Antylikwidatorzy: - Nie będzie nic, tylko ruiny

23 luty 2014
Przeciwnicy połączenia miasta z gminą rozpoczęli akcję billboardową. A właściwie ustawili tylko jedną planszę, tuż obok wiaduktu na ul. Wyspiańskiego.

Co naturalne, bronić gminy przed „likwidacją” powinni przede wszystkim u siebie. A przynajmniej na rogatkach. Tymczasem „walczą” w centrum miasta. Za chwilę własnej gminnej tożsamości będą bronić na deptaku, bo widocznie deptak jest nie tyle w centrum miasta, ile w centrum gminy. Pewnie dlatego często widzę, jak spaceruje po nim wójt Mariusz Zalewski.

Antylikwidatorzy wychodzą zapewne ze słusznego założenia, że nigdzie nie znajdą w jednym miejscu tylu mieszkańców gminy, ile w centrum miasta. Z zastrzeżeniem, oczywiście, że znaleźli się tutaj całkowicie przypadkowo i w zasadzie z miastem nie mają nic wspólnego.
Ponieważ billboard jest całkowicie nieczytelny, antylikwidatorzy musieli w mediach tłumaczyć, o co im chodzi: – My tu mamy piękne świetlice, a oni, miastowi, zrujnowali dom kultury na Chynowie. Bo w mieście decyduje tylko ekonomia.

A jeszcze niedawno czołowym przykładem na to, co czeka gminę po połączeniu, był brak remizy na Chynowie. A przecież kiedyś istniała.
Podobnie z remizą w Drzonkowie!
Piękny budynek stoi, ale bez OSP! Ciekawe, kto ją zlikwidował? To sprawa warta śledztwa gminnych antylikwidatorów. Czyżby macki miasta sięgały aż tak daleko? Przecież to niemożliwe, żeby gmina coś takiego sama sobie zrobiła! Ludzie! Co się stało ze strażakami z Drzonkowa?

Tomasz Czyżniewski