Zamiast pomocy, tylko piasek w oczy

8 Listopad 2013
- Jest oddolna inicjatywa wystawienia samorządowej listy wyborczej do sejmiku województwa. Na tej liście mają się pojawić nazwiska wielu znanych samorządowców: np. prezydentów Janusza Kubickiego i Tadeusza Jędrzejczaka czy burmistrza Bartka Bartczaka – zdradza przewiduje Wadim Tyszkiewicz.

- Jest pan szefem samorządowego zrzeszenia, które oprotestowuje wszystkie ostatnie decyzje rządu, jeśli tylko dotyczą finansów gmin. To wasza strategia promocyjna czy smutna konieczność?

Wadim Tyszkiewicz, prezydent Nowej Soli, szef Zrzeszenia Wójtów, Burmistrzów i Prezydentów Województwa Lubuskiego: - My nie protestujemy dla przyjemności. To wyłącznie smutna konieczność. Równie dobrze mógłbym powiedzieć, że to wyraz naszej odpowiedzialności, bo potrafimy przewidzieć skutki zderzenia rządowych decyzji z gminnymi realiami.

- Będzie źle?
- Bardzo. Przede wszystkim dla mniejszych gmin. Głównie wiejskich. Bo te miejskie i bogate łatwiej sobie poradzą. Ale co ma powiedzieć choćby gmina Otyń? Przecież „obdarowana” byłą drogą krajową będzie odpowiadała nie tylko za jej remont, ale również za jej zimowe utrzymanie. Tymczasem kosztorysowa wartość gruntownego remontu kilometra drogi to nawet 5 mln zł. I jeśli taka droga ma 5 lub 10 km długości, to zaczynamy mówić o kosztach przekraczających roczne nakłady na wszystkie inwestycje w takiej gminie.

- O co chodzi z tym „obdarowywaniem” gmin?
- 13 września br. znowelizowano ustawę o publicznych drogach. Przy okazji wprowadzono zapisy, na podstawie których rząd będzie mógł przekazać marszałkowi drogę krajową, na remont której skarb państwa nie ma pieniędzy. Marszałek to kukułcze jajo, na podstawie tych samych przepisów, natychmiast będzie mógł „podarować” staroście, a ten gminie. Trudno dziś oszacować, ile zaniedbanych dróg trafi w ten sposób pod opiekę gmin. Jedno jest pewne, za kilka lat będziemy mieli autostrady i trasy szybkiego ruchu, a tuż obok nich dziurawe gminne drogi. To jest ten czarny scenariusz.

- Przecież gminy mogą korzystać z pieniędzy Narodowego Programu Budowy Dróg Lokalnych, który w 50 proc. dofinansowuje budowę dróg…
- Mówmy raczej o czasie przeszłym, bo od kilku tygodni tzw. schetynówki właściwie trafiły do lamusa. Jak podało Centrum Informacyjne Rządu, w 2014 roku kasa państwowa dopłaci tylko do ok. 600 km dróg lokalnych, a przecież jeszcze do końca września br. przyjmowano wnioski o dofinansowanie 2,4 tys. takich dróg. Tylko tegoroczną pulę dopłat zmniejszono, dosłownie z dnia na dzień, o 750 mln zł. Tak się nie postępuje w demokratycznym państwie prawa, nie zmienia się zasad gry w trakcie gry. Teraz sporo projektów trafi do kosza, a przecież gminy za miliony złotych wykonały projekty.

- Co to oznacza w praktyce?
- Oznacza tylko tyle, że sporo dróg najgorszej jakości, dziś należących do województwa lub powiatów, za moment trafi do gmin, a te nie będą miały pieniędzy na ich remonty i utrzymanie.

- W kogo uderzy ta drogowa fikcja?
- To oczywiste, głównie w mieszkańców biednych gmin, małych i wiejskich.

- Ale te ostatnie mogą jeszcze sięgnąć po pieniądze z Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich (PROW)…
- I co z tego, Bruksela zapowiada poważne odchudzenie PROW-u. Pieniędzy z tego programu będzie mniej o ok. 30 proc.

- Marszałek zapewnia, że do województwa lubuskiego trafi bardzo dużo unijnych pieniędzy. Część z nich trafi także do gmin.
- Ale Bruksela już dziś zapowiada, że z tych pieniędzy nie będzie można budować dróg gminnych. Realia są takie, że z wojewódzkiego programu operacyjnego do lubuskich gmin na twarde projekty dotrze najwyżej 10 proc. możliwych do zdobycia pieniędzy. Myślę tu o dopłatach do projektów inwestujących w infrastrukturę techniczną, na co najbardziej czekają nasi mieszkańcy. Przecież my cały czas stoimy przed koniecznością wyrównywania głębokich różnic cywilizacyjnych pomiędzy dużymi miastami i gminną prowincją. I często zamiast realnej pomocy, tylko piasek w oczy.

- I nic się nie da zrobić?
- Próbować zawsze trzeba. Temu m.in. ma służyć oddolna inicjatywa wystawienia samorządowej listy wyborczej do sejmiku województwa. Na tej liście mają się pojawić nazwiska wielu znanych samorządowców: np. prezydentów Janusza Kubickiego i Tadeusza Jędrzejczaka czy burmistrza Bartka Bartczaka. Chcemy mieć wpływ na politykę sejmiku, marszałka i urzędu marszałkowskiego. Nie chcemy być petentami polityki. Chcemy pracować dla dobra naszych gmin!

- Dziękuję.
Piotr Maksymczak