Ratujmy morświny

13 Marzec 2015
- Kto może, niech podpisze się pod apelem poparcia dla akcji ratowania bałtyckiego morświna. To zagrożony gatunek – prosi prezydent Janusz Kubicki.

Mało kto widział morświna. Grozi mu wyginięcie. Rozmnaża się tylko raz na dwa lata. Jest nieufny, płochliwy i bardzo nie lubi hałasu. W Bałtyku żyje tylko ok. 450 tych dalekich kuzynów delfina. Tyle przynajmniej doliczyli się naukowcy podczas akcji liczenia morświnów, którą przeprowadzono w 2010 r. Te morskie ssaki żerują w obrębie płytkich wód przybrzeżnych. I w tym problem, bo na tych samych akwenach rozstawiają sieci rybacy.

Morświn, osiągający do 1,8 m długości, poprzez swój wewnętrzny system echolokacyjny doskonale słyszy ryby, ale nie zauważa sieci. Wpływa pomiędzy nie i najczęściej ginie, bo co pięć minut musi wypłynąć na powierzchnię, by zaczerpnąć łyk powietrza.

Jedynym ratunkiem dla bałtyckich morświnów jest zmiana technologii połowów. Głównie poprzez montaż specjalnych urządzeń odstraszających. Rybacy nie chcą takich innowacji, bo te sporo kosztują. Pozostaje tylko odwołać się do Ministerstwa Środowiska, by wreszcie wdrożyło krajowy program ochrony tego gatunku. Program opracowano już w 2012 r. z inicjatywy WWF Polska.

Stąd ogólnopolska akcja „Godzina dla morświna”. Przedstawiciele inicjatorów akcji – wolontariusze z tzw. „Błękitnego patrolu”: Wojciech Andrearczyk i Marta Stawniak zaprosili w ubiegły piątek dziennikarzy na wspólną konferencję prasową z prezydentem Januszem Kubickim. - Proszę, kto może, niech podpisze się pod apelem poparcia dla akcji ratowania bałtyckiego morświna. To zagrożony gatunek – prezydent wsparł apel wolontariuszy.

Pełny tekst apelu dostępny jest na stronie www.godzinadlaziemi.pl. Na tej samej stronie można podpisać apel.

(pm)