca moja i moich kolegów, m.in. z Gorzowa, chcieliśmy wykpić stereotyp uprzedzeń gorzowsko-zielonogórskim  – wyjaśnia Jakub Bitka, grafficiarz z Zielonej Góry.

Dopytuję o przesłanie wizerunku namalowanego na garażowym murze. Młody artysta odpowiada: - To pastisz sposobu, w jaki wykorzystywana jest kobieca uroda w reklamach, czyli pełne przesady „podrasowywanie” damskiej urody. My poszliśmy w inną stronę, aby ten wizerunek stał się żartem. W środkowej części murala mamy prawdziwe, tradycyjne graffiti. Stworzyło go kilka osób: Sime, Waik, Bazandziar, ksywa Baza 10 - autor małpki. Moim dziełem jest kobieta o kwaśnej minie, która ma słoik z ogórkami zamiast twarzy. Nazywam ją przewrotnie „M&H”. Mam nadzieję, że takich prac będzie więcej w Zielonej Górze.

„Street artem” zielonogórski grafficiarz zajmuje się od 18 lat. Młody artysta wspomina, że początki nie były łatwe, tego typu malarstwo niekoniecznie było dobrze przyjmowane… - Przełomowym wydarzeniem był mój wyjazd do Hiszpanii, gdzie przebywałem od 2006 do 2009 r. Wyjazd dał mi bardzo wiele, wtedy poczułem, że mogę to robić, że ludzie mi ufają. Po latach czuję, że mam już wyrobioną markę i teraz wolałbym zacząć inwestować w przestrzeń miejską, bardziej tworzyć sztukę uliczną. Ostatnio „ruszam temat” w Berlinie, już teraz jestem jedną nogą w Zielonej Górze a drugą tam – mówi Bitka.

W Zielonej Górze indywidualnych i zbiorowych prac grafficiarza jest już sporo. Można je zobaczyć na stacjach transformatorowych, blokach, budynkach użyteczności publicznej, znajdziemy je m.in. na ścianie Centrum Obsługi Klienta MZK przy ul. Bema, wypożyczalni płyt dvd przy ul. Chopina, zdobią też ścianę budynku „elżbietanek”, kierowcy z pewnością kojarzą wizerunek ptaków na ekranach dźwiękowych wzdłuż ul. Ks. Michalskiego.

- Na murze „elżbietanek” mam szczególnie miłą sytuację, bo mogę w dużej skali pooglądać swoją żonę z dzieckiem. To ich twarze zdobią ścianę budynku. To był projekt, który powstał w ramach Fundacji Bezpieczne Miasto. W tym przypadku pracowaliśmy wspólnie z młodzieżą i bardzo chwalę sobie tę współpracę – opowiada J. Bitka.

Jeden z jego projektów ozdobi niedługo zielonogórską starówkę. Na rogu Żeromskiego i Mickiewicza, gdzie obecnie dominuje ogromna reprodukcja starej pocztówki z widokiem ul. Żeromskiego. Poniżej historycznego widoczku znajdzie się malowidło Bitki. Ten fragment ściany będą widzieć dobrze goście pobliskiego lokalu.

- Projekt wydaje mi się niezwykle atrakcyjny. Silnie związany z Zieloną Górą i nawiązujący do jej historii. To super trafiona rzecz. Kształt naszego ogródka nawiązuje do symboliki Winnego Grodu - mówi Krzysztof Morzycki, restaurator i właściciel Family Grill And Caffe. - Nam zależy, by Zielona Góra była ładniejsza.

Najbliższy projekt Jakuba Bitki to pomalowanie 11 piętrowego bloku. Jeszcze w czasie tegorocznych wakacji ma powstać kilka prac w szkole przy ul. Wrocławskiej i Botanicznej.

Krzysztof Grabowski