Legendy. Ciężkie są łzy smoka

5 Październik 2015
Kap, kap, kap – płyną łzy. Smocze łzy. Duże i ciężkie. – Ta waży może z kilogram – Radosław Skorulski wyciąga rękę i pokazuje brunatno-rudą bryłę. Jest współautorem wydanych właśnie legend zielonogórskich - „Smocze łzy”.

To dzieło rodzinne. Radek uczy się w LO III, ojciec Jarosław jest nauczycielem, dyrektorem podstawówki i wielkim propagatorem Zatonia, o którym napisał kilka książek. Teraz Skorulscy namawiają dzieci do czytania i tropienia legend.

- Drodzy rodzice, przeczytajcie z dziećmi legendy, jest ich osiem i wybierzcie się razem na wyprawę do wsi, które weszły w skład wielkiej Zielonej Góry. To piękne miejsca. Takie tajemnicze zakątki pobudzają wyobraźnię – apeluje J. Skorulski. – Przygotowaliśmy dla was zagadki. Zadania są proste, dzieci na pewno będą zadowolone ze wspólnej zabawy i możliwości zdobycia tytułu Tropiciela Legend.

Skąd się wziął pomysł na napisanie legend? – Kiedy sprowadziłem się do Zatonia, ludzie snuli przede mną różne opowieści. Część z nich miała niewiele wspólnego z historią. Opowiadali mi o skarbach ukrytych w ruinach pałacu, ludziach, którzy wywozili tajemnicze skrzynie, podziemnych korytarzach ciągnących się kilometrami. Krótko mówiąc, można było te opowieści włożyć między bajki. To je włożyłem – śmieje się pan Jarosław. – Jednak w każdej legendzie tkwi jakieś ziarenko prawdy, dlatego na końcu książki umieściliśmy krótkie opisy miejsc i ludzi występujących w legendach. Jest też mapka pokazująca, gdzie te miejsca się znajdują.

A jak to ze smokiem było? Radek Skorulski pokazuje trzymany w ręce głaz. Jego ojciec otwiera skrzynkę z mniejszymi kamieniami.

- To ruda darniowa. Z niej zbudowano wiele zabudowań w okolicy Zatonia – tłumaczy Skorulski junior. – A my w legendzie tłumaczymy, że to nie są zwykłe głazy, lecz… smocze łzy. Łzy dobrego smoka, który tęsknił za przyjaciółmi.

Z ośmiu opowiadań sześć napisał senior Skorulski, dwa jego syn. Dwa najstarsze. – Pierwszą legendę, o dzwonach w kościele św. Jana napisałem na konkurs. Wtedy chodziłem do piątej klasy podstawówki – śmieje się Radek. – To opowieść o dzwonach, których dźwięk ocalił mieszkańców od zatonięcia podczas ulewy. Ludzie ocaleli, ale nazwa Zatonie została.

Książka została wydana w ramach projektu przygotowanego przez stowarzyszenie Nasze Zatonie i ZOK. Trafił już do wszystkich szkół podstawowych (minimum po 10 egz.), bibliotek i ich fili, nawet do drużyn zuchowych. Można ją również dostać w informacji turystycznej, w ratuszu.

Dlatego nie zdziwcie się, jeżeli wasze dziecko, po powrocie ze szkoły, zacznie opowiadać o smoku z Zatonia, który latał nad Zieloną Górą. A jak taki smok wyglądał – pokazał Igor Myszkiewicz, który legendy zilustrował. Powstało ładne i ciekawe wydawnictwo.

To jednak tylko wstęp, bo autorzy przygotowali kilkadziesiąt pytań dla Tropicieli Legend.Musimy np. odpowiedzieć na pytanie: Gniazdo Luny znajdowało się na terenach położonych za wsią Krępa. Znajdź informację w dowolnych źródłach i napisz, jak nazywa się to miejsce (las), które przez lata pełniło rolę terenu rekreacyjnego dla mieszkańców Zielonej Góry.

Jak przeczytacie legendę, domyślicie się, że chodzi o Las Odrzański (Oderwald).Więcej szczegółów - pytania i zasady konkursu na stronie internetowej:www.naszezatonie.org.pl w zakładce legendy.

Tomasz Czyżniewski